niedziela, 27 listopada 2022

Rex Stout - Zabójcza gra

 

Jak pisałam poprzednim razem, mam zamiar przeczytać całego dostępnego po polsku Rexa Stouta. Oczywiście podchodząc do niego naukowo, co w moim przypadku oznacza, że chronologicznie 😁 Wikipedia podaje, iż pierwszą kryminalną powieść o grubasie-detektywie nazwiskiem Nero Wolfe autor opublikował w 1934 roku i była to właśnie Zabójcza gra, szczęśliwie przetłumaczona na polski. Toteż zamówiłam sobie szybciutko egzemplarz z biblioteki, a że była to filia na Królewskiej, która od niedawna ma książkomat, postanowiłam go wypróbować. Poszło nie całkiem gładko, bo automat jakoś nie sczytywał karty, ale jest też opcja wpisania jej numeru ręcznie, więc w końcu się udało (dawno temu, gdy robiłam ten sam eksperyment w książkomacie na Rajskiej, nie było takiej opcji i do książki się nie dostałam).

Teraz tak: zrobię tu sobie listę kolejnych Rexów do przeczytania. 

  • Zabójcza gra
  • Zabić Cezara
  • Po moim trupie
  • Detektyw i storczyki (inny tytuł: Śmiercionośny rękopis)
  • Zanim wybije północ
  • Układanka
  • Ostateczne rozliczenie
  • Polowanie na matkę
  • Śmierć na Głuszcowym Wzgórzu

Tak że tego, strasznie dużo nie będzie, napisał o wieeeeele więcej. Zabójcza gra traktuje o tym, jak pewien rektor uczelni dostaje ataku serca podczas gry w golfa, zostaje pochowany ze wszystkimi honorami, a potem Nero Wolfe odkrywa (metodą dedukcji oczywiście), powiązawszy ten zgon z pewnym morderstwem, że nie był to żaden atak serca, tylko sprytne zabójstwo z pomocą przerobionego kija do golfa, zawierającego igłę umaczaną w truciźnie. Napisałam zabójstwo, a nie morderstwo, bo...

A nie, tego nie powiem 😂 Jak kto ciekawy, niech wsadzi nos do kawy, a dokładniej do książki!

 

Początek:

Koniec:

Wyd. Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2010, 238 stron

Tytuł oryginalny: Fer-de-Lance

Przełożyła: Beata Misiek

Z biblioteki

Przeczytałam 24 listopada 2022 roku

 

NAJNOWSZE NABYTKI 

W piątek nie pracowałam, bo miałam dostawę kanapy w godzinach 8.00-20.00 😂 Fajne takie widełki! Ale panowie przyjechali już po 12.00, więc mogłam się udać po łupy ze Śmieciarki. To było do wzięcia hurtem, podczas gdy ja nie miałam tylko czterech z tych filmów, więc resztę będę redystrybuować. Ale jakoś tak w sobotni wieczór mnie naszło i obejrzałam znów Mamma mia! Za pierwszym razem, przed laty, nie byłam specjalnie zachwycona, a tym razem podobało mi się o wiele bardziej, co dobitnie zaświadcza, że lubimy tylko te piosenki, które znamy 😂😂😂 Ba, nawet się popłakałam...



A książki też ze Śmieciarki, no nie mogłam się powstrzymać, gdy zobaczyłam ruskie ha ha. Przy okazji Strugackich zwiedziłam nowe miejsce, mianowicie Książkodzielnię niedaleko Nowego Kleparza. W ogóle to Wam powiem, że odbieranie rzeczy ze Śmieciarki to świetny pomysł na wycieczki krajoznawcze! Gdyby jeszcze ładniejsza pogoda była...

Tymczasem... tymczasem ledwo pozbyłam się większości kartonów od siebie z pokoju, przybyła ta kanapa. Panowie oferowali złożenie na miejscu, ale miejsca nie ma, najpierw trzeba się pozbyć tej, na której córka aktualnie śpi, więc znowu mam kozę. Jak widać poniżej, stoją jeszcze stare szafki z kuchni - bo po pierwsze są w nich pełne szuflady, których zawartość ma przewędrować do nowych w tej zamówionej dodatkowo zabudowie, a po drugie - i tak chyba przetrzymam chociaż z jedną na wypadek, gdyby Ojczasty miał się do mnie przenieść.


Na koniec taka ciekawostka z czeskich Wiadomości. Gdzieś tam w jakiejś miejscowości budowlańcy nie czekali na zgody i dokumentacje przy dobudowie, tylko, za przeproszeniem, jebnęli kable energetyczne przez róg budynku 😅😅😅
 


A skoro już o zabudowie. W piątkowy wieczór Pan Stolarz zadzwonił. Że ta zabudowa się robi, jest już w lakierni i w przyszłym tygodniu wszystko razem przywiezie i zamontuje, dlatego czekał. No, ale ja w piątek wyjeżdżam na trzy dni do Dżendżejowa. A, to wobec tego jeszcze w następnym. Ale mnie bardzo brakuje tych półek w łazience, co to je zostawił w przedpokoju. To będzie jutro (czyli w sobotę) w Krakowie, podskoczy i powiesi.

Oczywiście nie podskoczył i nie powiesił, ale przecież było wiadomo, co się było łudzić.

Facet najwyraźniej nie potrafi czegoś NIE OBIECAĆ.

A ja naprawdę chciałabym, żeby skończył wreszcie ten słupek w kuchni - bo bym napisała post podsumowujący Nową Kuchnię i szlus.

14 komentarzy:

  1. Widziałam ten książkomat na Królewskiej i nawet zastanawiałam się jak to działa. W Warszawie nie spotkałam się z takim wynalazkiem 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przytykasz kartę, dalej dokładnie nie pamiętam, ale chyba po prostu otwiera Ci się skrytka. Można też w ten sposób oddać i nawet też to od razu zrobiłam, z ciekawości. Akurat na Królewskiej mają codziennie długo otwarte, więc bardziej sztuka dla sztuki - chyba, że chciałoby mi się wybrać tam po 19.00 czyli po zamknięciu biblio. Albo przed 8.30 rano 😁
      Są już bodaj cztery przed różnymi filiami. Oczywiście można zamawiać /oddawać tylko książki z tych właśnie filii.

      Ktoś powie, że to kolejny diabelski wynalazek, żeby ograniczyć kontakty międzyludzkie 😉 Ale tak naprawdę przydatna rzecz, gdy ktoś faktycznie nie może do biblioteki w godzinach jej otwarcia. Tego Rexa też tak oddam, to może zrobię zdjęcie przy okazji.

      Usuń
    2. Fajne i na pewno przydatne. Muszę sprawdzić czy w Warszawie jest coś takiego.

      Usuń
    3. Oczywiście, że jest, u mnie w Wawrze 6

      Usuń
  2. BBM:
    Swojego czasu gromadziłam filmy na DVD i mam tego całkiem sporo, tylko kiedy to oglądać?...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komu to mówisz 😁 Ale jak widać, do tej pory nie mogę się powstrzymać przed dalszym gromadzeniem!

      Usuń
  3. Widocznie obietnice uspokajają jego sumienie, taki odroczony wyrok:-)
    Obyś uporała się z bałaganem do świąt!
    U nas remont klatki schodowej, panowie pracują należycie, a wnosi się do domu strasznie, ale wreszcie wejście do bloku nie przyprawi mnie o chandrę!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liczę na to, że będzie chciał dostać pieniądze przed świętami 🤣
      Z bałaganem się wtedy plus minus uporam, ale nie z kurzem i porządkami. WSZYSTKIE książki są do odkurzenia! Może do wakacji zdążę?
      "Wnosi się do domu" - przypomniałaś mi określenie z dzieciństwa 😍

      Usuń
  4. Ludzie chyba zaczynają wierzyć, że wszystko będzie dostępne w sieci. Co mi przypomina jak sam kiedyś wierzyłem, że jak cos już jest w bibliotece, to będzie w niej zawsze dostępne więc nie warto trzymać w domu papierowych pożeraczy miejsca :D

    Bałbym się mieszkać w tym budynku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sensie, że się pozbywają filmów i książek?
      Może tak, a może są tacy, którzy oglądają /czytają raz i na tym koniec, więc po co mają trzymać.

      Taaa, w bibliotece będzie zawsze... jasne...

      To jest jakaś zgroza, też bym się bała!

      Usuń
  5. Co mnie najbardziej uderza, w sposob bardzo pozytywny, to Twoj dobry nastroj w tym wszystkim - niedotrzymanych terminach, ciaglym czekaniu na cos, chaosie domowym i sytuacji z Ojcem. Wiem ze odbieralabym inaczej, dobilo by mnie.
    Tak wiec trzymaj - kiedys musi nadejsc koniec tej przygody.
    A sposob w jaki rozwiazano przeprowadzenie przewodow elektrycznych zwyczajnie dobil mnie!!!! Jak to wogole mozliwe? - przeciez chyba jacys inspektorzy odbieraja robote, przynajmniej u nas tak jest jako ze ten rodzaj prac musi byc wykonany zgodnie z przepisami, nie mozna sobie robic wedlug swego widzi mi sie. Gdybym byla mieszkanka tej kamienicy zaraz bym zaprotestowala i zgosila do odpowiedniego miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobry nastrój, powiadasz... no co, nie będę przecież płakać z powodu Pana Stolarza i jego niesłowności 😉 Faktem jest, że w momencie, gdy już z kuchni można korzystać, tragedii nie ma. A jak wiadomo, człowiek przyzwyczai się do wszystkiego. Czyli na przykład do graciarni w pokoju 😂

      W żadnym cywilizowanym kraju nie można prowadzić budowy według własnego widzimisię - ale jak widać "nie można' nie oznacza "nie da się" 🤣

      Usuń
  6. Kable - normalnie nie do wiary, że nie u nas 😄 Chyba tylko dlatego, że nikt na to jeszcze nie wpadł, ale teraz ... wszystko możliwe 😏
    Ten remont kuchni to jeszcze przez pięć następnych wcieleń będziesz pamiętać 😄 Niech wreszcie skończą zanim Tobie się odechce po nich sprzątać. Usiądziesz jak Skrzetuski na ruinach Rozłogów i będziesz siedzieć... Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, są przecież u nas nie takie kwiatki!
      Co do sprzątania po tym całym bajzlu, to zaczynam myśleć, że byłoby dobrze, gdyby nowy dyrektor nie podpisał ze mną kolejnej umowy - miałabym przynajmniej czas na porządki 😂 Inaczej kiepsko to widzę.

      Usuń