niedziela, 27 kwietnia 2025

Maj Sjöwallová, Per Wahlöö - Noční autobus

Ach, znowu mnie pociągnęło w kierunku starego szwedzkiego kryminału. Z 1968 roku pochodzi, a w USA dostał nagrodę Edgar Allan Poe za najlepszy kryminał roku - był to wówczas pierwszy kryminał nie napisany po angielsku, który został tak doceniony.

Zastanawiało mnie, że nie widziałam takiego tytułu po polsku - Nocny autobus. Aż doszłam (na stronie 149) do prezentu, który komisarz Martin Beck dostał pod choinkę od córki. Była to stara płyta z piosenką Śmiejący się policjant. Nooo, to już byłam w domu, bo taki tytuł znam; okazało się, że tak brzmi również w oryginale, Czesi sobie zrobili inny. Książka została też w Stanach sfilmowana, z tym, że akcję przeniesiono do San Francisco.

Akcja jest taka, że w pewien listopadowy zalany deszczem wieczór ktoś otwiera ogień i morduje ośmiu pasażerów autobusu linii 47, łącznie z kierowcą. Jest to pierwsze masowe zabójstwo w Szwecji, więc nic dziwnego, że wywołuje szok. W dodatku okazuje się, że jeden z zabitych to policjant, współpracownik Becka. Czy to dzieło szaleńca czy też chodziło o pozbycie się tylko jednej osoby, a resztę zastrzelono niejako przy okazji? Czym zajmował się ten zabity policjant, jakim śledztwem - nie sposób do tego dojść. Bo to może być nitka wiodąca do kłębka.

Nie ma tu wiele akcji, ale rzecz trzyma w napięciu, śledzimy codzienną żmudną pracę policji, pogardzanej zresztą przez społeczeństwo. Podobało mi się, oczywiście - jak zawsze powieści tej spółki, no a już zwłaszcza po czesku 😁 Mam chyba jeszcze dwie po czesku nieprzeczytane, muszę je oszczędzać, żeby mi coś zostało na gorsze chwile, bo to naprawdę duża przyjemność!

No, a teraz zajrzałam do katalogu i... mam to po polsku 🤣 stąd znałam tytuł 😂 Jaciekręcę, ale skleroza! Za jakieś dwa-trzy lata sobie przeczytam.

 


 


Początek:

Koniec: 

Wyd. Mladá fronta, Praha 1978, II wydanie, 175 stron

Seria: Smaragd - ponoć w niej wyszło 137 kryminałów (głównie), ja ich mam siedem; pamiętam, że w zeszłym roku sporo ich było w pudłach po 10 koron, ale już nie miałam miejsca...

Tytuł oryginalny: Den skrattande polisen

Przełożył na czeski: Miloslav Žilina

Z własnej półki (chyba z pudła po 10 koron)

Przeczytałam 22 kwietnia 2025 roku



Wstąpiłam wczoraj do Pepco na kontrolę. Płaczę bowiem, że klapki, które kupiłam w zeszłym roku i do których się po dekadach chodzenia jedynie w pełnym obuwiu wreszcie przekonałam, że te klapki się zużyły i nie mam na to lato. Córka mi cały czas powtarza, że trzeba sprawdzać, bo oni nieraz rzucają zeszłoroczne modele (albo niesprzedane zapasy?). No i wchodzę, a tu SĄ! SĄ! Dzwonię do domu, żeby mi dziołcha sprawdziła, jaki to był numer. Numer się starł, ale poczekałam na wolną przymierzalnię i wyszło na to, że lepiej 38 niż 37. Dziołcha powtarza weź dwie pary od razu, żebyś znowu we wrześniu nie jojczyła. No to tak zrobiłam. 

A dopiero w domu porównałam i zobaczyłam, że to nie są takie same klapki. Stare miały z tego płótna szachownicę, a nowe mają taki węzeł, który nie wiem, czy nie będzie obcierał (mimo że to tylko płótno) 🤔 No cóż, postanowiłam chodzić w jednych na razie po domu i sprawdzić, gdyby obcierało, to te drugie oddam, nie odrywam metki. Mam na to 30 dni.


A' propos dziołchy domowej. Siedzi sobie na ławce na osiedlu i opala się. Przechodzi sąsiadka, ta która doglądała Ojczastego, gdy byłyśmy w szpitalu. Pyta, jak tam ręka, po czym w bonusie chce się dowiedzieć, jak ze szkołą, czy uczęszcza w tej sytuacji.

- Yyy, z jaką szkołą?

- No nie wiem, liceum?

- Ja mam 32 lata...

Mina sąsiadki ponoć nie do zapomnienia 🤣 To już enty raz, gdy córkę o szkołę pytają. Może powinna zacząć do jakiejś chodzić?

Właśnie, ręka. Przyszła powiastka z Urzędu Pracy, że 15 maja minie 90 dni, gdy jest na zwolnieniu (zwolnienie opiewa do 21 maja). Patrzymy na siebie z pytaniem w oczach no i co z tego. A tu małymi literkami na dole:

[...] traci status bezrobotny, który pozostaje niezdolny do pracy wskutek choroby [...] przez nieprzerwany okres 90 dni.

Kuźwa, myślę sobie, gdybym wiedziała, prosiłabym lekarza, żeby zrobił dzień przerwy między kolejnymi zwolnieniami. Ale nie!

[...] za okres nieprzerwany uważa się również [...] w sytuacji, gdy każda kolejna przerwa między okresami niezdolności do pracy wynosi mniej niż 30 dni. 

Tak że - albo zgłasza się 14 maja z gotowością albo ją znowu wyrzucają i nie ma już prawa do korzystania z opieki zdrowotnej. Tak. Neverending story. Oczywiście ręce daleko do sprawności, choć to się poprawia, ale kudy tam jeszcze.

Czyli bezrobotny nie ma prawa chorować. Ja się pytam, co gdy na ten przykład ktoś zachoruje na raka. Zostaje potem bez ubezpieczenia? 

14 maja ja jadę do tej Pragi, tak więc ruszymy rano  jednym tramwajem, a ja potem będę czekać na wiadomość, co powiedzieli i czy tylko odfajkowali czy też dostała jakieś skierowanie do roboty albo co. Brakowało mi właśnie tego nerwu na wyjazd 😠


33 komentarze:

  1. "14 maja ja jadę do tej Pragi, tak więc ruszymy rano jednym tramwajem, a ja potem będę czekać na wiadomość, co powiedzieli i czy tylko odfajkowali czy też dostała jakieś skierowanie do roboty albo co."

    Nie martw się. Moja koleżanka jako bezrobotna kilkanaście lat temu zapomniała o wizycie w Urzędzie Pracy. Poszła i nic się nie stało. Nerwów się nieco najadła i to wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kilkanaście lat temu - to chyba kluczowa informacja... Teraz dawaj wywalają.
      Ciągle czekam: był projekt ustawy, że te osoby, które nie szukają tak naprawdę pracy, a chodzi im jedynie o ubezpieczenie, miałyby przejść pod ZUS. Ale projekt utknął gdzieś w zamrażarce.

      Usuń
  2. Rysownik chyba trochę zaszalał, bo nie podejrzewam, by w Szwecji kursowały takie piętrowe, charakterystyczne dla Londynu autobusy.

    Klapki ciekawe, ale ta kratka wydaje się praktyczniejsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy wyraz na skrzydełku 😁 choć faktycznie dziwi. Dalej piszą autorzy, że był to piętrowy autobus marki Leyland Atlantean, wyprodukowany w Anglii, ale przystosowany do ruchu prawostronnego, który wprowadzono w Szwecji dwa miesiące wcześniej, tak że jeszcze taka ciekawostka.

      Zawsze coś muszą spieprzyć, nieprawdaż. Było dobre, będzie... lepsze.

      Usuń
    2. Aaa... czyli przy okazji można się doszkolić z historii szwedzkiej komunikacji pasażerskiej :D

      Usuń
    3. Tak jest! O ruchu prawostronnym można się doczytać (na Wikipedii) wielu ciekawostek, na przykład takiej:
      Na początku XVII w. w Japonii cesarski dekret nakazał wszystkim obowiązkowo poruszać się lewą stroną drogi, gdyż samurajowie noszący miecz po lewej stronie ciała często zahaczali o siebie w tłoku.

      Usuń
    4. Ruch lewostronny w Europie pochodzi ze starożytnego Rzymu - piesi szli po chodniku a prawą ręką prowadzili konie, czyli ruch musiał być lewostronny.
      Chyba dopiero Napoleon to zmienił.
      W Australii (i Japonii) mamy ruch lewostronny i ja go sobie chwalę.

      Usuń
    5. Czy w Australii wynika to z tego, że w Wielkiej Brytanii obowiązuje lewostronny? Pewnie tak.

      Usuń
    6. Oczywiście - Anglicy wprowadzili w australijskich stanach swoje prawa. Nie wiem kiedy dokładnie wprowadzono tu prawa ruchu drogowego, ale Australijczycy i to w moim stanie Wiktoria wymyślili coś ciekawego - na niektórych skrzyżowaniach, żeby skręcić na w prawo, należy zjechać na lewy pas i czekać aż zmieni się światło.

      Usuń
    7. Bałam sie wypożyczyć samochód na Malcie (ostatecznie jeździłyśmy z koleżanką charakterystycznymi śmiesznymi żóltymi autobusami), a szczególniei nie wyobrażam sobie zmieniania biegów lewą ręką. Ale pewnie szybko się można przestawić, jak jest mus.
      Agata

      Usuń
    8. => Lech
      Ah, brat mi właśnie pisał, że chciał do Australii, ale go nie stać (najwyraźniej na wycieczkę zorganizowaną)... Pytam jak to, przecież miał taki plan (na później), że w Australii spędzi rok jeżdżąc wzdłuż i wszerz, nawet kupił nowy kamper, bo stary mu się nie mieścił do kontenera. A on na to, że owszem, miał, ale przez te zastrzyki w oko co miesiąc raczej nic z tego nie wyjdzie.
      No to mu nawet o tym skręcaniu w prawo nie napiszę 😁

      Usuń
    9. => Agata
      Jak jest mus, to pewnie tak - choć ja nie wyobrażam sobie W OGÓLE prowadzenia samochodu w normalnych warunkach, nawet jak mus 🤣
      A jeżdżenie lokalnymi autobusami to przynajmniej przygoda!

      Usuń
  3. Kurczę albo zapomniałam wysłać, albo zjadło mój komentarz. "Śmiejący się policjant " był moją pierwszą przeczytaną ich książką, z księgozbioru rodziców, i pozostał ulubioną. A wczoraj, w knihobudce wyspecjalizowanej w romansach, z której brałam na akcję "kawa za jsiązke", wyfasowałam "Człowieka z Säffle", bardzo się ucieszyłam.

    Dla mnie w Urzędzie Pracy niczego nie znaleźli, chyba z pół roku byłam zarejestrowana w celu takim jak Twoja córka. Musiałam bodajże raz na miesiąc się tam zgłaszać. Wydaje mi sie, że tam w ogóle jest mało ofert, a dla kobiet z wyższym wykształceniem to zero, więc nawet się nie bałam, że coś wymyślą.

    Ja od wiosny do jesieni w Birkenstockach (lub elegantszych innych klapkach), jak mam założyć kryte buty to jestem nieszczęśliwa 😅

    W wieku 32 to już bym się ucieszyła, jakby mnie za licealistkę wzięli. Na studiach byłam oburzona - jechałam na obronę, a kierowca autobusu specjalnie zaczekał "na maturzystkę"
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, jak się to złożyło 😁 Ja wczoraj z "mojej" budki przyniosłam dwa reportaże z Czarnego, więc też zadowolonam.

      W Twojej sytuacji to fakt, nie musiałaś się bać, że Cię gdzieś poślą. Córka jednak już raz dostała ofertę do fabryki i ją wywalili.

      Ona się nie tyle cieszy, co śmieje, gdy ją tak biorą za uczennicę. Zawsze mi z satysfakcją opowiada te historie. Tak to już jest: gdyśmy młodzi, chcemy być jak najszybciej dorośli. Potem to nam mija 😂

      Kupiłam niedawno takie a' la Birkenstocki (tylko nie wiedziałam, że tak się nazywa wzór). Mówię a' la, bo w Pepco też, za trzy dychy, a nie za trzy stówki 🤣 Nie wiedziałam przecież, że rzucą te klapeczki jak zeszłoroczne...

      Usuń
  4. No matko kochana, czy te urzędniki powariowali? no ręce opadajo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie urzędniki - to ustawa. Art. 33 ust.4 pkt 9. I co zrobisz?

      Usuń
  5. Mnie tez sie bardziej podobaja te w szachownice, tez obawialabym sie obcierania przez kokardki.
    Zadne pocieszenie ale u nas jest podobnie z tym dlugim chorobowym i nawet nie dziwie sie ubezpieczalniom.
    Mysle ze leczenie raka ma swe specyficzne przepisy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może w przypadku raka jest inaczej. Istnieje nawet jakaś szybka ścieżka onkologiczna (co ma znaczenie w przypadku badań i wizyt u specjalistów, niekoniecznie w ubezpieczeniu, to nie wiem), ale na ile ona działa? Wiadomo, jak u nas jest.

      Usuń
  6. Dobrze dobrane klapki to odpoczynek dla nóg. Warto kupić ze skóry- będą służyły 2 a nawet 3 sezony.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie masz rację, tyle że nie cierpię chodzić po sklepach (a teraz to nawet nie mam za bardzo możliwości). Tak więc kupuję to, co jest dostępne w ramach osiedla 😕

      Usuń
    2. Dostałam cynk, że akurat teraz są bardzo fajne pseudobirkenstocki w Lidlu za 29.99, skóra i skórzana wkładka. Podeszwa z pianki Eva, to jest genialne, leciutkie. Online, nie wiem czy też stacjonarnie
      Agata

      Usuń
    3. Sprawdzę stacjonarnie 😉 ale w tym momencie CHYBA jestem w klapki zaopatrzona (choć oczywiście za te pieniądze zapas można zrobić) 😂

      Usuń
    4. Stacjonarnie (przynajmniej u nas) NI MO!

      Usuń
    5. U nas też
      Agata

      Usuń
  7. Jasne. Rozumiem.Nie pomyślałam o tym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To moje uwięzienie w domu jest dobrą wymówką do niechodzenia po sklepach 😉

      Usuń
  8. W Australii każdy obywatel ma ubezpieczenie zdrowotne - nie rozumiem jak może być inaczej???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie. Ja też nie rozumiem.
      Często mi ktoś mówi - dlaczego córka nie jest ubezpieczona z Ciebie? No, wszędzie czytałam, że ze mnie może być ubezpieczony mąż, ale nie dorosłe dziecko. Jednak zapytam w ZUS-ie przy najbliższej bytności - niestety właśnie do mnie dotarło, że do 20 maja muszę jeszcze rozliczyć zeszłoroczną składkę zdrowotną za działalność gospodarczą (czy to się nigdy nie skończy?), więc czeka mnie wizyta w urzędzie jeszcze przed Pragą.

      Usuń
  9. Nie wiem czy kokardka będzie uwierać, ale kratka na pewno lepiej trzymała stopę. Baw się dobrze w tej Pradze. W sumie to w ogóle baw się dobrze. Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bo z kratki mniej było widać palce (co mnie bardzo cieszyło, mam na ich punkcie kompleks). No ale.

      "W sumie to w ogóle baw się dobrze" - oj, chciałabym. A niby dla chcącego nic trudnego, Magdo?

      Usuń
  10. Z moją córką jest toczka w toczkę tak samo. Wszyscy pytają ją albo mnie, do której klasy chodzi, a ona ma 28 lat. Odpowiada rezolutnie, że na razie chodzi do przedszkola (bo w przedszkolu pracuje).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się przynajmniej dobrze składa z tym przedszkolem 😂

      Usuń