środa, 21 września 2011
Nadżib Mahfuz - Hamida z zaułka Midakk
Zima idzie. Przychodzę z pracy i kladę się do lóżka, niby z książką, ale najdalej po pól godzinie ręka opada, oczy się zamykają. Znowu się zaczyna :(
Toteż niegruba wcale powieść egipskiego noblisty (280 stron) zajęla mi trzy dni... jakoś nie potrafilam się wciągnąć w perypetie zaulka Midakk, kompletnie zero ciekawości, co będzie dalej. Dodatkowo mnie wkurzalo, że brak przypisów, a bylo dużo nazw arabskich potraw czy ubrań czy czego tam jeszcze. Na końcu książki okazalo się, że przypisy są... brawo ta pani i jej spostrzegawczość!
Zmoglam wreszcie 21 września 2011.
Jak sobie poradzę z 700-stronicowym Perekiem, którego udalo mi się dziś dorwać na Rajskiej, to nie wiem. Chcialam nawet kiedyś go kupić, ale w końcu stwierdzilam, że 70 zl za powieść to gruba przesada.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz