wtorek, 14 września 2021

Dino Buzzati - Pustynia Tatarów

 

Kiedyś, w młodości, ta powieść wywarła na mnie wstrząsające wrażenie. Czytałam ją i w oryginale, który zresztą do tej pory posiadam i liczę, że jeszcze do niego wrócę (jak ze wszystkim)...

Byłam ciekawa, jak to odbiorę teraz. Albo nawet nie: myślałam, że odbiór będzie, jeśli nie taki sam, to podobny...

A tymczasem... tymczasem minęło wiele lat, jestem właściwie w wieku bohatera przy końcu powieści i od dawna już wiem, że znakomita większość ludzkości przeżywa swoje życie tak jak on, jak porucznik Drogo - czekając na coś, co albo nie przyjdzie nigdy albo przyjdzie za późno. Wtedy, w młodości, postrzegałam los porucznika jako rodzaj przestrogi raczej - dla czytelnika, żeby nie szedł w jego ślady, żeby nie tracił z oczu tego, co blisko, dla tego, co daleko lub wręcz nieosiągalne. Dziś widzę, że trudno tego uniknąć, gdy ma się jakieś ambicje; nie w potocznym znaczeniu, ale bardziej przenośnym... nie umiem tego nawet dobrze wytłumaczyć... w czasach szkolnych czy studenckich wyobrażałam sobie - wbrew PRL-owskiej rzeczywistości wokół - że świat stoi przede mną otworem, że wszystko się może zdarzyć, że czeka mnie jakieś niesamowite życie 😀 

Ha ha. 

I nie chodzi o to, że jestem zawiedziona, że się żalę. Uważam, że i tak poszło dobrze, jak na punkt wyjścia. Czuję się usatysfakcjonowana tym, co teraz mam (nie materialnie oczywiście) i byle tak dalej. Ale gdzie się podziały tamte marzenia? 

 

Znaczący fragment... Dawno temu myślałam to mnie nie dotyczy, tak nie będzie... Przecież młodzi wierzymy w swoją nieśmiertelność! Czy będziemy w stanie przyjąć to, co nieuchronne z uśmiechem, jak Drogo?

Początek:

Koniec:

Takie były tytuły serii onego roku:

Półka okropna, bo obwoluty obszarpane i strasznie mnie to wkurza, no ale co począć, przecież nie kupię sobie nowych.

Wyd. PIW Warszawa 1977, 182 strony

Seria: Współczesna Proza Światowa, u mnie nazywana po prostu czarną serią

Tytuł oryginalny: Il Deserto dei Tartari

Przełożył: Alojzy Pałłasz

Z własnej półki

Przeczytałam 14 września 2021 roku


W ramach zmniejszania ilości dobytku - zakładam, że niepotrzebnego - postanowiłam rozstać się z draceną. Ta bidoka stała w ciemnym kącie i pięknie jej liście usychały. Innego miejsca dla niej nie mam, więc trudno się mówi. W ogóle to cała ta domowa dżungla jest mocno przereklamowana. Moja córka miała rację w kwestii pająków, które tam mają używanie... o czym przekonałam się, podnosząc dracenę z podłogi, żeby ją wstępnie ulokować na zewnętrznym parapecie. Bo chcę doniczkę odzyskać, więc postanowiłam dracenę zamorzyć, a potem wyciągnąć - normalka, po co zrobić coś od razu, jak można odłożyć (z kompletnie niewiadomego powodu) na później 😁

Z kolei pragnąc się podzielić dobrem z bliźnimi czyli wydać stare numery miesięcznika Kuchnia na Śmieciarce - zdołałam sobie przypomnieć, jak to tam funkcjonuje: rezerwuję, jutro odbiorę... albo może w weekend... jednak nie zdążyłam - i tak do usranej śmierci. W związku z tym dłużej nie czekam i jutro wynoszę na półkę przed biblioteką (bo dziś już zamknięte). Miejsce po tych dwóch segregatorach już oczywiście zagospodarowałam. Czym? Starymi numerami pism wnętrzarskich, co to sterta leżała na stołku, odkąd po powrocie z Pragi szukałam miejsca dla nowych książek 😂 I tak się zabawiam przekładaniem z miejsca na miejsce...

Ach, i jeszcze się muszę podzielić opowieścią o akcji w tramwaju wczorajszej. Rano, na pętli. Wsiada młoda, ładna dziewczyna, z telefonem w ręce, wiadomo. Siada. Liczę jeszcze przez chwilę, że wyciągnie z torebki maseczkę, ale gdzie tam. Gdy dojeżdżaliśmy do pierwszego przystanku, zebrałam siły, wstałam, podeszłam i zwróciłam uwagę na obowiązujące w komunikacji miejskiej przepisy, niezależne od tego, co się o maseczkach sądzi.

- Nie mogę z zalecenia lekarza, bo mam na twarzy trudno gojącą się ranę. Na drugi raz niech się pani doinformuje!

Ha ha, byłam przygotowana! Wróciłam na swoje miejsce, wyjęłam z torby aparat i skierowałam w jej stronę. 

Szybciutko się podniosła i poszłaaaaa. Na koniec tramwaju, nie że do automatu po maseczkę 😂 Czyli poszła innym zionąć. Ale nie o to chodzi, tylko o to, że jednak zdobyłam się na akcję. Trzeba być upierdliwym!

W razie jakiejkolwiek odzywki miałam zamiar poinformować delikwentkę, że robię jej zdjęcie, aby je wstawić na profil SRAM NA INNYCH. 

Ja wiem, że to wszystko walka z wiatrakami...

26 komentarzy:

  1. W antykwariacie, o którym kiedyś wspominałem, facet chciał po 30 zł za tomiki z seria Współczesna Proza Światowa. W idealnym stanie były, ale i tak cena wydała mi się trochę wygórowana. A teraz sprawdzam na Allegro i widzę, że chcą za "Pustynie Tatarów' najmniej osiem dych. A chyba też tam była w stosie innych tytułów z serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + (o Allegro i serii)
      Ale inne są całkiem tanie. Taka półka jak twoja to by może kosztowała z 50 zł, za całość :D

      Usuń
    2. Osiem dych??? Coś takiego! Lecę sprzedać 🤣
      Jak miałam fazę na radzieckie, to trochę kupiłam i z tej serii (stoją gdzie indziej) - one faktycznie były po 2 zł albo coś w tych okolicach 😁

      Usuń
  2. Dawno temu tez myślałam, że świat stoi przede mną otworem. Taki jest przywilej młodości i to bez względu na różne okoliczności zewnętrzne. Teraz czas przyspieszył, pędzi jak szalony. Czego żałuję? Tylko tego, że miałam za mało czasu dla dzieci, że nie zrobiłam prawa jazdy, co nadrobię w następnym wcieleniu najprędzej jak tylko się da 😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Że mało czasu dla dzieci - z tym byś i tak pewnie niewiele zrobiła, nawet gdybyś dostała drugą szansę. Cóż, dzieci mamy w młodym wieku, gdy obowiązków rozmaitych jest najwięcej...
      Ale też, jeśli czegoś żałuję, to właśnie tego, że zbyt mało czasu się poświęcało rodzinie.

      Usuń
    2. Małgosiu, "przeleciałam" wszystkie zdjęcia z 'Praskich fascynacji", czytać nie dałam rady, ale wiem co poczytam jeśli mi się trafi wolny czas 😀 Wspaniały jest tamten blog (ten też), szczególnie dla wybierających się do Pragi. Rozumiem Twoją miłość, Praga jest piękna 🌺

      Usuń
    3. No proszę, to musiałaś poświęcić i tak sporo czasu 😁
      Zastanawiam się, czy faktycznie praski blog może się przydać wybierającym się do Pragi: bo jeśli po raz pierwszy, to chyba nie, nie ma tam informacji o podstawowych miejscach 😎 A z kolei, gdy ktoś jest zafascynowany i jeździ częściej, to pewnie ma swoje źródła informacji. Ale kto wie?
      Pamiętam, że miałam w linkach taki czeski blog, gdzie dziewczyna wstawiała mnóstwo zdjęć i informacji i on mógł być faktycznie inspiracją. Niestety najpierw przestała pisać, a potem, jasny gwint, blog w ogóle zniknął. A było tam sporo miejsc niezwykłych 😠

      Usuń
    4. Myślę, że każdy - i ten , który się wybiera, i ten, kto kocha Pragę - z przyjemnością zdjęcia obejrzy i poczyta :)

      Usuń
  3. Podoba mi się Twoja akcja w tramwaju. I efekt był- może połowiczny, ale dobre i to.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeśli ta dziewczyna kiedyś znów usiądzie naprzeciwko mnie, szybko się ewakuuje 😂

      Usuń
  4. Jak dobrze nam zdobywać chmury i młodą piersią chlonac wiatr.
    Prężnymi stopy deptać chmury i palce ranić o szczyt Tatr...

    A rzeczywistość skrzeczy.Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywistość mi skrzeczy, gdy usiłuję kupić bilet do Dżendżejowa 😂 Uwielbiam tę stronę rozklad-pkp.pl - to prawdziwy rozkład!

      Usuń
  5. Och, jakie znajome refleksje! Chyba wielu z nas tak ma. Miało być ciekawie i z przytupem, a gdy człek robi rachunek, to marnie cos mu wychodzi. Ale co tam, grunt to zdrowym być.
    Podziwiam twoją akcję z aparatem, ja tylko w Biedronce zwróciłam uwagę i dostało mi się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem lepiej tych rachunków nie robić...
      Dziś wykonałam kolejną akcję w tramwaju, o czym pewnie w następnym poście 😁 Czyżbym się rozkręcała?
      /chyba do momentu, jak mi ktoś przyłoży w łeb/

      Usuń
    2. Dziś to bardzo prawdopodobne, uważaj na siebie. Teraz to nawet w galerii ochroniarze nie zwracają nikomu uwagi...

      Usuń
    3. Dziwisz się, że jakoś dziewczynom zwracam uwagę, nie chłopom?
      🤣🤣🤣

      Usuń
  6. Mnie tez za mlodu sie myslalo ze swiat przede mna. W duzej czesci sie spelnilo, moze nawet wiecej - gdyz duzym i dobrym darem losu uwazam fakt iz mieszkam w USA. To taki zyciowy bonus. Poza tym udane blizniaki, dobre zdrowie a to wszystko rownowazy te inne nie spelnione, w sumie mniej wazne.
    Mnie tez nieraz korci zwracac ludziom uwage na maseczki ale ich za duzo! Moze wiecej bez niz w maseczkach. uwazam ze ci z problem zdrowotnym pozwalajacym na nie noszenie powinni miec dokument swiadczacy o tym bo przeciez tak latwo sie wykrecic takim usprawiedliwieniem i kto im udowodni?
    Przeciez nawet zaszczepini moga byc roznosicielami......
    Dobrze zrobilas.
    Ja tez mam w biblioteczkach kilka "obdartusow" - i moze sa najcenniejszymi ksiazkami bo przeciez liczy sie tresc.
    Wyobraz sobie ze niedawno tez pozbylam sie kwiatka a byl piekny, zielony i dobrze wygladajacy , tyle ze oblazly go jakies drobne owady. Przemywalam odpowiednim srodkiem a listkow bylo pewnie z tysiac i nie pomoglo wiec musialam bo w koncu i tak by umarl.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraza na kwiatkach to coś, co dobrze znam, niestety. I nie mam cierpliwości do kuracji 😣 Najgorsze jest właśnie to, że przechodzi sobie swobodnie z jednej rośliny na drugą...

      Decyzja o emigracji na pewno jest zawsze ciężka do podjęcia, choćby dlatego, że zostawia się w kraju rodzinę. Ale nieraz - jak w Twoim przypadku - wychodzi na zdrowie. Gdzie byście byli teraz i co robili w Polsce, prawda? Pewnie zastanawiali się, jak przeżyć do pierwszego z emerytury... Po całym przepracowanym życiu!
      O, wczoraj córka poszła po chleb, ten, co zawsze - i już z 3,60zł skoczył na 3,90.

      Ta dziewczyna miała na twarzy warstwę tapety. Gdyby istotnie posiadała jakąś ranę (super niewidoczną), sądzę, że mniej by jej zaszkodziła maseczka na 10 minut, niż tapeta na cały dzień... Ściemniała ewidentnie. Nie mówiąc o tym, że w takim przypadku można założyć przyłbicę.

      Usuń
  7. Piękny esej o „Pustyni Tatarów” - co prawda o filmie - napisał Dariusz Czaja w „Gramatyce bieli”
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętam, że na filmie byłam w DKF Rotunda w latach 80-tych 😀 Teraz też chciałam sobie przypomnieć, ale odkładam z dnia na dzień, bo mnie długość przeraża...

      Usuń
  8. A propos zdjęcia-wkurzają mnie napisy na grzbietach książek, raz z góry na dół, a raz z dołu na górę. Przy szukaniu jakiegoś tytułu czasem można socie skręcić kark. Abi jeszcze zmiany formatu serii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście chodzi mi o serie

      Usuń
    2. A myślisz, że mnie nie? Jeszcze w domu to jakoś ujdzie, bo przeglądasz własne, znane Ci książki, szukając czegoś konkretnego - ale w bibliotece albo w księgarni to cholery można dostać!

      Usuń
  9. Też bym pewnie wielu rzeczy żałowała, gdybym nie upierala się tak i o nie nie walczyła :3 ale nigdy nie jest za późno na niektóre rzeczy, sporo zależy od ograniczeń, które sami mamy w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz świętą rację z ograniczeniami w głowie - ale one są najtrudniejsze do pokonania 😉

      Usuń