sobota, 19 grudnia 2020

Juliusz Machulski - Hitman

Ja nie wiem, jak można powypisywać takie peany (patrz niżej). No, albo ja się nie znam.

Dla mnie w każdym razie mało strawne. Męczyłam się, żeby dokończyć, sama nie wiem, w imię czego. 

Ale wszystko to nieważne, bowiem...

Początek:
Koniec:

Wyd. Agora, Warszawa 2012, 359 stron

Z biblioteki 

Przeczytałam 17 grudnia 2020 roku

 

Wczorajszy dzień nie zapisze się złotymi zgłoskami w moim kalendarzu.

O 9.00 wchodzę do sekretariatu, żeby odbębnić swoje aktualne nadprogramowe obowiązki za koleżankę, która przeszła na emeryturę, a tu kolega mnie informuje, że drugi kolega miał poprzedniego wieczora test i jest zarażony.

No, można się było spodziewać - we wtorek już mówił, że nie ma węchu, ogólnie słabo się czuł i wyszedł wcześniej. Ale w środę i w czwartek w pracy był /teraz mi mówi, że rozmawiał z Derechcją, uprzedzał, że to prawdopodobnie Covid, ale ta go wyśmiała/.

Czekamy więc na tęże Derechcję, aby podjęła decyzje. Nerwowa godzina. A Derechcja, gdy już się wreszcie pojawiła, właściwie nas opierdykała. Że o co nam chodzi, kolega siedzi w domu i gotuje sobie pesto (w domyśle: robi po prostu na złość Derechcji), a my mamy normalnie pracować. Że w Warszawie też się trafił ktoś zarażony, poszedł na kwarantannę, a reszta pracuje (dopiero po południu, z prywatnych rozmów, których nie chciałam odbywać w pracy, dowiedziałam się, że jest to typowy tischnerowski trzeci rodzaj prawdy - pracują, ale zdalnie).

I w ch... tam, że ja jeżdżąc do pracy tramwajem mogę kolejne osoby pozarażać, póki sama nie mam stwierdzonego covidu i nie siedzę w domu. I w ch... tam, że wydając różne dokumenty ludziom z zewnątrz (bo przecież pracujemy normalnie) mogę im na święta też coś zafundować.

Wiecie co, zaczynam myśleć, że mamy PANdemię przez takie właśnie typy, lekceważące innych w myśl przekładania papierków, bo do tego się aktualnie sprowadza nasza praca 😡

Gdyby tak ktoś donos napisał do Sanepidu...

Cóż, jedyne, co mogę teraz zrobić, to poprosić Sąsiada o zakupy. Chociaż ludzi w sklepie oszczędzić.

Oczywiście, myśl o zbliżającej się śmierci towarzyszy mi nieustannie, a że od rana łeb mi pęka, no to wiadomo, czego to objaw...

Ale to nie wszystko.

Weszłam na stronę cmentarzy komunalnych zobaczyć, jak się ma sytuacja z pochówkami, a tam co widzę??? Właśnie chowają Basię.

Miesiąc temu pisałam o koleżance, z którą byłam w zeszłym roku w Pradze, a której wykryto nowotwór, miała operację (ale tylko kosmetyczną), w zaleceniach radioterapię.

Dzwoniłam do niej ostatni raz w czwartek, nie odbierała, nie ponawiałam dzwonka, bo pomyślałam, że śpi może po tej radioterapii... Już odebrać nie mogła - zmarła we wtorek. Szczęście w nieszczęściu, że za wiele się nie zdążyła nacierpieć (w środę dopiero miała się stawić u lekarza, żeby jej wyznaczył terminy u radiologa) i odeszła w domu, praktycznie we śnie...

Żegnaj, Basiu.


4 komentarze:

  1. Przykre tak przed świętami.
    U mnie wczoraj zmarł drugi ze stryjów. W dwa miesiące po swoim młodszym bracie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Święta dla mnie mogą nie istnieć, więc to akurat nieważne. Istotniejsze, że nastał taki czas, gdy nawet nie możesz się pożegnać ze zmarłymi :( Odchodzą tak po cichu, prawie niezauważalnie...
      Dwóch stryjów na przestrzeni dwóch miesięcy - sam pomyśl, czy to się kiedyś zdarzało?
      Od dwóch godzin medytuję, czym należy rozporządzić na wypadek odejścia. Wręcz mam wrażenie, że jestem z tym pogodzona (gdyby coś)... absurdalne wszystko.

      Usuń
  2. Może lepiej nie słuchać , nie.czytać tych wszystkich informacji o ilości zgonów, o nowych zakażonych itp. Tak naprawdę to oprócz siania paniki niczego nie wnoszą do sprawy covdowej. Przykre jeśli ktoś odchodzi z tego świata ale teraz mówi się jedynie Covid19.Nie ma sensu myśleć o tym co będzie gdy... Trzeba tak żyć by o nas pamiętano i mówiono "Może nie ideał ale mijej brak" . Wszystkiego dobrego bedzie ok😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja... ale człowiek, skoro już żyje w takich ciekawych czasach (niech je szlag), to chce wiedzieć, orientować się. Psiapsióła z Daleka, z którą rozmawiamy w niedziele o 14.00 - bo wtedy jest na obiedzie u rodziców, którzy mają stacjonarny telefon, więc mogę dzwonić za darmo ;) - wychodzi właśnie z tego założenia, żeby się nie interesować. Dla własnego zdrowia psychicznego. Może faktycznie ma lepiej.

      Usuń