sobota, 29 stycznia 2022

Georges Simenon - Maigret hésite

 

Mówię do córki:

- Popatrz,  rano oglądałam wiadomości z czeskiej telewizji, w pracy rozmawiałam po włosku, po południu obejrzałam film rosyjski, a teraz czytam książkę po francusku. Co by nie mówić, za komuny by się tak nie dało...

A ona mi na to swoim stałym tekstem:

- Chwalisz się czy żalisz?

No i tak to podyskutowałyśmy o możliwościach, jakie daje XXI wiek 😁

Tymczasem sprawdzam w blogowej wyszukiwarce i okazuje się, że ostatniego Maigreta czytałam w 2018 roku! Jak też mogłam go tak zaniedbać? Ważne jednak, że cierpliwie stoi na regale i czeka. Od początku był w nienajlepszym stanie - większość kupiona w antykwariatach - no, a te 30 czy 40 lat na półkach też urody nie przydały. 

Zaznaczałam sobie kółeczkiem już posiadane, ale jeśli chodzi o przeczytane, to wiadomo jedynie o tych, które opisałam na blogu (czyli od roku 2010). Dokładnie 38 sztuk. Przy czym, jak wiadomo, ja i tak zapominam, więc mogę czytać od nowa również kryminały. 

Ten to właśnie kryminał być może wcześniej czytałam, bo przynajmniej początek wydał mi się znajomy, ale końcówki nie pamiętałam, więc OK 😂

Historia tu jest taka, że Maigret dostaje anonimowy list, gdzie jest mowa o grożącym niebezpieczeństwie, być może morderstwie - ale bez żadnych szczegółów. List jednak został napisany na dość szczególnym papierze i szybko zostaje odnaleziony adwokat, który go zamawia w luksusowym sklepie papierniczym. Ech, co za czasy (lata 60-te), jakie wszystko było proste, swoją drogą. Adwokat jest zdziwiony wizytą komisarza, dalej nie wiadomo, kto się posłużył papierem jego kancelarii, ale Maigret zaczyna się przyglądać bogatemu domowi państwa Parendon i dostrzegać niepokojące oznaki zbliżającego się kryzysu...

Morderstwo istotnie zostanie dokonane, a do wykrycia sprawcy przyczyni się... inwalida mieszkający naprzeciwko i z nudów obserwujący przez okno ruchy w mieszkaniu vis-à-vis. Całkiem jak w Oknie na podwórze

Moja córka też miała ostatnio tego typu śledztwo, tyle, że nie przez okno, a przez wizjer na klatkę schodową. Twierdzi, że do mieszkania naprzeciwko (do Grażyny) zapukali sąsiedzi z góry, on ubrany do wyjścia, ona po domowemu, Grażyna otworzyła, coś mówili, "domowa" weszła do środka, do salonu, jej mąż stał dalej na klatce, drzwi nie zamknęli, Grażyna najpierw grzebała w WC, potem ubrała się i wyszła zamykając drzwi na klucz i razem z mężem tej z góry gdzieś poszli z torbą dużą. Córka twierdzi, że zamordowali "domową" i wynieśli w tej torbie. Z góry słychać poruszenia, ale że to tylko jej mąż tam jest. 

😁😁😁 

Jeśli spotkam kogoś z bohaterów dramatu, doniosę!

Początek:

Koniec:

No w strasznym stanie. Usprawiedliwieniem niech będzie, że po pierwsze często już takie były, gdy je znajdowałam w antykwariacie, a po drugie - rozpadają się zazwyczaj podczas czytania.


Wyd. Presses de la Cité, Paris 1968, 184 strony

Z własnej półki (z antykwariatu, nabyte 18 czerwca 1988 roku za 500 zł równiutkie)

Przeczytałam 27 stycznia 2022 roku

 Z włoskiej Wikipedii dowiedziałam się, że był to 68-my tom z serii o Maigrecie.




NAJNOWSZE NABYTKI

Byłam oddać książki w bibliotece na Królewskiej i połaszczyłam się na węgierską powieść ze stolika "do brania". No co począć, bratanki zawsze ciągną - a nigdy o tym konkretnym nie słyszałam. Może przeczytam i sama z kolei wyniosę? A może gdzieś w domu jeszcze upchnę?


DOMOFON praski

No proszę, Havel na Wawel 😀



Poza tym nie jest dobrze, bo łeb nap... - a ja przecież na pociung muszę 😱

Co za żywot przeklęty!


25 komentarzy:

  1. Bardzo Ci zazdroszczę zdolności językowych. Baaaaardzo!!
    I życzę, żeby ból głowy szybko minął!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz...
      "Mówił ośmiu językami, ale w żadnym z nich nie miał nic ciekawego do powiedzenia" - jako to powiedziano o królu Michale Korybucie Wiśniowieckim...
      😂😂😂
      Ale jednak zawsze będę uważać, że każdy nowy język otwiera Ci nowy świat. Ja może nie mam nic ciekawego do powiedzenia światu, ale świat może zawsze powiedzieć coś mnie 😍

      Usuń
    2. Proszę, nie próbuj umniejszać! Znajomość języków to ogromne bogactwo, otwierające drogę na świat!

      Usuń
  2. Zajrzał do nas nasz dawny księgowy wczoraj i mówił, że oglądał poprzedniego dnia w telewizji film o Żydzie, który podaje się za Irańczyka i zaczyna uczyć esesmana, pragnącego po wojnie jakiś interes w Teheranie uruchomić. Czego uczyć? Języka perskiego. Tyle, że nasz bohater ani słowa po persku nie zna - i ratując po prostu życie wymyśla język!
    Jestem bardzo ciekawa tego filmu, znalazłam go w rosyjskim dubbingu - co jest kolejnym argumentem za językami 😀

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba nie czytałem żadnego kryminału Simenona.

    Ciekawe to "bez zvonku". Przecież wystarczyłoby dać pustą kartkę bez nazwiska i też by chyba nikt nie dzwonił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może chodzi o to, że dzwonek chwilowo nieczynny?
      Albo że lokator nienawidzi dzwonków i uprzedza, żeby nawet nie próbować?
      🤣🤣🤣

      Usuń
  4. "Kotas" jest co najmniej inspirujący!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 😂😂😂
      Wyobrażam sobie, że taka panienka Kotasówna szybciutko wydaje się za mąż!

      Usuń
  5. Kotasów znam w Polsce na Śląsku, co za przypadek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brzmi bardzo swojsko i kojarzy si ę jednoznacznie. Ja bym takie nazwisko jednak zmieniła...

      Usuń
  6. Havel, Havel...
    Uprzejmie donoszę, że w styczniu przeczytałam 15 książek, z czego tylko jedna nie była związana z Czechami. Inny by się chwalił, ja informuję 😜 właśnie skończyłam biografię Miloša Formana. Ogromnie mi się podobała. I książka i biografia 😜 A do Ciebie jako specjalistki mam pytanie. Czy słuszna jest moja obserwacja, że Czesi lubią/kochają filmować/oglądać bajki/baśnie? Dorośli Czesi. Na fejsbuku nie ma dnia, żeby nie wyświetliło mi się coś w takim baśniowym klimacie. A pod tym litania komentarzy z uśmiechniętymi buźkami. Z czego to wynika?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już, już, moment - tylko podniosę szczękę z podłogi!
      Teraz tak. Po pierwsze primo - jaka biografia, co za biografia. Bo nic nie umiem znaleźć.
      Po drugie primo - ano! Uwielbiają. Polska ogląda w święta Kevina, Czesi oglądają kolejną bajkę (albo jakąś starą). Ja w okolicach ostatniego Bożego Narodzenia spróbowałam właśnie po raz pierwszy i szczerze mówiąc dotrwałam do końca tylko dlatego, że to było po czesku 😁 coś mnie nie pociąga ten gatunek. Ale oni mają tego na kopy, dosłownie! Może to dlatego, że mają również na kopy zamków, a bajki z zamkami są często powiązane, nie?

      Usuń
    2. Moje pytanie wzięło się stąd, że ja nawet jako dziecko nie znosiłam bajek, więc tym bardziej trudno mi sobie wyobrazić dorosłych zafascynowanych tym gatunkiem. Nie wiem, czy się przyznawać, ale ja i Kevina nigdy nie oglądałam. No ale ja nie jestem prawdziwą Polką, więc nie ma o czym mówić ;-)
      A biografia Formana ma tytuł "Moje dwa światy".

      Usuń
    3. Matko bosko, Kevina nie widziała!!! W tym kraju!!!!
      Za tytuł dziękuję. On mi się nawinął przy poszukiwaniach, ale uznałam, że nie o to chodzi, skoro mówiłaś o biografii 😉
      Przy okazji pożyczę z biblio. Chwilowo przede mną ciężki miesiąc w robocie w związku z nowymi obowiązkami. Zanim się zacznie cała kołomyja, muszę jeszcze przerobić dwie biblioteczne pozycje, do których jest kolejka. A resztę chyba pooddaję bez czytania, bo nie wyrobię...

      Usuń
    4. Ale czekaj, czekaj - jak to 15 książek??? To Ty do teatru nie chodzisz?

      Usuń
    5. Słuszna uwaga. To właściwie autobiografia, masz rację (choć na okładce jest jeszcze nazwisko człowieka, który to opracował). Ta dwudniowa wichura nie pozwala mi zebrać myśli, nie śpię drugą noc, bo ja potwornie boję się wiatru. Dobrze, że nie mieszkam w Tatrach...

      No właśnie do teatru nie chodzę. Na razie nie mogę dać się zamknąć w sali z tłumem;-) Ale...na kwiecień mam już dwa bileciki, bo w końcu jakąś nadzieję trzeba mieć:)
      No i tak siedzę i czytam i czytam i czytam i nic innego (bo takiego wyniku czytelniczego to chyba nigdy nie miałam w jednym miesiącu).

      Usuń
    6. No tak, czekanie na wiosnę... Ciekawe, co nam przyniesie.
      W Dżendżejowie też prawie nie spałam w nocy, bo miałam wrażenie, że okna wywali to wichrzysko. A najlepsza była droga na stację - ho ho ho, ale się fajnie szło 😁 Oczywiście nie sposób było rozłożyć parasolki (spróbowałam!), a momentami bałam się, że mnie zwieje na ulicę.

      Usuń
  7. zazdroszcze kolekcji, ja mam tylko szesc, Maigret to pierwsza ksiazka jaka kupilam sama, i ktora zapoczatkowala moja biblioteczke, kupilam w antykwariacie za kieszonkowe w drugiej klasie podstawowki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W drugiej klasie podstawówki na oczy nie widziałam żadnego antykwariatu, więc...
      😂
      Chyba w liceum dopiero pierwszy raz, podczas jakiejś wyprawy albo do Kielc albo do Krakowa. U nas nie było.

      Usuń
  8. pani Małgorzato, podczytuję Pani bloga/

    teraz jest okazja aby się odezwać/ przeczytałam sporo Maigret-ów / po francusku,/
    a przede wszystkim obejrzałam 52 odcinki serii z Bruno Cramerem/
    poniżej link do jednego z odcinków, zdaje się, że to odcinek na podstawie ksiązki M.se defend
    https://youtu.be/cGawC-vI97c

    tak przy okazji niedawno anglicy nakrecili kilka odcinków Maigret , z Jasiem fasolą w roli głównej, jest super ostatnio widziałam zapowiedx nowego francuskiego M. z Gerardem Depardieu , pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 52 odcinki 😯😯😯
      O ranysiu, takiego wyniku to chyba nigdy nie miałam z niczym (może poza rosyjskimi telenowelami)!

      Dzięki za linka, Doroto, widzę, że na tym profilu jest kilkanaście Maigretów, trzeba będzie się z nimi zapoznać. Chciałam nawet wczoraj już coś obejrzeć, bo akurat skończyłam kolejny ruski serial 😉 ale nie szło ściąganie - a bezpośrednio na YT nie mam nerwów oglądać przez włączające się reklamy...

      Usuń
  9. Chociaż mieszkam w Kanadzie, dwujęzycznym kraju (ha, ha!), po francusku może umiem 5 wyrazów, pomimo że wszystkie napisy na wyrobach żywnościowych, większość instrukcji oraz wszystkie dokumenty rządowe (szczególnie federalne) są napisane po angielsku i francusku. Wiem, że nie jest to łatwy język. I oczywiście wersja prowincji Quebec bardzo się różni od tej istniejącej we Francji. Ciekawy jestem, czy kiedykolwiek miałaś okazję rozmawiać, słuchać czy też rozmawiać z kimś z Quebec? I jakie wrażenia-czy rzeczywiście jest bardzo odmienny? W radio był kiedyś program i m. in. wypowiadała się przybyła z Francji kobieta: trafiła do małej osady w Quebec-była zaszokowana, bo nie mogła się z nimi dogadać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj, nigdy nie rozmawiałam z nikim z Kanady i właściwie jedyny kontakt, jaki mi przychodzi do głowy, to z filmami Xaviera Dolana 😁 Ale w gruncie rzeczy lektor polski wtedy zagłusza oryginalną ścieżkę dźwiękową. Natomiast faktycznie zetknęłam się z tym, że Francuzi śmieją się z kanadyjskiej wymowy...

      Usuń