niedziela, 5 marca 2023

Maj Sjöwall , Per Wahlöö - Muž na balkóně

 

No to przystąpiłam do czytania własnych. Ach, jak ja lubię twórczość tej szwedzkiej pary (pary strasznych lewaków, yes)!

Dawno już tam nie miałam przy lekturze, żeby żałować, że niedługo się skończy 😂 Ale to ma chyba podwójne dno: nie tylko, że podobają mi się ich kryminały, ale też że po czesku je czytam...

Ten Mężczyzna na balkonie nawet się doczekał osobnego hasła na czeskiej Wikipedii (na naszej nie, ale sprawdziłam, że tłumaczenie istnieje). Powstała też adaptacja filmowa, no ale kto znajdzie szwedzki film, a potem go jeszcze zrozumie 😂

A' propos filmu, obejrzałam wczoraj pierwszy odcinek Wielkiej wody. Nie żeby mnie specjalnie zachwyciła ta główna bohaterka, ale jednak intryguje i będę patrzeć dalej. 

Intryga Mężczyzny na balkonie: pewien mężczyzna spędza prawie cały czas na balkonie swego mieszkania przyglądając się ulicznemu ruchowi i bawiącym się dzieciom, więc kobieta mieszkająca na przeciwko dzwoni na policję, ale oczywiście ci ją zbywają, no bo o co chodzi. Po czym wpadają w wir śledztwa w dwóch równoległych sprawach - napadów rabunkowych na kobiety idące samotnie oraz morderstw dokonywanych w parkach na małych dziewczynkach (motyw seksualny oczywiście).

Początek:

Koniec:

Półka. Co się naszukałam, kiedy ta książka kupiona! Otóż od powrotu z Pragi w sierpniu zeszłego roku mam nieuzupełniony katalog, a w międzyczasie jeszcze był ten armagedon z remontem, gdzie masa książek zmieniła miejsce, matko, kiedy ja to wszystko doprowadzę do porządku - poproszę lockdown jakiś! Może jak będę siedzieć w domu po wygoleniu mi placka na głowie, to coś zdołam zrobić... A to już całkiem niedługo, pierwszego dnia wiosny! 


Wyd. KMa, 2007, 172 strony

Tytuł oryginalny: Mannen på balkongen

Z własnej półki (kupione 16 stycznia 2022 roku za 19 koron w Antykwariacie 11 (online)

Przeczytałam 4 marca 2023 roku

 

Głównie jednak planuję na ten czas przymusowego siedzenia w domu przygotowywanie się na majową Pragę - kupiłam w piątek bileciki 😍 więc już czas zacząć myśleć. Wiecie, dopóki nie ma biletów, człowiek jest taki niepewny.


A skoro już o Pradze mowa, to we wtorek przyjeżdża Věra, ta starsza pani zaprzyjaźniona, cośmy się poznały przy okazji Open House i od tej pory się frekwentujemy. To znaczy ją ją nawiedzam, ona mnie w hotelu, ale do mnie nie chce przyjechać, bo mówi, że już zrezygnowała z dalszych podróży. No, a teraz zapisała się na jakąś 2-dniową autobusową wycieczkę dla seniorów do Polski, będą zwiedzać pałac (zamek?) w Mosznie, Kraków i Wieliczkę. 

- Ty cholero, mówię, do mnie to nie chcesz przyjechać, a na wycieczkę to proszę!

Ale ona tłumaczy, że boi się już samotnej podróży.

No, w każdym razie będą mieli wolny wtorkowy wieczór, więc zabieram ją do siebie na kolację. I właśnie debatuję, co na tę kolację 😒 

A' propos kuchni, Nowej Kuchni. Mękoliłam, że nie mam gdzie odwieszać łyżki wazowej podczas gotowania risotta. Jak mogłam na to nie wpaść 😁

Wracając do Lidla, tego, co to w nim kupiłam dwa kilogramowe opakowania makaronu niby na promocji, ale bez zniżki 😏 Podczas ostatnich zakupów stricte spożywczych nie wiem, jakim cudem zawiało mnie na kosze z innymi towarami, co to ani tam normalnie nie zaglądam. I zobaczyłam koszyki podwieszane pod półki. Występowały w parach. No dobrze, wezmę, zobaczę w domu. Przymierzyłam, pasuje tylko w jednym miejscu:
 

Ale na opakowaniu napisali, że nośność max 2 kg (a właśnie tam dałam te makarony). No to drugi koszyk powiesiłam w bieliźniarce - na majtki. Dwóch kilo majtek na pewno nie mam, to dopiero jak zacznę nosić takie reformy. Pamiętacie, jak ważyłam majtki przed Pragą?

😂😂😂


12 komentarzy:

  1. Oczyma wyobraźni zobaczyłam 2 kg majtek 😀😀😀 W Lidlu kupiłaś? Polecę w wolnej chwili, może jeszcze trafię, w szafie by mi się przydały takie koszyki. Wprawdzie trochę mam do Lidla daleko, ale co tam! Fajną ta Twoja nowa kuchnia 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, były w dwóch wersjach: białe i niklowane czy tam chromowane, 28 zł bodajże za 2 szt.

      Usuń
  2. O! Widzę pół półki zajęte jakimiś czasopismami do wyrzucenia. Jeśli się zdobędziesz na wysiłek będziesz miała miejsce na książki :D

    (dobrze, że u nas jeszcze tak nie donoszą, bo strach by było na balkon wychodzić)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chybaś oszalał 😂 To nie żadne czasopisma, tylko czeskie filmy, w takich kioskowych wydaniach! I ja bym się tego miała pozbyć??? Ciężką krwawicą wyszukiwane po całej Pradze (a także Brnie)??? A raz nawet kupione online, dokładnie 44 sztuki sprowadzone, pamiętam 😁

      (górą ci bez balkonów - jak ja)

      Usuń
  3. Tresc ksiazki przypomina mi troche film "Okno na podworze", z James Stewart o ile pamietam.
    Mam balkon i chociaz nie staram sie podgladac zycia sasiadow to jednak skoro na nim bywam widze rozne rzeczy, chcac czy nie - i na odwrot - oni tez widza co ja robie. Przeciez nie bede na nim stala z zamknietymi oczami. Nic zdroznego czy kryminalnego ale widze.
    Oj, pamietam Twoje wazenie majtek - to cos nie do zapomnienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, trochę to faktycznie przypomina ten film.
      Jakoś myślałam, że Twój dom stoi na tyle daleko od innych, że raczej trudno byłoby "podglądać" sąsiadów. No, ale jeśli sąsiad coś robi koło domu, to już pewnie łatwiej 😉

      Usuń
  4. Gdy trafię na książkę typu, szkoda, że koniec, to odwlekam zakończenie, taki bzik!
    Gdzieś widziałam stojaki do łyżki wazowej...
    Praga zaklepana, to super, oby pogoda dopisała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z kolei nieraz w ogóle odwlekam zabranie się za jakąś książkę - żeby sobie zostawić przyjemność na później 😂 A potem wezmę i umrę i tyle będzie z tej przyjemności 🤣 Nie odkładaj na jutro...

      Takie stojaki też widziałam tu czy tam, ale to zabiera miejsce na blacie, więc raczej nie planuję zakupu. No, chyba żeby chować do szuflady, a wyciągać tylko w razie potrzeby... No i widzisz, już mi zabiłaś ćwieka 🤔

      Usuń
  5. BBM: A chodziłaś kiedyś po Pradze kierując się rekomendacją Szczygła?…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm. Ja chodziłam po Pradze jeszcze zanim wyszedł ten jego przewodnik. Przeczytałam go zresztą i jest tam kilka miejsc, o których i tak wiedziałam i miałam w planach, ale jeszcze nie dotarłam.
      Zajrzałam teraz do posta, którego napisałam po przeczytaniu tego Szczygła - było jedno miejsce, o którym się z niego dowiedziałam i nawet się tam potem wybrałam.
      Więc odpowiedź brzmi - tak, raz tak 😁

      Usuń
  6. BBM: Ja, niestety, miałam tylko przyjemność czytania, ale i tak byłam zadowolona z czytelniczej wędrówki po Pradze. Lubię sposób pisania Szczygła.

    OdpowiedzUsuń