czwartek, 31 grudnia 2020

Lew Tołstoj - Śmierć Iwana Ilicza

Od dawna już sobie obiecywałam, że po to sięgnę. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, że tu i teraz 😐

No bo w pandemii człowiek się powoli zaczyna liczyć z każdą możliwością, również z tą, że trzeba się będzie z życiem rozstać - a gdy widzi się, jakie rozliczenie z życiem zrobił Iwan Ilicz i przychodzi do głowy najprostsze pytanie a co ja? - to nie prowadzi do optymistycznych rezultatów. Nie żebym uważała, że moje życie było bez sensu. Ale też nie widzę, żebym czegokolwiek dokonała. 

Ale czy każdy z nas MUSI, koniecznie MUSI czymś nadzwyczajnym się zapisać w pamięci potomnych? 

Albo: czy ci potomni to muszą być obcy ludzie? Czy też wystarczy własna rodzina?

W sytuacji, gdy moja córka kategorycznie odtrąca możliwość rozmnożenia się, własnych potomnych mieć nie będę. Brat nigdy się nie ożenił i nic nam nie wiadomo o jakichś nieślubnych dzieciach. Więc nasza rodzina, ta najwężej pojmowana, zniknie bez śladu. Zostają jedynie groby (które też zanikną, gdy nikt się nimi nie będzie zajmował, a zresztą ja grobu mieć nie zamierzam) i... ślad w internecie. Ale ten też się może stracić, choćby taki blog - albo po pewnym czasie nieużywania zostaje zamknięty albo w ogóle likwidują platformę, jak to się stało z moim blogiem najpierwszym 😕

Gdy ktoś napisze książkę, ta może ocaleć. O obrazach i innych dziełach sztuki w ogóle nie wspominam, bo to nie ten przypadek. I to już chyba wszystko. Smutne myśli. Wracam też pamięcią do Basi, która niedawno odeszła. Ona też przetrwa o tyle, o ile przetrwają jej znajomi - a więc bardzo niedługo. 

Ciężko się z tym pogodzić. Stąd pewnie bierze się popularność wspomnień, pisanych i wydawanych często własnym nakładem - jak to zrobił teść mojej kuzynki. Takie wspomnienia ocaleją w lokalnej bibliotece, ktoś może z ciekawości, z chęci dowiedzenia się czegoś o własnym mieście sięgnie po nie? Ale to jedynie w przypadku, gdy ta osoba pełniła jakąś funkcję publiczną i opowiedziała, jak to się wszystko działo.

Początek:
Koniec:
Taka dziwna sprawa. Przy tym opowiadaniu - i tylko tym - natrafiłam na poczynione ołówkiem notatki, których absolutnie nie zrobił Ojczasty. To nie jego charakter pisma i nie typ notatek, które by sporządził. Czy to opowiadanie było kiedyś lekturą szkolną? Bo tak te zapiski wyglądają - ślub, dzieci; umiera powoli; ból w boku - całkiem jak do omawiania w szkole 😉 Być może ktoś od Ojczastego kiedyś ten tom pożyczył? W każdym razie on ma jego pieczęć...
Sam tom też się wyróżnia na tle innych kolorem grzbietu...

Wyd. PIW Warszawa 1957, tom X Dzieł, strony 350-422

Tytuł oryginalny: Смерть Ивана Ильича 

Przełożył: Jarosław Iwaszkiewicz 

Z własnej półki 

Przeczytałam 27 grudnia 2020 roku

 

Problem połączenia laptopa z projektorem przy pomocy kabla HDMI wreszcie udało się rozwiązać - panowie w Megabicie dali mi taki mały adapter, który z jednej strony ma mini HDMI. Już, gdy mi go pokazywali, miałam wrażenie, że w którejś szufladzie w domu się coś takiego pałęta, ale gdyby nie? Musiałabym znowu do sklepu zaiwaniać. Podjęłam ryzyko i wydałam 12 zł 😂 Córka potem mówiła, żebym sobie dała spokój i nigdzie nie szukała, lepiej nie wiedzieć... Co prawda, jeśli kupiłam niepotrzebnie, to głównie zrobiłam ziazi środowisku - no ale stało się, tak czy siak.

I od tej pory mogę się rozkoszować oglądaniem programu Z metropole (czy co tam jeszcze wymyślę) na dużym ekranie. Jooooooo 😍

 

W wolnej chwili przeglądałam te trzy tomy o czeskich aktorach z ostatniego praskiego zakupu (i zorientowałam się, że istnieją cztery, krucafuks) i trafiłam tam na to zdjęcie z filmu Romeo a Julie na konci listopadu. W życiu o nim nie słyszałam, ale natychmiast mnie zainteresował. I filmy i książki o starych ludziach lubię przecież bardzo.

   

I się nie zawiodłam! Piękna opowieść o jesieni życia, która niekoniecznie musi oznaczać rezygnację z uczuć, choć często najbliżsi nie potrafią tego pojąć...

15 komentarzy:

  1. Czytałam kiedyś „Śmierć Iwana Ilicza” i byłam pod jej wielkim wrażeniem. Z tym że ja to czytałam wydane w serii Nike. A co do Twojej córki, może „odtrąca możliwość rozmnożenia się”, bo jest na to za młoda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na obecne standardy rozmnożeniowe to istotnie, można tak uznać ;) Ale ona roztrząsa głównie samobójstwo, tylko je troszeczkę odsuwa w czasie...

      Też pozostaję pod wrażeniem opowiadania, a jakże! Tylko przywiodło mnie do niewesołych refleksji.

      Usuń
  2. Kochana! Mimo wszystko wszystkiego najlepszego! 2021 musi być lepszy. No musi po prostu! Uściski. M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, jak już Ty to mówisz... ;)
      Szczepionka to nadzieja. Tyle że przecież się w 2021 na nią nie załapię chyba? Czyli trzeba ten 21 przetrwać w bunkrze i już!

      Usuń
  3. Większość z nas nie zapisze się w niczyjej pamięci (a jeśli nawet, to i tak nie na długo), więc nie ma co sobie tym głowy zawracać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem. Ale mnie ta wiedza nie pociesza. I nie odsuwa tych głupich, bezsensownych myśli.

      Usuń
    2. Chyba tkwi w nas głęboko chęć, by móc sobie powiedzieć "Non omnis moriar".

      Usuń
    3. No cóż, o pozytywne zasługi ciężko, ale zawsze możesz pójść śladem Herostratesa :P

      Usuń
    4. Ile trzeba powiedzieć za życia, aby nas usłyszano po śmierci?

      Usuń
  4. Gratuluję posiadania wszystkich dzieł Tołstoja! Przez to skusiłem się na zdobycie—i mam nadzieję wkrótce przeczytanie—"Śmierć Iwana Ilicza". Poza tym bardzo chciałbym poznać jakieś opowiadania Czechowa.

    Cofając się do lat szkolnych, to dopiero teraz uświadomiłem sobie, że właściwie my praktycznie nie przerabialiśmy ŻADNYCH lektur z literatury rosyjskiej na lekcjach języka polskiego! Nigdy nie czytałem takich klasyków jak "Anna Karenina", "Wojna i Pokój", "Bracia Karmazow" czy "Zbrodnia i Kara". Sądzę, że zakładano (w teorii), iż literaturę rosyjską będziemy przerabiać na lekcjach języka rosyjskiego, w oryginale. Owszem, pamiętam, że na siłę kułem się wierszy Lermontowa i Puszkina, aby je następnie przy tablicy nauczycielce wydukać na trójkę, że czytaliśmy KRÓTKIE URYWKI z książek czołowych pisarzy rosyjskich (przypominają mi się "Zagubione Dusze" Gogola), ale to było mniej, niż namiastka literatury rosyjskiej. Zresztą po ośmiu latach 'nauki' rosyjskiego większość z nas nie potrafiła w tym języku na tablicy napisać słownie daty (co było wymagane na każdej lekcji) i przeprowadzić bardzo prostej konwersacji.
    Dopiero po latach udało mi się przeczytać wszystkie tomy "Archipelagu Gułag" Sołżenicyna wraz z kilkoma innymi jego książkami (oczywiście, NIE w języku rosyjskim), ale jakoś nigdy nie zabrałem się za czytanie dzieł innych pisarzy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje należą się raczej Ojczastemu - albo może kondolencje, bo mu je zakosiłam dawno temu ;) A Czechow, nawiasem mówiąc, stoi na lewo od Tołstoja na tym głównym zdjęciu u góry. Parę razy sięgnęłam po pojedyncze opowiadania, głównie przy oglądaniu ekranizacji (Rosjanie tego nakręcili wielkie mnóstwo), ale znakomita większość czeka.
      Tytuły, które wymieniłeś, faktycznie nasze pokolenie czytało już tylko dla przyjemności, a nie ze szkolnego obowiązku ;) Pamiętam, że po "Wojnę i pokój" sięgnęłam po raz pierwszy obejrzawszy odcinek "Czterdziestolatka", gdzie ten młody Karwowski ma Tołstoja przy łóżku. Zdziwiłam się, że taki mały, a już ;) i sama się za to zabrałam, ale nie zmogłam wówczas...
      Dziś jest podobno lekturą "Mistrz i Małgorzata", co mnie wcale nie cieszy, bo wiadomo, że szkolne przerabianie potrafi doskonale każdą książkę obrzydzić :)

      No, a szkolna nauka języków to było zawsze nieporozumienie. Teraz niby są zupełnie inne podręczniki, ale czy idzie to lepiej? Nie wiem. Moja córka uchodziła za niezdolną do języków, miała poprawkę z angielskiego, z francuskiego też była noga - a teraz, gdy siedzi w internetach, gdy rozmawia/pisze z ludźmi z całego świata, no i przede wszystkim ogląda filmy z angielską listą dialogową, widzę, jak się pod tym względem rozwija. Czyli nie matura, lecz chęć szczera? Nauczyciele nie potrafili zachęcić. Inna sprawa, że jak się ma w klasie 25 uczniów, to nie można do nich podejść indywidualnie...

      Usuń