piątek, 21 lutego 2014

Giovanni Mosca - Proszę do klasy!

Jedna z ukochanych książek z dzieciństwa mojej córki. A ja jej nie czytałam do tej pory, więc nadrobiłam właśnie zaniedbanie. Autor, Giovanni Mosca, opublikował ją w 1939 roku jako wspomnienia sprzed lat, gdy był nauczycielem w szkole powszechnej.
Lata faszyzmu można dostrzec z drobiazgów:
ale i ze spraw poważniejszych: oto w piątej klasie podczas końcowego egzaminu pojawiają się w tylnych ławkach jakieś wyrośnięte postaci... czterech dorosłych mężczyzn, może ojców dzieciom. Jakież dla nich znaleźć wytłumaczenie, co tutaj robią?
Duce dbał o poziom wykształcenia robotników :)

Nasz narrator jest w czasie, do którego wraca pamięcią, niewiele starszy od swych uczniów - ma zaledwie dwadzieścia lat i to jego pierwsza posada. Dzięki temu, że świetnie pamięta, jak się strzela z procy do much, zaskarbia sobie sympatię i poważanie strasznej piątej ce, ale sza! o tym nie można się wygadać przed dyrektorem! Wszak żaden ze słynnych pedagogów nie wspomina w swoich dziełach o zabijaniu much przez nauczycieli!
Taaaak, nasz pan profesor sam ma jeszcze dziecięcą duszę :) gdy spotka na ulicy po 10 latach swego dawnego ucznia, wywiąże się między nimi taka rozmowa:

Owszem, książka jest sentymentalna, jest wręcz ckliwa - te opisy biedy, ten umierający chłopaczek, ta nieśmiała nauczycielka, która zostanie żoną autora, ten stary profesor Pagliani odchodzący na emeryturę - ale przede wszystkim bije z niej miłość do dzieci, podziw dla ich niczym nie skrępowanej wyobraźni i chęć nie tłamszenia jej "dorosłymi" zasadami i wymogami. Pełna uroku dawnej szkoły - myślę, ze każdy dorosły chętnie wróci do tamtych czasów, kto wie, może nawet uroni łezkę nostalgii za tym, co nie wróci...


Giovanni Mosca (Rzym 1908 - Mediolan 1983) był dziennikarzem i humorystą, rysownikiem i pisarzem włoskim. Współpracował z wieloma gazetami, sam współtworzył wiele znanych włoskich czasopism satyrycznych. W 1936 roku wraz z Guareschim i Vittorio Metzem założył tygodnik Il Bertoldo (było to najpopularniejsze włoskie czasopismo humorystyczne, osiągało nakład 600 tys. egzemplarzy i mało nie kosztowało zesłania dla naszego pisarza, uratował go pewien oficer, jego zapamiętały czytelnik), a w 1945 roku, ponownie z Guareschim Il Candido. Ten nie ustępował popularnością poprzedniej gazecie, a Mosca z Guareschim wymyślili rubrykę Widziane z prawej i Widziane z lewej, gdzie każdy z nich wyrażał swoje poglądy na ten sam temat, doskonale się uzupełniając. Potem Mosca pracował dla Corriere della Sera, gdzie redagował Corriere dei Piccoli (Kurier Dziecięcy). Jego artykuły i karykatury ukazywały się w Corriere d'Informazione i w Il Tempo, również miały charakter sentymentalny i moralizujący, podobnie jak jego twórczość literacka. Opublikował m.in. Storia d'Italia /Historia Włoch w 200 rysunkach (1975) i Storia del mondo /Historia świata w 200 rysunkach (1978). Tłumaczył też na włoski autorów łacińskich, choćby Horacego. Miał czterech synów, trzej z nich również zostali dziennikarzami.
Giovanni Mosca z synami:

Jako autor satyryczny Guareschi miał w Polsce więcej szczęścia, znamy go chyba wszyscy. Tymczasem jedyną chyba opublikowaną u nas książką Giovanniego Mosca jest Proszę do klasy! Być może zresztą tłumaczka, bardzo zasłużona pani Zofia Ernstowa, wybrała to, co z twórczości autora było najlepsze czy choćby najbardziej uniwersalne.
W Encyklopedii Treccani znalazłam anegdotkę opowiadającą, jak Mosca został "drukowanym" rysownikiem. Dodajmy, że nieświadomym. Było to w roku 1924. Właśnie odnaleziono ciało Giacomo Matteottiego, porwanego dwa miesiące wcześniej i zamordowanego przez faszystów (mówiło się, że sam Mussolini maczał w tym place). Włochy były zszokowane. Poruszony Mosca, zaledwie 16-letni, narysował wielkiego psa policyjnego, który ciągnie karabiniera do miejsca, gdzie ukryto ciało i dodał napis «Mussolini, cave canem!», po czym przyczepił rysunek do figury Pasquino (jedna z tzw. "mówiących figur" rzymskich, na których zawieszano satyryczne teksty - stąd słowo "paszkwil"), gdzie ten wisiał przez tydzień. Zobaczył go rysownik z antyfaszystowskiej gazety Il becco giallo i opublikował na pierwszej stronie. Dumny z siebie Mosca zaniósł dziennik ojcu, który, póki był nieświadom autorstwa syna, podziwiał odważnego rysownika, ale potem podarł gazetę i rozkazał synowi nigdy nie zajmować się polityką :)

Rozpisałam się o autorze, bowiem nic o nim w polskim internecie nie znalazłam, więc chciałam zapełnić tę lukę ;)


Różne okładki tej samej książki we włoskim wydaniu:
Jak widać, polskie wydanie było wzorowane na powyższej okładce. Niestety brak informacji na temat autora ilustracji, ale wszelkie znaki na niebie i ziemi zdają się wskazywać na samego pisarza.

Najukochańszy cytat mojej córki:

Jak uczeń wyobraża sobie króla. Ponieważ w jego domu nie słyszeli nawet o fotelu czy kanapie, tron widzi jako stos krzeseł nałożonych jedno na drugie :)


Przedmowa:
Początek:
i koniec:


Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1958, wyd.I, 169 stron
Tytuł oryginalny: Ricordi di scuola czyli Szkolne wspomnienia
Tłumaczyła: Zofia Ernstowa
Z własnej półki (kupione kiedyś z drugiej ręki za złotówkę)
Przeczytałam 20 lutego 2014


Miesięcznik KRAKÓW
Lutowy numer nieco mnie rozczarował, nie znalazłam tam zbyt wiele dla siebie.
Kontynuacja tekstu Rogóża o Wawelu, znakomicie ilustrowana:
Artykuł o Adrianie Baranieckim:
Wspomnienie o Wojciechu Kilarze:
I skreślona sylwetka Walerego Eliasza Radzikowskiego:
I to by było na tyle...

3 komentarze:

  1. Droga czytelniczko!
    Szukając w internecie zdjęcia okładki wpadłen na tę stronę aby ściągnąć obrazek. Niestety rozdzielczość jest niewystarczająca na moje potrzeby, a mam zamiar zrekonstruować okładkę. Od jakiegoś czasu reperuję książki i niekiedy je uszlachetniam. Wpadł mi ten tomik przypadkowo, spadek po zmarłym koledze i dopiero teraz się tym zająłem. Mam wielką prośbę: czy mógłbym otrzymać ten obrazek okładki w wyższej rozdzielczości? Byłbym niezmiernie wdzięczny i wielce zobowiązany. Mój adres mailowy: richardkosowski@gmx.de

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jutro rano książkę odnaleźć i sfotografować. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Wielkie dzieki! Ksiazke skleilem i jest pod prasa. Teraz kolej juz tylko na obwolute, ktorej tylna czesc pozostala

    OdpowiedzUsuń