wtorek, 18 października 2022

Rex Stout - Zanim wybije północ


Gdy oddawałam w bibliotece na Dębnikach dwa kryminały, jakoś nie udało się wyjść bez kolejnych dwóch. Marininy i Rexa Stouta.

Tego ostatniego znałam tylko ze słyszenia i to chyba w czasach, gdy jeszcze nie był u nas tłumaczony, no, że taka amerykańska legenda tego gatunku. Na półce stało kilka jego powieści, wzięłam na chybił trafił Zanim wybije północ i... i przeczytam wszystkie inne, które są dostępne, niezależnie w jakiej filii. Do Bydgoszczy będę jeździć, a pożyczę! 

To są tak dowcipne kryminały, że ho ho. Narratorem jest Archie Goodwin, asystent prywatnego detektywa Nero Wolfe'a, monstrualnego grubasa hodującego storczyki w oranżerii, do której musi z racji swej tuszy udawać się windą (chyba nie jest w stanie pokonać schodów). Archie jest ręką, nogą, okiem i uchem detektywa, bo sam Nero Wolfe nie wychodzi z domu. Trzecim cichym bohaterem jest niejaki Fritz, nadworny kucharz Wolfe'a, wielkiego smakosza. Czas śniadania, lunchu, kolacji i wizyty w oranżerii to czas święty, a pomiędzy nimi detektyw ewentualnie może się zająć dedukcją. 

Początek:


Koniec:


Wyd. Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław - bez roku wydania! rozumiecie to? - 174 strony

Tytuł oryginalny: Before Midnight

Przełożyła: Anna Dwilewicz

Z biblioteki

Przeczytałam 12 października 2022 roku



Z frontu nowej kuchni

Jedyna jasna chwila ostatnich dni to było odkrycie - 8 butelek z alkoholicznością, najlepiej by było je szybciutko przerobić, żeby nie zawadzały, prawda, ale już nie zdążę.

Poza tym moje założenie, że w weekend wszystko spakuję, było dość naiwne. Zwłaszcza w obliczu niedzielnego globusa, który caluteńki dzień przetrzymał mnie w łóżku.

A dopiero w poniedziałek rano wpadłam na pomysł, że wywiozę parę krzeseł na Fabrykę na przechowanie, zawsze to trochę miejsca zaoszczędzonego. Tramwajem oczywiście, po jednej sztuce. Pamiętacie Kobietę z Pieńkiem z Twin Peaks? Mam wszelkie szanse stać się kobietą z białym krzesełkiem.
 

 

Dziś dzień okropny. Najpierw nie spałam całą noc. Ale to calutką (w przeczuciu? nie miewam przecież przeczuć). Mimo to poszłam do pracy. Tam dosięgnął mnie telefon od brata, który właśnie czekał na wizytę domową lekarza rejonowego u Ojczastego. I ten nasz Ojczasty taką siurpryzę przygotował - w dzień swoich 93 urodzin! - że napisał list do tegoż lekarza, domagając się od niego... eutanazji. Że chce odejść bezboleśnie z tego świata.

Matko, jak się roztrzęsłam. W jakim stanie psychicznym musi być, żeby coś takiego wymyśleć?!

Ponieważ lekarz oczywiście odmówił uprzejmej prośbie, Ojczasty potem domagał się wykonania swej woli od brata! 

A mnie zabronił o tym mówić. Muszę tam pojechać w weekend, ale jak rozmawiać? Udawać, że o niczym nie wiem? 

A już się wydawało, że idzie ku lepszemu. Brat mówił, że tak nie stęka przy wstawaniu, jak wcześniej... Lekarz mu dał teraz jakieś zastrzyki i plastry, może trochę ból poluzują?


A oprócz tego byłam u dermatologa i to coś na głowie, co nazywałam strupkiem, okazało się znamieniem, które - ciąć, ciąć, ciąć. Tłuste smarowidła nie pomogły, bo raczej nie mogły. Skierowanie do chirurga. Genialnie. Znaczy wygolą mi placek na czubku głowy i rach ciach. Jedyne pocieszenie, że pewnie do chirurga dostanę się najwcześniej za pół roku... Jak to jednak człowiek się nie spodziewa hiszpańskiej inkwizycji, rzekłam do pani doktor. Ta w chichot i coś o staplerze gada. Jasne. Mam w pracy zszywacz, to se sama zrobię, co trzeba.

14 komentarzy:

  1. No popacz a na lubimyczytac.pl ten Nero Wolfe ma kiepskie oceny. Co do Ojczastego to może nadszedł moment, że nie chce mu się dalej żyć- po to, by tylko żyć. Człowiek powinien mieć prawo sam o tym decydowac, jak Godard

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż zajrzę z ciekawości, co się ludziom nie podoba 😉
      Nie wiedziałam o Godardzie - że odszedł z własnej woli.
      Pytanie, czy Ojczasty o tym myśli, bo mu tak doskwiera ból czy jest to rzeczywiście rodzaj całkowitego zniechęcenia do życia. To będą trudne rozmowy.

      Usuń
  2. Przykre.
    Starość jest okropna.

    O Rexie Stoutcie chyba wcześniej nie słyszałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczoraj rozmawiałam ze znajomą, której mama ma wczesną jeszcze fazę Alzheimera. Nie wiadomo, co gorsze - czy jak człowiek się pogrąża we własnym świecie czy jak żyje świadomy bólu i niedostatków. I przestaje chcieć żyć.

      Usuń
  3. Moja mama też napisała co nieco w zeszycie, jakoś trudno nam z bliskimi o pewnych sprawach rozmawiać.
    Z tym krzesłem to oryginalny pomysł, bo przecież z powrotem to samo...
    Masz zapas flaszek, to imprezę zrób:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwłaszcza o trudnych sprawach, takich, co sprawiają ból...

      Imprezy to ja chyba nie zrobię nawet, jak już będzie po... raz, że generalnie imprez nie znoszę, dwa, że pewnie będę wykończona. Ale w sumie to ciekawy pomysł: zaprosić na imprezę w środku remontu - snujemy opowieści o fachowcach 🤣 Raczej na stojaka! Proszę przyjść z własnym szkłem!
      Bo co prawda część szkła ustawiłam na regałach przed książkami 🤣 ale gdzie to potem będę myć?

      Dziś zostanie przeniesiony z kuchni stół i wtedy zobaczę, czy pozostałe krzesła się zmieszczą, czy też będę kontynuować te jazdy...

      Usuń
  4. No i znowu ten sam błąd, było jako anonim się wpisać...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  5. Może Ojczasty ma depresję?Jest osobą w słusznym wieku, sprawną intelektualnie a wiek i choroby stwarzają pewne ograniczenia. Plus to, że czuje się człowiekiem bezużytecznym, do tego potrzebującym pomocy innych osób.
    Myślę, że gdybyś Małgosiu, miała możliwość wzięcia Taty do siebie na czas remontu, jego nastrój byłby lepszy.Przez pewien czas byłby w centrum wydarzeń, zupełnie odmiennych od tych, które ma u siebie. Wiem po mojej mamie, która lubiła jak coś koło niej się działo, ktoś ją o coś zapytał, ona odpowiadając czuła się potrzebna. Tak, wiem że to nierealne, bo remont to meksyk w domu, po prostu tak mi się pomyślało.Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja nawet myślałam, że tak się stanie, że trzeba będzie go tutaj przywieźć, remont nie remont. Ale gdy znalazła się pani Grażynka, myśleliśmy, że problem jest nie tyle rozwiązany, co chwilowo zażegnany.
      Teraz, gdy widzę, co się tu dzieje, zdaję sobie sprawę, że to faktycznie nierealne, choćby z punktu widzenia higieny (dla osoby przemieszczającej się przy pomocy balkonika) czy przygotowania posiłków.

      Na taki depresyjny stan nakłada się więcej niż jeden czynnik, wiadomo. Ale myślę, że kluczowy jest ból, bo gdy cały czas cierpisz, masz tego naprawdę dość. Może pomogą te zastrzyki nowe?
      Zobaczymy, co mi powie, jak pojadę.

      Usuń
  6. Ciężki czas przed Tobą i trudne decyzje. Obyś znalazła w sobie siłę na to wszystko. Cały wór serdeczności podsyłam Tobie i całej Twojej Rodzinie- Ojczastemu szczególnie. BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję 😍 Zobaczymy jutro, jak się przedstawia sytuacja.

      Usuń