czwartek, 13 lipca 2023

Kaja Herman - W tym domu straszę

 

No normalnie nie wiem, co powiedzieć! Może za mnie coś wyjaśni to zdjęcie poniżej?


Wiecie, to się tak mówi - a, wezmę sobie coś dla odmóżdżenia. Ale co to właściwie znaczy? Czym ma być lektura dla odmóżdżenia? Sposobem na zrelaksowanie się przez czytanie? Po ciężkim dniu czy coś w tym rodzaju? Że ma być lekko, łatwo i przyjemnie, bez wywoływania smutnych myśli czy głębszych refleksji?

No to nie było. 

Dejcie spokój 😝 Nie warto tego dźwigać z biblioteki i z powrotem... Nagrodzona w konkursie na powieść komediową... Ale kto ten konkurs ogłosił? Wójt Pcimia (nie żebym coś miała do Pcimia, nie znam)? Nagroda pocieszenia? Misterna i zabawna. Ło rany boskie!

Po raz ostatni - obiecuję - przeczytałam coś do końca, mimo, że chciałam rzucić po pierwszej stronie. Jak zwykle nie przeczytałam przed wypożyczeniem nic o autorce, a przecież wystarczyło zajrzeć na skrzydełko, żeby wiedzieć już wszystko.

/gdybyście szukali tego bloga wspomnianego na skrzydełku, to już go nie ma/




 Początek:


Koniec:


 

Wyd. Dragon sp. z o.o., Bielsko-Biała 2021, 302 strony

Z biblioteki

Przeczytałam 6 lipca 2023 roku

 

NAJNOWSZE NABYTKI

Znowu półki z bibliotek, z wyjątkiem tej chińskiej powieści, którą kupiłam Ojczastemu na Dzień Ojca. Różne kolory to opowieści o malarzach (adresowane do młodego czytelnika, bo to Nasza Księgarnia), z jakiegoś powodu założyłam, że będę to czytać 😁  Makuszyńskiego była cała seria na stoliku na Królewskiej, wzięłam jeszcze Szaleństwa panny Ewy, ale w domu okazało się, że mam je z cieniowanej serii, to jednak je wolę i wyniosłam ten pobrany egzemplarz z powrotem. Słownik holenderski... no cóż, przecież wiemy z Chmielewskiej (Wszystko czerwone), że w porządnym domu muszą być różne słowniki 🤣 A Literatura na Świecie to numer poświęcony Brodskiemu, więc MUSIAŁAM wziąć. Najlepsze jest to, że gdy robiłam porządki w pandemii, wydałam całe dwie półki Literatur... ale tego tam chyba nie było 😉

A cóż ja poza tym? Nagle jest już ćwierć wakacji za mną, jak to się porobiło??? Oglądam - sami widzicie, co 🤣🤣🤣 I biję się w głowę, że nie kazałam zrobić dodatkowej półki na odtwarzacz DVD tam w środku tego mebelka! Od razu byłoby tam i miejsce na piloty i koszyczek z pendrajwami... Ach, too late.

Zapisałam Ojczastego do pani doktor u nas w przychodni. Przyszła na wizytę domową, obadała, osłuchała, zawyrokowała, że my jesteśmy chore, a on zdrowy 😂 Coś tam mruczała, że dywanów nie powinno być - nie nie ma takiej opcji! Wystawiła skierowanie na pobranie krwi (pielęgniarka przyszła rano ze sprzętem) i na rehabilitację w warunkach domowych. Termin dostałam na listopad, jak by się ktoś pytał - a to dlatego, że pilne 😁

Tymczasem taka ciekawostka: brat poodkurzał książki, które zostały w Dżendżejowie i umówił się z pewnym antykwariatem na literę T, który akuratnie wybierał się w świętokrzyskie. Ja wcześniej uczulałam brata, że taka na przykład seria klasyków filozofii jest dość cenna, on sobie posprawdzał, że niektóre tytuły chodzą po 150-200 zł.

I teraz - ci z antykwariatu przyjechali, przejrzeli, wybrali około 250 tomów (w tym oczywiście tych filozofów) i... i zgadnijcie, ile za nie zaproponowali 🤣


Profil Hayao już znamy, nieprawdaż? Ten chłopczyk, co go na początku wzięłam za dziewczynkę i dopiero Mokuren mnie naprostowała 😉 Uroczy odcinek - rodzinka wybrała się na wakacje, spakowała parę rzeczy (ach, ten minimalizm), zadbała o nawodnienie kwiatków na balkonie i fruuuu do samolotu! Czekam z niecierpliwością, co będzie dalej!

 

 

26 komentarzy:

  1. Podejrzewam, ze z 10 groszy za tom. Nigdy wiecej sprzedazy do antykwariatow, grozi zawalem. Pozbywajac sie ksiazek w Danii sprzedalam kilka serii za kilkanascie koron, a kilka dni pozniej wystawiono jedna z nich za 700. Nie koncze slabych ksiazek, chociaz kiedys slyszalam, ze to zle, bo z kazdej mozna sie czegos nauczyc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to??? To Ty masz za sobą epizod duński??? I czytałaś po duńsku???
      No nie! I ja nic o tym nie wiem!
      Ja, co przez Wszystko czerwone dałam córce imię - to raz. A przez Gang Olsena zapadłam na miłość do duńskiego, to dwa!

      Usuń
    2. a no mialam, wciaz czytam i ogladam dunskie filmiki na YT chociaz nie moge powiedziec, ze palam miloscia do samej Danii.

      Usuń
    3. No to jestem pełna podziwu! Mimo braku miłości do samego kraju 😉

      Usuń
  2. Z tych fragmentów kryminał pani Herman tragicznie nie wygląda. Może zwyczajnie nie miałaś odpowiedniego nastroju na taką lekką literaturę.

    Co do antykwariuszy - skoro to takie dobre rzeczy, to myślę, że dali bratu przynajmniej po złotówce za tom :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i nie miałam nastroju... choć tym bardziej go nie mam na poważne lektury 😉

      Usuń
  3. Czasem mi tęskno za czasami, kiedy pisali pisarze, a nie początkujące psycholog weganki😆...
    Fajnie, że dobra forma taty potwierdzona oficjalnie. Ja czytam teraz książkę o studiu filmów animowanych z Bielska-Białej, ciekawa, ale i smutna, bo fajna pionierska przygoda zmieniła się w dzikie rywalizacje i podgryzania. Walki lolkobolkowców i reksiowców. Nie napiszę "jakież to polskie", bo po prawdzie to po prostu ludzkie...
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś mi chodzi po głowie, że kiedyś przeglądałam tę książkę w bibliotece, ale z jakiegoś powodu (może objętości?) odłożyłam na później... "walki lolkobolkowców i reksiowców" 😁

      Nawiasem mówiąc, nasza Derechcja gorąco zapragnęła kotów w domu i po wielu trudach (ze schroniska nie mógł dostać jako cudzoziemiec bez stałego zameldowania) sprowadził dwóch braciszków skądś z Polski. Te kotki nazywały się właśnie Bolek i Lolek, co było przeurocze. I ten bęcwał zmienił im imiona na jakieś durne swoje!

      Usuń
  4. Korzystam z wolnego i zamiast brać sie za zaplanowane porządki, całymi dniami czytam. Nałóg jest silniejszy od rozumu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tam 😂 Kiedy, jak nie teraz?!
      Choć ja całymi dniami już nie potrafię czytać. W ogóle zauważyłam niepokojący objaw - cokolwiek robię, szybko się nudzę. Może nie tyle nudzę, co rozglądam za czymś innym.

      Usuń
  5. BBM: Sprzedaż książek to raczej beznadziejna sprawa. Ja swoje po prostu oddałam, ciesząc się w dodatku, że biblioteka w ogóle zechciała wziąć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuu, to musiałaś mieć w miarę nowe, że biblioteka wzięła!

      Usuń
  6. Dzielna jestes - nielatwo przeczytac slaba ksiazke od deski do deski. Mnie sie nigdy nie udaje, najczesciej odrzucam po pierwszych kartkach. Jak Ty kieruje sie skrzydelkowym opisem chociaz wiem ze one to reklama zawsze dajace dobra opinie i zachete.
    Nie mam doswiadczenia z antykwariatami - kupuje w nich, nigdy nie sprzedaje. Co mi zbyteczne daje bibliotece lub uzywanemu sklepowi ale Twoja rozesmiana buzia daje do zrozumienia ze zaproponowano Ci grosze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, co to te używane sklepy, czy to coś w rodzaju Charity shop? U nas widywałam taki jeden, gdzie były i książki, nie wiem, czy jeszcze istnieje. Inny, do którego kiedyś zaniosłam trochę sukienek, już się zwinął.

      Usuń
  7. Ciekawe czy w kwestii czytania słabych książek do końca dotrzymasz słowa?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jestem ciekawa 🤣 Ale robię postępy, bo zaczęłam czytać jedną o starości i pizgnęłam nią po kilkunastu stronach!

      Usuń
  8. No wreszcie doszłam, jak zacząć wstawiać linki do blogów, które odwiedzam! Bo to, wiecie, nie mam czasu do Was zajrzeć, ale głównie dlatego, że gdzieś tam pochowane te linki w zakładkach przeglądarki i trwa to strasznie długo, zanim odnajdę... tak, porządek na laptopie też by się przydał... jest zresztą na wakacyjnej liście zadań pod numerem 8. Na razie skreślone cztery.
    Ale jutro - na jutro się szykuję na punkt trzeci - porządek w papierach - bowiem chciałabym po niedzieli jechać do urzędu zameldować Ojczastego, a do tego potrzebuję, uwaga, akt własności. Gdzieś przecież musi być, nie?

    OdpowiedzUsuń
  9. Chłopczyk z profilu Hayao podrósł i taki bardziej chłopczykowaty się zrobił ;-) Ciekawy patent z tymi sznurkami do podlewania.
    Podejrzewam, ża panowie z antykwariatu zaproponowali grosze. Kiedy przeprowadzałam się do Japonii też poprosiłam panów z antykwariatu. Zaoferowali bardzo mało, a niektórych książek to nawet za darmo nie chcieli. Okoliczne biblioteki nie były zainteresowane. Ale ja byłam zadowolona, że jednak większą część zabrali, bo nie umiałam książek po prostu wyrzucić.
    Na koniec muszę napisać. Bardzo zabolały mnie zszywacze w okładce książki - pierwszy rzucił mi się w czy ten na zdjęciem pisarki, a potem okazało się, że ich więcej. Nie mają jakiegoś innego sposobu?! Przecież to biblioteka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, teraz już nie ma wątpliwości, jakiej jest płci 😁

      Co do tych zszywaczy - nie wiem, od czego to zależy, że w niektórych filiach zakładają książkom ubranka w postaci takiej grubej folii, a w innych nie. Sprawdziłam teraz - mam w domu trzy egzemplarze z Królewskiej - wszystkie zostały tak zabezpieczone. Może taśma klejąca by tak nie trzymała?
      Swoją drogą kojarzę, że mam w niektórych książkach kupionych na allegro, ale pobibliotecznych ślady właśnie po taśmie, takie zażółcenia.
      Tak źle i tak niedobrze.

      Usuń
    2. Dawno nie korzystałam z tutejszej biblioteki i nie pamiętam jak zabezpieczają książki, ale na pewno nie przymocowują okładek zszywaczami. Chyba okładają grubą folią, bez przyklejania jej taśmą do książki. Sprawdzę (prawdopodobnie w najbliższej przyszłości zapiszę się do biblioteki) i dam znać.

      Usuń
    3. O, to jak się zapiszesz do biblioteki, to proponuję post o tym, jak to w Japonii wygląda 😀

      Usuń
  10. To ile zaproponował ten Tezeusz, z 5 albo 6 stów za wszystko? :/ Wstydziliby się :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja widzę, że w sumie macie dobrą orientację w praktykach antykwarycznych 😂
    Więc tak - za około 250 tomów zaproponowali 200 zł...
    Niezły interes prowadzą.
    Bo przecież nie chodziło o książki, które będą potem sprzedawać po złotówce, prawda? To były rzeczy przebrane i wybrane. W tym ta filozofia dość cenna.
    Klasyczny antykwariat, gdzie się zanosiło książki, doliczał sobie 25% do umówionej ceny i tak wystawiał na sprzedaż. Gdzie te czasy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Tezeusz to nie klasyczny antykwariat, tylko moloch zarabiający na masowym skupie :) I co, brat sprzedał?

      Usuń
    2. No coś Ty, taki potrzebujący nie jest 🤣
      Ba, wymyślił, że moja córka się będzie zajmować ich sprzedażą w internecie 😂 A ona się pali jak cholera do takich czynności 😁

      Usuń