Jeżeli książkę napisał ktoś, kto w sektorze pracował 18 lat, to spodziewamy się, że po jej przeczytaniu będziemy już wiedzieć wszystko.
Więc czy wiem już wszystko?
Chyba się nie spodziewacie odpowiedzi twierdzącej 😁
Przeczytałam trochę anegdotek, trochę faktów, trochę oczywistego biadolenia na system i finanse, dużo kąśliwych uwag na temat rodzin oddających bliskiego do placówki i to by było na tyle. Co oczywiście nie sprawiło, żebym się poczuła lepiej (w tych chwilach, zwłaszcza nocnych, gdy wygrażam Ojczastemu, że pójdzie tam w najbliższej przyszłości - wygrażać mogę do woli, bo przecież jest głuchy) jako właśnie ta ewentualna rodzina; a także w tych chwilach dziennych, kiedy dochodzę do wniosku, że dłużej nie wytrzymam.
W tej konkretnej książce przeszkadzał mi styl autora, taki ni to młodzieżowy, ni to z popularnych powieści humorystycznych. Zresztą sama okładka wiele mówi...
Jeśli jednak ktoś chce zapoznać się z typologią podopiecznych według opiekunów, a także na odwrót, znajdzie to w Spółdzielni starców. Ja będę dalej szukać. Albo nie, nie będę, bo po co właściwie: jak wygląda życie w DPS-ie (tego skrótu autor nie użył ani razu, zawsze pisze dom pomocy społecznej, jakby sam skrót był deprecjonujący) mniej więcej już sobie wyobrażam, czym to pachnie (czy raczej śmierdzi) dla starszej osoby też. To przecież nie tylko kwestia opieki lepszej lub gorszej, to również - a może przede wszystkim, dopóki się jest jeszcze kumatym - konieczność dzielenia życia/pokoju/stołu z obcymi ludźmi. Ponoć najlepiej się w tym odnajdują osoby z ambicjami kulturalnymi i towarzyskimi, które zaraz po przybyciu zaczynają organizować i udzielać się w rozmaitych aktywnościach.
Przyznaję się: ta syrenka mnie rozśmieszyła 😂
Wyd. Novae Res, Gdynia 2024, 252 strony
Z biblioteki
Przeczytałam 2 marca 2025 roku
Zobaczyłam na hamerykańskiej stronie z filmami online tytuł A Copenhagen Love Story i co prawda komedie romantyczne lubię, ale tylko te, które już znam 🤣 jednak się skusiłam, no bo po duńsku będą mówić, a jak wiadomo od czasów Gangu Olsena, do duńskiego mamy słabość.
Tom się zdziwiła, bo to nie była komedia romantyczna, tylko gorzka opowieść o parze, która stara się o dziecko. Żadne arcydzieło, ale dało mi pojęcie o czymś, czego nie znałam - jaka to ciernista droga i jakie ma/może mieć reperkusje w relacji dwojga ludzi. Tak że polecam zainteresowanym tematem.
Chyba w każdym kraju "domy spokojnej starości" (może są inne nazwy po polsku, nie wiem) mają problemy. W Kanadzie w czasie COVID w niektórych umarło po kilkadziesiąt osób i opieka była fatalna bo pracownicy też byli chorzy. W "normalnych" czasach co jakiś czas pojawiają się artykuły na temat strasznych panujących tam warunków--pracownicy nieraz przyznawali się do tego (np. przywiązywanie ludzi do łóżek na całe godziny, nie zmienianie pościeli, brud), ale zapraszali dziennikarzy, aby sami zobaczyli, że po prostu skromna obsługa nie jest w stanie zapewnić wystarczającej opieki. Co najgorsze, społeczeństwo się starzeje i ten problem będzie tylko się pogłębiać.
OdpowiedzUsuńKilkanaście lat temu mój znajomy przebywał w takim domu w Toronto, a potem, gdy już nie mógł chodzić, przeniesiono go do polskiego domu opieki "Copernicus Lodge", gdzie często go odwiedzałem. Muszę przyznać, że warunki miał bardzo dobre i dbano o niego, czasami nawet za bardzo.
Ci, co mają $$$, mogą zapewnić sobie prywatną opiekę w domu lub w prywatnym, o wiele lepszym domu opieki. Pisałem jakiś czas temu o osobach, które były "caregivers" w USA i dużo opowiadały o swojej pracy: czasem nie była specjalnie ciężka i wymagająca, ale niektórzy mieli do czynienia z b. trudnymi osobami i ich praca była trudna i wyczerpująca. Jedna z takich opiekunek powiedziała mi, że gdyby miała otrzymać najgorszą karę, to więzienie byłoby niczym, ale właśnie darmowa praca przy opiece nad chorymi, niedołężnymi i chorymi ludźmi.
Tak, to chyba wszędzie wygląda dość podobnie, za mało personelu, za dużo podopiecznych. I to jeszcze różnych, jedni przecież nie wymagają wiele pracy, ale są tacy, koło których trzeba chodzić na okrągło - czy to z powodu stanu zdrowia, czy stanu... charakteru, niestety. Roszczeniowi albo upierdliwi. Wczoraj spotkana sąsiadka opowiadała o jakiejś znajomej na wsi: całe życie była wredna, ale na starość to się paskudnie pogłębiło i zamęcza wszystkich. Wszyscy jej na złość robią, wszyscy ją okradają.
UsuńAha, umieralnie... Ale rozumiem potrzebę wmawiania ludziom, że to coś innego i że ludzie potrzebują, żeby im to wmawiać.
OdpowiedzUsuńUmieralnie, tak, bo kierunek przecież jest jeden. Choć są starzy ludzie o niezwykle silnym instynkcie przetrwania, ci potrafią w DPS-ie żyć długie lata. Poradziliby sobie i w zakonie 😉
UsuńRozmawiałem kiedyś ze znajomą, która pracuje jako opiekunka w DPS-ie*. Na cywilizowanym zachodzie raczej się od takiej opieki już odchodzi na rzecz pomocy w domach, bo to tańsze i lepsze dla osób starszych. Ale zanim ta prawda dotrze do Polski to jeszcze pewnie minie kilka dziesięcioleci.
Usuń___
* I jest wykorzystywana na maksa - najniższa krajowa, dużo obowiązków. Jak z nią rozmawiałem ostatnio, to była wysyłana na jakieś dodatkowe szkolenie, żeby mogła zastępować w razie potrzeby pielęgniarkę zastrzyki robić, leki podawać etc. Optymalizacja kosztów opieki :D
Pomoc w domu to chyba jednak tylko dla lżejszych przypadków... no bo co jednak z osobami, które wymagają 24-godzinnej obsługi?
UsuńO tym, że ta praca jest bardzo ciężka, nie wątpię. I słabo płatna. No niestety.
Niestety ale często ludzie mają usta pełne "madrosci" a przecież żyjemy coraz dłużej i czasami 70 letnie "dziecko" musi opiekować się 90 letnim rodzicem. I co jak fizycznie nie daje rady? Opieka w DPS bywa różna a koszty są ogromne . Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo sił i zdrowia:)💚💚💚
OdpowiedzUsuńMiałam wczoraj przykład, jak fizycznie nie dać sobie rady. Niestety. Co w takich przypadkach? Wybór, kto ważniejszy: ja czy rodzic.
UsuńFizycznie nie dać sobie rady - taka jest rzeczywistość.
UsuńWedług mnie DPS to rozsądne wyjście.
Dzielenie pokoju... w przypadku podopiecznych o słabych możliwościach komunikacyjnych, to nie powinno być problemem.
Akurat w tej książce nie spotkałam przykładu głuchego mieszkańca, a więc tym bardziej opisu, jak sobie opiekunowie z tym radzą.
UsuńStyl jest ważny, wielkość czcionki także.
OdpowiedzUsuńPorzuciłam już wiele książek, w których autorzy silili się na humor a'la Chmielewska, no nie i już.
Podobnie mówię NIE książkom zbyt ckliwym lub zbyt brutalnym, choć nie tyle przeszkadzają mi kryminalne realia, co wulgarny język i przemoc bez uzasadnienia.
Różne są domy opieki, na te lepsze, z godnym traktowaniem trzeba mieć sporo kasy...
Tyle już lat minęło, a wzorowanie się na Chmielewskiej nie przemija 😁
UsuńCo do brutalności etc. to pamiętam, że kupiłam dawno temu jedną skandynawską trylogię, ale jako że najpierw obejrzałam film, to już mi się odechciało czytania...
Często się mówi, że jak masz pieniądze, to właśnie będziesz lepiej traktowana. A zależność jest tego rodzaju, że jest wtedy więcej personelu, stąd "lepsze" traktowanie. Opiekun ma dla podopiecznego więcej czasu i tyle.
Na mojej liście ten film się nie pojawił, aż musze sprawdzić chociaż nie dla tematyki.
OdpowiedzUsuńMasz listę? Przybij piątkę 😁
UsuńDługo myślałam, że DPS-y to całkiem fajne wyjście. Zmieniłam zdanie po rozmowie z koleżanką, która odwiedzała w takim domu swoją znajomą. Teraz mam sporo wątpliwości…
OdpowiedzUsuńFajne - niekoniecznie. Tyle że czasami jedyne, niestety.
UsuńDo DPS-ów trafiają różne osoby - w tym takie, za które w całości płaci opieka społeczna. Mniej więcej można sobie wyobrazić, kto to jest... i jakiego można mieć współmieszkańca w pokoju.
Autor zresztą często napomyka o kradzieżach, czasem to po prostu demencja, ktoś zobaczył u kogoś zdjęcie rodziny i ubzdurał sobie, że to jego dzieci lub wnuki, więc zabrał, ale są klasyczne przypadki kradzieży cennych rzeczy (pieniędzy, biżuterii).
Wygląda dobrze, ale już w Twojej recenzji dużo gorzej.
OdpowiedzUsuńNo wiesz, mnie się nie podobało, ale komuś może 😂
Usuń