czwartek, 17 kwietnia 2025

Noël Randon - Dwie rurki z kremem

 

Źródło - oczywiście z knihobudki. Ja nie mówię, że nie będę czytać swoich starszych książek, ale na razie tak 😉

Nazwisko autora niby zagraniczne, ale brak informacji o tytule oryginalnym lub nazwiska tłumacza, więc - pseudonim jakiegoś naszego twórcy. Ciekawość pierwszy stopień do piekła, zajrzałam do internetów. Tadeusz Kwiatkowski. Doskonale mi znany, ale jedynie z książek wspomnieniowych, cracovianów: Płaci się każdego dnia czy Niedyskretny urok pamięci

Stanowczo je lepiej wspominam niż świeżą lekturę kryminału pana Kwiatkowskiego (napisał ich zresztą więcej). Akcja rozgrywa się w prowincjonalnym miasteczku na południu Francji, ale atmosfera jest taka bardziej angielska, jakby z Agaty Christie. Tu śledztwo prowadzone dość niemrawie przez policję, a tu próby rozwikłania zagadki tajemniczej śmierci pisarza przez osoby z jego otoczenia. I jeszcze zaginiony rękopis najnowszej powieści. I jeszcze te sławetne rurki z kremem (morelowym), które wszyscy wciągają jak najęci. Zwroty akcji następują jeden po drugim, ale generalnie mało wciągające.

Początek: 

Wyd. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1989, 231 stron

Z własnej półki

Przeczytałam 10 kwietnia 2025 roku 


Zrobiłam wczoraj po raz trzeci badania i generalnie wartości schodzą w dół, co mnie napawa (kontrolowanym) optymizmem. Nie wdając się w nazwy, wygląda to tak - pierwsze, drugie i trzecie podejście.

Nr 1- zakres referencyjny do 34: 352 => 109 => 47

Nr 2 - zakres referencyjny do 34: 314 => 79 => 50

Nr 3 - zakres referencyjny do 38: 384 => 267 => 157

To ostatnie najsłabiej wygląda, internety powiedziały, że im wyższy poziom, tym większy stopień uszkodzenia wątroby. 

W każdym razie trzeba wziąć pod uwagę, że te ostatnie wyniki są po 5 dniach zażywania leku na regenerację wątroby, więc może to będzie dalej szło w dół? Przy czym drugie wyniki szły w dół, mimo że nic jeszcze nie brałam, o diecie nie wspominając. Jutro wizyta u pani doktor. Ale nawet jak odtrąbi jakiś mały sukces, to chyba jeszcze jej nie będę pytać o Pragę, chyba za wcześnie na takie bezczelności 😂

Dziś natomiast przede mną bardzo męczący dzień, jak na aktualne możliwości. Najpierw pojadę do ZOL-u złożyć papiery, mam nadzieję, że niczego nie będzie brakowało. To jest daleka wyprawa i na pewno się zmęczę jak diabli. A po południu przyjdzie ojciec mojej córki, bo ma dzisiaj wolne, więc zaplanowałam kąpiel Ojczastego (sama już się nie podejmuję) - będzie go wyciągał spod prysznica. Zresztą do ZOL-u też mogę pojechać dziś tylko ze względu na to jego wolne, bo Ojczastego będzie pilnować córka, ale gdyby się coś działo, to zadzwoni po pomoc. Takie mamy teraz uzależnienia. Nie wyjdziesz z domu, bo tak...

No to teraz tylko szykować mu śniadanie i pilnować zjedzenia, a potem jeszcze do sklepu dla sąsiadki. I wio w drogę. A tak by się poleżało.

 

Zapomniałam o pogrzebie Ciotki z Warszawy. Otóż przyjechał z Krakowa pan mistrz ceremonii i odczytał z kartki te parę informacji uzyskanych od kuzynki. Kosztowało to 650 zł, co było ceną przystępną, bo ktoś taki z Kielc życzył sobie równo tysiaka. To ja Wam powiem - fajna robota, niemęcząca taka i dobrze płatna.

Ale Kuzynka  zadowolona, bo twierdzi, że sama by nie wydukała ani zdania. Było 16 osób, w tym połowa co najmniej to znajome Kuzynki, a nie Ciotki. Mój brat świecił nieobecnością, bo jest we Włoszech. Urnę po przemowie grabarze włożyli do grobu (kurczę, zapomniałam, za ile - osiemset? tysiąc? też się narobili jak diabli, podnieśli i opuścili płytę... ale może też coś tam wybielili w środku), kto tam chciał, to odmówił jakąś modlitwę i wszyscy (oprócz grabarzy i mistrza) poszli na obiad. W sumie 7.100 zł pykło.

Biznes pogrzebowy to jest prawdziwy biznes!

7 komentarzy:

  1. Ja bym jednak zapytała, bo albo robić sobie nadzieję, albo zrezygnować.
    Streszczenie bardzo obiecujące, ale tak bywa, a w czytaniu kicha...
    Uwięzienie w domu chyba byłoby dla mnie najgorsze, ale czasami mus to mus!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale może jeszcze za wcześnie na to pytanie? Uzależniam je od przebiegu dzisiejszej wizyty i czy mi zleci na po świętach kolejne badania krwi.

      Tak, mus. Jednakże myślę, że wielką składową mojego stresu codziennego jest właśnie ten mus, to uwięzienie w domu, ta świadomość, że po prostu nie możesz nigdzie wyjść.

      Usuń
  2. Na pewno tego kryminału nie czytałem, ale okładka wydaje mi się bardzo mocno znajoma. Musiałem książkę widzieć przynajmniej w bibliotece.

    Skoro kuzynka zadowolona, to OK, ale w sumie to jednak nie fajnie być zmuszonym do robienia pogrzebu, którego się robić nie chciało i można było nie robić, bo ani zmarła tego nie chciała, ani prawo tego nie wymaga.
    (u mnie ksiądz bierze chyba nadal 500 zł, ale wiadomo - co prowincja to nie duże miasto i nie Mistrz Ceremonii)

    W kwestii Pragi bym nie tracił nadziei.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też wcześniej gdzieś tę okładkę widywałam.

      Oczywiście, że to oburzające jest: zmarła miała wyraźne życzenie, a w rezultacie nic nie poszło po jej myśli. Pewnie, że jej już wszystko jedno...

      Nie tracę. Myślę popracować nad zeszycikiem w najbliższych dniach. Ostatecznie, nawet jeśli teraz nie pojadę, bo przyda się na sierpień 😉

      Usuń
  3. w czasie pandemii zakłady pogrzebowe nienadążały ...zmarli czekali cierpliwie.
    to jest wieczny interes. i tylko jestem wkurzona, że nadal tylko cmentarz. myślę, że powinno się i z tym kk i z lobby zrobić porządek, ja chcę być rozsypana, i nie mam siły płacić za wszystkie groby rodzinne. babki, dziadka, siostry, ojca...prawdę mówiąc. za mój nikt nie będzie musiał.
    choroby współczuję ale idzie ku lepszemu. widac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym kraju jeszcze dłuuuuugo nikt nie odważy się zrobić z tym porządku.
      Pytałam Kuzynki tak a' propos, czy ktoś płaci za grób pradziadków (ona się nim na co dzień opiekuje, tak jak innymi rodzinnymi na cmentarzu). Mówi, że chyba nikt, nie ma pojęcia. W Krakowie widuję przy niektórych grobach kartki, że są nieopłacone i żeby się zgłosić do administracji. U nas nic takiego nigdy nie widziałam. Być może jeśli objawi się chętny do nabycia miejsca, które wygląda na opuszczone, wtedy sprawdzają, czy opłacone, a jeśli nie, to sprzedają komuś obcemu...
      Swoją drogą chciałabym się dowiedzieć, jak tam jest z tym opłaceniem na wieczność. Za grób Ciotki (i jej rodziców i siostry, którzy tam są pochowani) na 20 lat Kuzynka teraz zapłaciła 450 zł.

      Usuń