sobota, 19 czerwca 2021

Rade Obrenović - Śmieszna rodzinka

 

Tę książeczkę nie wiem, skąd wzięłam - bardzo możliwe, że przyniosłam z półki w Jordanówce. I wiecie co - z powrotem ją tam odniosę. Podczas zeszłorocznych pandemicznych porządków wytypowałam ją do przeczytania i podjęcia decyzji o jej losie 😁

Co prawda zyskam na tym zaledwie pół centymetra na półce, ale tak czy siak będzie to milowy krok. Że coś jeszcze odważę się wydać! Może za Śmieszną rodzinką pójdą następne pozycje? 

/nie bardzo w to wierzę, ale nigdy nie mów nigdy/


 Chciałam znaleźć w internecie coś bardziej aktualnego o autorze, choćby w obcych językach, ale marnie mi szło. Jest kopacz piłki o tym samym nazwisku i to on się przepycha w sieci. Lubimy czytać doniosło, że wyszła u nas jeszcze jedna książka Obrenovića, Co za rodzinka, ale ani jej szukać nie będę. To po prostu takie obrazki z życia pewnej jugosłowiańskiej rodziny w kamienicy pełnej dzieciaków i mniej lub bardziej interesujących lokatorów, ale nic moc. To mówię ja czyli stara baba, która to przeczytała po raz pierwszy. Na wspomnianym portalu czytelniczym trzy opinie głoszą, że to była jedna z ulubionych książek dzieciństwa - i to jest ta różnica, w czasie lektury 😏 Gdybym ją znała z dzieciństwa, co jest niemożliwe, bo wyszła dopiero w 1986 roku, to pewnie też bym ją inaczej zapamiętała. Dziś nie zrobiła na mnie wrażenia.

Znalazłam za to co nieco o tłumaczu. Pan Branko Ćirlić był slawistą i propagatorem kultury polskiej w Jugosławii (oraz vice versa), a także tłumaczem Josipa Broz Tito. Na stronie jakiejś tv czy czego tam przeczytałam, że:

Branko Ćirlić przed II Wojną Światową był harcerzem w Jugosławii. Do Polski przyjechał w 1937 roku na wymianę skautów. Branko do Warszawy przyjechał z przyjacielem Borysem. Razem zwiedzali całą Polskę. Branko zakochał się w naszym kraju od pierwszego wejrzenia. Spędził tutaj większość swojego życia. Od 1946 roku Branko na stałe zamieszkał w Polsce. 

Zajrzyjcie pod podany wyżej link, można tam obejrzeć filmik, gdzie o panu Branko opowiadają polscy syn i żona.

Początek:

Koniec:

 A teraz o półce. Mam w domu jeden regał ukryty za żaluzją 😁 Kiedyś był tam rodzaj korytarza, kończącego się ślepą ścianą, miała powstać w tym miejscu szafa oczywiście, ale potem zburzyłam boczną ścianę i powstał regalik. Nie pamiętam, dlaczego właściwie postanowiłam go zasłonić żaluzją, ale dzięki temu stał się idealnym miejscem na ukrycie różnych bardzo, ale to bardzo sfatygowanych książek 😂

Jak widać na załączonym obrazku. 

Ta druga bez grzbietu to...

Jest ze mną coraz gorzej. Za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć ani tytułu ani nazwiska autora. A wstawać i podnosić żaluzji mi się nie chciało 😏Wpisałam do wyszukiwarki książka o szalonym bibliofilu, nic. Szalony bibliofil profesor - link do wywiadu z profesorem Aleksandrem Krawczukiem. W końcu szalony bibliofil profesor Kien, bo jednak pamiętałam nazwisko bohatera - no wreszcie! Link do recenzji spektaklu w Starym Teatrze. Na którym przecież byłam, bo mnie ta książka kiedyś zafascynowała!

Więc - Auto da fé Eliasa Canettiego. To jest książka z oberwanym grzbietem i okładkami luzem. Chyba zapytam kolegi w pracy, czy mógłby coś na to pomóc... Zwłaszcza, że chciałabym sobie powieść przypomnieć.

W trakcie poszukiwań trafiłam na artykulik o 8 słynnych bibliofilach - zaraz idę sobie pooglądać ich biblioteki, bo można powiększyć obrazki 😎 

A ta pierwsza bez grzbietu to Kawafis. Może by mi kolega zrobił po prostu obwolutę? On jest artysta i lubi takie wyzwania 😍

No, a abstrahując od tych rozważań - co znacie?

Wyd. Krajowa Agencja Wydawnicza, Poznań 1986, 101 stron

Tytuł oryginalny: Tata vikend i mama vikendica

Przełożył: Branko Ćirlić

Z własnej półki

Przeczytałam 13 czerwca 2021 roku

 

Na spacerze tydzień temu dotarłam do Miasteczka Studenckiego, gdzie oczywiście dałam się ponieść fali wspomnień, ale tego Wam oszczędzę. Natomiast wyrażę swoje zdziwienie faktem, że przed akademikami było mnóstwo rowerów. Myślałam, że studia są ciągle online? 

Szczerze to już powoli przestaję się interesować pandemią... nie żebym wierzyła w jej koniec, o nie 😥 ale jestem tym zmęczona. Wyobraźcie sobie, że jeszcze 7 czerwca mam zapisane dane, które codziennie podawała Wybiórcza (notowałam w kalendarzu każdego dnia). Potem GW przestała je publikować, albo nie daje ich na główną stronę, nie wiem, nie chce mi się już szukać, od 8 czerwca tabula rasa.


A ktoś w mojej klatce zrobił małe porządki w mieszkaniu i wystawił przed blok zbędności 😄 Ja bym na tę orzechówkę w sumie miała chęć (za kapcie dziękuję), ale czasy mamy takie, że człek nieszczęsny podejrzewa nawet chęć otrucia... Nie wszyscy jednak są takimi pesymistami, bo zniknęło szybko 😎

12 komentarzy:

  1. "Królestwo złotych łez" i "Rumaki Lizypa" to nawet mam w pierwszym rządku. Dawno temu miałam świra na punkcie archeologii, zaginionych cywilizacji itp. Sentyment pozostał.
    Też bym się nie odważyła próbować takich trunków niewiadomego pochodzenia.
    Już po drugiej dawce (jak czytałaś jeszcze do jutra się rozwijam 😁) i mniej myślę o wirusie. Zdrówka Małgosiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a ja zabrałam z domu z myślą, że kiedyś tam się zainteresuję, jednak ten czas jeszcze nie nastąpił 😂
      Serpentyna to pasjonatka archeologii, więc być może zna, może zdążyła przeczytać przed wyjazdem z Polski...

      Usuń
  2. Ta Śmieszna rodzinka chyba jest nie dość śmieszna dla dorosłych. Bo na przykład takie "Drobne ustroje" też mnie ominęły w dzieciństwie i czytałem je całkiem niedawno, a sobie nie wyobrażam wyniesienia książki na jakąś wystawkę.

    Z tej półki raczej nic nie czytałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooo, bo "Drobne ustroje" to klasa sama w sobie, gdzież by je kto wynosił 😍😍😍

      Usuń
  3. Wyszło mi, że 3-4, a tę pierwszą o rodzince mam w bibliotece, ale nie czytałam, jakoś mnie zachęciła.
    Orzechówka do nacierań także, podobno, moja ciotka robiła takie nalewki do użytku zewnętrznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 3-4 z tej półki to bardzo dobry wynik 😵😵😵
      Orzechówką już się ktoś pewnie naciera, albo od zewnątrz albo od wewnątrz 😁

      Usuń
  4. Z półki kojarzę jedynie Wielki tydzień.Nie sądzę bym czytała (totalna niechęć do czytania książek historycznych), choć gdzieś musiałam się z tą książką zetknąć. Ale nie pamiętam sytuacji.
    Natomiast chętnie przeczytalabym tę Wesołą rodzinkę. Pewnie to starcze zdziecinnienie,ale co tam ��.
    A tak więcej,to uff.. jak gorąco. Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten "Wielki tydzień" przywlokłam do domu, no bo takie niby znane nazwisko, Aragon... ale coś mi mówi, że mogłabym spokojnie wynieść razem ze "Śmieszną rodzinką" 😊 a to już by były co najmniej 2 cm uwolnione 😎

      Skoro byś chętnie przeczytała, to Ci wyślę 🛩✈🚀🚚🚗

      Usuń
  5. Alkohol alkoholem, ale pluszaczki całkiem sympatyczne. To właśnie te kapcie, tak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, te króliczki 😀 Po nich poznaję, kto zrobił tę wystawkę, bo kojarzę młodą sąsiadkę, która czasem z psem wychodziła w takich kapciochach 😄

      Usuń
  6. Krotko melduje, ze Kosidowski i Cellini
    Tez bym ładnie podziękowała za łapcie i łyknęła orzechówkę, ale u mnie nic takiego się nie dzieje 🤨

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy chodzę po osiedlu, koło śmietników (o, przepraszam, koło ALTAN śmietnikowych 😂) widzę dosłownie wszystko! Mebli dziesiątki, lustra, muszle klozetowe, książki - ostatnio w jednej z szafek była pięknie ułożona wielotomowa encyklopedia - torby z ubraniami, buty...
      Ale alkohol jednak nie jest tak popularny 🤣

      Cellini, ho ho. Ja się obawiam, że książka jest nudna i nawet do niej nie zaglądam. Ale trzymam 😉

      Usuń