sobota, 22 lipca 2023

Eliza Orzeszkowa - Panna Antonina

 To jest tom opowiadań, znaleziony na półce w Jordanówce i przytulony, bo w domu miałam tylko broszurowe wydanie Dobrej pani. Która to Dobra pani też jest w tym zbiorze. Jest tu też opowiadanie W zimowy wieczór, to może przeczytam - w jakiś zimowy wieczór.

Ale spójrzcie tylko, komu ten zbiór zafundowano. Fantazja organizatorów czy wychowawców nie znała granic. Na pewno się chłopak ucieszył z takiej nagrody. Z drugiej strony być może wybór w księgarni był, jaki był... w końcu to były inne czasy. O tym zaś, że pożałowano wpisania daty na dedykacji, szkoda gadać. Być może Jerzy Niżnik po latach zastanawiał się, w której klasie był na tych koloniach? Czy myślicie, że skoro kolonia nazywała się zdrowotna, to odbywała się w kopalni? I Jerzy Niżnik grzecznie leżakował w komorze solnej?

Panna Antonina zaś to klasyczny pozytywizm. Tytułowa bohaterka nie miała możliwości finansowych, by się wykształcić odpowiednio do swych pragnień i jak to często bywa, wykształciła sobie za to na tym punkcie NAUKI dużego bzika czy też hysia. Można równie dobrze powiedzieć ZAJOB 😂 Poświęciła się nauczycielstwu (a cóż niby mogła zrobić uboga dziewczyna bez wsparcia rodziny), ale z tą aberracją, że po nocach studiowała mądre księgi, niekoniecznie z nich coś rozumiejąc. To niedosypianie plus kiepskie warunki mieszkaniowe w końcu doprowadziły do rozwoju choroby, a reszty się pewnie domyślacie...

Orzeszkowa jako przedstawicielka czy orędowniczka feminizmu, równouprawnienia, prawa kobiet do pracy - w tym opowiadaniu unaocznia czytelnikom, jak ciężkie jest (znaczy było) położenie kobiet ówczesnych i jak nawet najlepsze chęci nie wystarczą, by, mówiąc dzisiejszym językiem, mogły się one realizować.

Minęło prawie półtora wieku - jak myślicie, czy sytuacja już się kompletnie uzdrowiła? Bo mnie się wydaje, że jednak pewne przypisane kobietom role społeczne ciągle są aktualne.

Choć... mamy od pewnego czasu nowych młodych sąsiadów i w tym roku urodziło im się dziecko. Szczęśliwy tatuś wziął 3-miesięczny urlop tacierzyński. Widać po nim zmęczenie i niedospanie (kolki), ale myślę, że miał niepowtarzalną okazję błyskawicznego nawiązania z dzieckiem więzi, której czasem ojcom brakuje.

Początek:

Koniec:

Wyd. Czytelnik, Warszawa 1970

Z własnej półki

Przeczytałam 11 lipca 2023 roku


Przyjechał brat, przywiózł wózek no i proszę, od razu się okazało, kto tu ma autorytet: jak ja się prosiłam wyjdźmy przed blok na ławeczkę to nie, za słaby jestem, choć chodziło tylko o pokonanie tych dziewięciu schodków z parteru. Jak się pojawił brat i zadyrygował wychodzimy, to od razu 😁 Przy okazji ogolił mu łeb, więc wygląda teraz jak oświęcimiak, no ale dobrze.

Wózek sam w sobie jest ciężki do wytarabanienia na dół, jeszcze nie miałam okazji wypróbować swoich sił, to było we wtorek, w środę popadywało, w czwartek byłam w pracy, w piątek wybrałyśmy się z córką na rajzę, a dziś sobota czyli najgorszy dzień (kąpanie, zmiana pościeli, pranie), jestem po tym wszystkim wykończona.  W soboty w związku z nawałem roboty robię obiad na odwal się, a skoro już o tym, to zademonstruję Wam obiad ZA NIC z tego tygodnia 😂 otóż z lodówki społecznej córka przyniosła trzy opakowania sałat, które trzeba było szybko wykorzystać 😁 a ja do tego wreszcie odnalazłam przepis sprzed lat chyba dwudziestu pięciu na PLACUSZKI Z PŁATKÓW OWSIANYCH, które zamieniłam na płatki jęczmienne, bo mam ich w domu spory zapas (kiedyś codziennie rano jadłam, potem już mi się nie chciało stać przy kuchni i mieszać w rondelku). Przepisu nie podaję, bo Wy coś jesteście oporni, jeśli chodzi o placki 🤣

Wracając natomiast do wózka, trzeba będzie znów wybrać się na spacer i opanować wszystko, bo w piątek mamy badanie słuchu, na które musimy pojechać tramwajem. Ojczasty upiera się bowiem przy nowych aparatach, które miałyby mu zwrócić słuch 😉 Zobaczymy, co powiedzą, a zwłaszcza w jakiej cenie...

 

NAJNOWSZE NABYTKI 

Kontynuuję najnowsze hobby czyli oblatywanie knihobudek etc. Christie - że może kiedyś zabiorę się za czytanie po angielsku (to zaczęłam w tramwaju i było jednak trochę ciężko). A mapę Katowic wzięłam normalnie z rozpaczy, że nic innego tam nie było 😁 Ale wiecie, kiedyś sobie myślałam, że do Katowic się wybiorę na jednodniową wycieczkę, bo tam mają interesującą architekturę nowoczesną. Taaa, jak mi tu włosy na dłoni wyrosną, co nie?


23 komentarze:

  1. E. Orzeszkowa - moja matka bardzo ceniła jej powieści, pamiętam że mieliśmy Pannę Antoninę i Pamiętnik Wacławy. Po latach, już w Australii, znalazłem wśród przywiezionych z Polski książek - Australczyka.
    Jednak największe wrażenie zrobił na mnie Meir Ezofowicz i tak między nami, to stawiam tę książkę wyżej niż Księgi Jakubowe - refleksja tutaj - książka E. Orzeszkowej wspomniana dopiero na końcu wpisu ==> https://bloginglife2.blogspot.com/2016/09/przeczytaem-ksiegi-jakubowe.html
    Ojczasty prezentuje się absolutnie doskonale, świetna cera i fryzura, pozytywny wyraz twarzy - życzę trwać tak dalej.
    P.S. Ciekawe, że E. Orzeszkowa kandydowała do Nagrody Nobla w roku 1905, nagrodę dostał jednak Sienkiewicz. O. Tokarczuk nie miała takiej konkurencji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Meira Ezofowicza" znam tylko z tytułu. W domu nie posiadam i nawet myślę, że w domu w Dżendżejowie też go nie mieliśmy... Oprócz "Nad Niemnem" mam jeszcze "Dziurdziów", też nie czytanych. Z Waszych tu komentarzy widzę, że powinnam pożyczyć 😁
      Czytałam o tym kandydowaniu do Nobla i o tym, że była propozycja, żeby dać im obojgu nagrodę, ale upadła.

      Usuń
  2. Tata zdrowo i dziarsko wygląda oraz 15 lat młodziej niż metryka! Orzeszkową lubię, Nad Niemnem szczególnie, zgadzam się również, że Meir jest bardzo dobrą powieścią. Tak więc taka nagroda z KOLONII LETNIEJ by mnie ucieszyła, może i Jureczek był rad😁
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słuchaj, DZIŚ by Cię ucieszyła, ale w szkolnym wieku? Are you sure?
      😂

      Usuń
  3. Małgosiu, nadrobię zaległości, obiecuję, powoli wracam do realu. Orzeszkową lubiłam zawsze, a "Nad Niemnem" kocham miłością dozgonną :) Tata wygląda świetnie. A Ty dbaj o siebie koniecznie, o sobie nie zapominaj. Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy kochają "Nad Niemnem", ja zawsze preferowałam "Lalkę" 😍
      W ramach dbania o siebie wybrałam się na rower - kilka dni przedtem go odpucowałam po zimie (stoi na zewnątrz) - odpięłam, co wymaga gimnastyki - i wtedy odkryłam, że w przednim kole FLAK. Przy czyszczeniu NIE ZAUWAŻYŁAM.
      Ale już zrobiony i mam nadzieję się przejechać w najbliższych dniach jakimś wieczorkiem, jak upał zluzuje.

      Usuń
    2. A mój stoi od lat nieużywany. Może na przyszły sezon go wyszykuję i zacznę jakoś normalnie żyć a nie na wariackich papierach jak w tym roku... Upał zelżał, ale pada :(

      Usuń
    3. Jak nie urok, to wyżymaczka, nieprawdaż?
      😂
      Tak, miejmy nadzieję, że będzie spokojniej...
      /ale nigdy nie jest/

      Usuń
  4. Ja przeważnie zalewam płatki owsiane wrzątkiem, a po jakimś czasie dolewam tylko trochę mleka i zagotowuję, wtedy to trwa dość krótko.

    Orzeszkowa z 1970 i pewnie wtedy posłużyła za nagrodę. Albo niewiele później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zalewam wrzątkiem i już nie gotuję, po wystygnięciu dodaję jogurt i owoce. Robię tak że wszystkimi płatkami (owsiane, orkiszowe itp)
      Agata

      Usuń
    2. Co człowiek, to sposób - na płatki 😁 A ja wiecznie zagotowywałam w rondelku mleko, wrzucałam płatki i sterczałam mieszając z pięć minut. Toteż mi się znudziło.

      Usuń
    3. Ja wciaz tak robie, platki to tylko na mleku. Tutaj z koleji zalewaja wrzatkiem, co jest dla mnie maloapetyczne. Jestesmy obecnie na wakacyjnej wyprawie I unikam takich sniadan.

      Usuń
    4. Ja kojarzę, że Ojczasty, gdy jeszcze sam się obsługiwał, gotował sobie płatki owsiane na wodzie właśnie... Gdy przyjeżdżałam, wiecznie była masa tych płatków rozsypana (i przypieczona) na kuchence 😉

      Usuń
  5. Ojczasty tak wyglada, że za chwilę beda go podrywac okoliczne emerytki :) Nie przepadałam za Orzeszkową, ale być może dzisiaj byłoby inaczej, może warto przeczytać cos na nowo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogą podrywać do woli, i tak nie usłyszy 😂😂😂

      Usuń
  6. Tego opowiadania nie pamiętam lub nie czytałam, a nagroda? nakupowałam ich troche w swej karierze i powiem Ci, że marzenia a rzeczywistość, to dwie różne bajki w tej materii.
    Ojciec wygląda dobrze z tymi krótkimi włosami, na upały w sam raz.
    A gdzie ta lodówka?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, wiesz, co mówisz 😉 choć wydawałoby się, że w nowszych czasach nie powinno to być problemem. Ale na pewno jest też dużo śmieci w księgarniach.

      Takie lodówki są zazwyczaj albo gdzieś przy instytucjach różnych albo na terenie parafii. U nas na osiedlu jest właśnie koło kościoła, gdzie jest też monitoring. Do tej naszej ktoś przynosi (przywozi) sporo rzeczy ze sklepu, takich, którym kończy się data ważności. Czasem też trafi się czyjaś prywatna inicjatywa, na przykład zupa w słoiku, ale przecież diabli wiedzą, co tam w środku jest, tego bym się bała 😉

      Usuń
    2. Świetny pomysł, przypomniało mi sie, ze stoi koło galerii handlowej podobna, ale nie odważyłabym się wziąć np. bigosu w słoiku...
      jotka

      Usuń
    3. Chyba za dużo się naczytalam kryminałów, żeby wziąć takie coś. Gotowy pomysł na zbrodnię doskonałą😅
      Agata

      Usuń
    4. => Jotka
      No właśnie, raz, że nie wiadomo, co w tym bigosie, dwa, ile już stoi...

      Usuń
    5. => Agata
      Zbrodnia doskonała faktycznie - czyli taka, gdzie nawet osoba ofiary jest z góry niewiadoma, więc szukaj motywu jak wiatru w polu 🤣🤣🤣

      Usuń
  7. U nas tez mozna spotkac takie uliczne spizarnie - nie wiem kto z nich korzysta ale moze bezdomni?
    Tato wyglada super! Dobra opieka, w dodatku z duza doza milosci robi cuda! Sprawdza sie w Twoim wypadku - powiedzialabym ze Tato to nawet wymlodnial.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu chodzi o tzw. Foodsharing, żeby nie marnować jedzenia, którego wyprodukowanie kosztuje tyle wody chociażby... Czyli powinny z nich korzystać osoby, którym leży na sercu ekologia. Ale zrozumiałe jest, że w pierwszej kolejności zaglądają do tych lodówek bezdomni 😉 czy osoby w gorszej sytuacji materialnej.
      Raz, pamiętam, jakaś kobieta awanturowała się pod postem na FB (bo zazwyczaj wstawia się zdjęcie wypełnionej lodówki), że ona biedna na nic nie może trafić, zawsze jak przyjdzie jest już za późno i lodówka pusta, a ona POTRZEBUJĄCA jest. Kompletne niezrozumienie idei. Dla potrzebujących jest MOPS czy Inny Caritas...

      Ubranie też czyni cuda, gdy się jest cały dzień w piżamie, to trudno o kwitnący wygląd 😁

      Usuń