/powiedziała pańcia, która lubi mieć wszystko równo poukładane/
Najpierw coś w rodzaju wesela dla przyjaciół i znajomych, potem podróż poślubna na Ukrainę. Przed wojną, uściślam.
Żadnych opisów z Wikipedii, tylko dokładna, słowo po słowie, relacja z rozmów z ludźmi, z codziennych czynności, z wydłubywania kleszcza z tyłka i przyrządzania śniadania.
Who is Piotr Marecki? Niby skądś to nazwisko znam, ale z niczym mi się nie kojarzy. Ha!art? Wiem, że istnieje, może nawet coś kiedyś czytałam, ale nie żebym była lepiej zaznajomiona...
Bardzo mi się spodobała ta relacja i jej styl. Obraz pewnego środowiska, jaki się wyłania z opisu "wesela", genialny. I fajnie poczytać, że są ludzie, którzy potrafią żyć inaczej, nie przejmując się konwenansami i przyszłą emeryturą. Nabrałam ochoty na wcześniejszą książkę Mareckiego, tę Polskę przydrożną. Jest bogato reprezentowana w 39 filiach bibliotecznych, ale akurat nie w mojej.
Na ile mogę się doczytać, to dedykacja od autora i jego żony 😉
Początek:
Koniec:
Wyd. Czarne, Wołowiec 2021, 230 stron
Z własnej półki
Przeczytałam 1 września 2025 roku
Wczoraj podczas przebieżki (udaje mi się! codziennie do pół godziny, w tym również chwila na siłowni) zauważyłam pod jedną klatką zwinięty dywanik z Ikei i wieczorem, pod osłoną ciemności 😂, zabrałam go i rozwinęłam przed knihobudką 😁 Następnie będę polować na jakiś fotelik 🤣
No, jeśli jeszcze dywanik tam jest.
Knihobudka miała rocznicę powstania, ale jej nie obeszła. Zastanawiam się nad organizacją imprezy w rocznicę przeniesienia spod kiosku. Balony i szampanskoje?Czytam codziennie jeden list Joyce'a z tego wydawnictwa, które w sierpniu znalazłam w knihobudce, ale zaczęłam się niecierpliwić: obliczyłam, że przeczytanie w tym tempie pierwszego tomu będzie trwało 512 dni, chyba to przesada... Od dziś zaczynam czytać po dwa 😁 wyszło mi, że przed majową Pragą skończę, a tom drugi zacznę po sierpniowej Pradze.
Na razie Joyce to młodzieniaszek 21-letni, który wypuścił się w świat, a konkretnie do Paryża. Pisze do matki z pretensjami, że mu źle pieniądze posłała i pości...
ale dziesięć dni wcześniej z pieniędzy od ojca świętował zapusty. Cóż, młodość... Dlaczego jednak nie mógł zabrać z domu noża i łyżki, zamiast w tak ciężkich warunkach finansowych kupować je na miejscu - nie wiem. Jam Polka, my Polacy woziliśmy za granicę konserwy 🤣
Skoro już przy kulinariach jesteśmy, upiekłam (dwa razy!) bublaninę. Znaczy tak mi się wydaje, że to było to, bo nigdzie nie sprawdzałam przepisu 😁
Decyzji z ZUS-u dalej nie ma. Dziś mijają trzy tygodnie.
No proszę, jeszcze trochę, to i ekspres do kawy wyczarujesz, wtedy wpadam w ciemno!
OdpowiedzUsuńApetyczna ta bublanina!
Ekspres do kawy? Ja jestem herbaciara 😂
UsuńCiekawe jak długo dywanik wytrzyma. Ciasto kusi.
OdpowiedzUsuńOtóż - nie wiem dokładnie, ale 24 godzin nie wytrzymał... Poszłam tam koło południa, nie było po nim śladu 😂 Oczywiście nie wiem, czy ktoś "sprzątnął", bo uznał, że bez sensu, czy też komuś się przydał!
UsuńNarobiłaś mi ochoty na ciasto, a ja jestem permanentnie na diecie! ;)
OdpowiedzUsuńMarek
Ale nawet będąc na diecie trzeba się ponoć co jakiś czas nagradzać 😉
UsuńŁał, jakie super ciasto! No, no, fajny byłby kącik czytelniczy przy knihobudce.
OdpowiedzUsuńA ja w poniedziałek wysłałam do ZUSu zapytanie i już dziś dostałam odpowiedź, jestem pod wrażeniem. Nie wiem tylko czy samo załatwianie sprawy pójdzie tak szybko.
Kombinowane, bo zabrakło mirabelek 😂
UsuńSzkoda, że już ktoś zaiwanił ten dywanik, to mnie zniechęca do poszukiwań fotelika... a uważam, że byłoby właśnie fajnie móc przysiąść i przejrzeć książki, zamiast tak na stojaka...
To może ja też wyślę zapytanie - o to, kiedy mnie załatwią 😎
Tak mi się wydawało, że ze śliwkami, ale nie byłam pewna. Mniam, śliwki bym zjadła.
UsuńKurcze, naprawdę? Co za ludzie. Wiesz co? Trzeba tam powiesić dużą kartkę z namalowanymi oczami, że niby ktoś cały czas obserwuje. Czasami tu u mnie takie spotykam i to podobno działa psychologicznie na człowieka o złych zamiarach.
Ha ha niezły pomysł z tym rysunkiem oczu 😂 Od razu mi się przypomina "Wielki Gatsby" z wielką reklamą okulisty.
UsuńNazwę pierwszy raz na oczy widze, ale ciasto wygląda bardzo apetycznie.
OdpowiedzUsuńTen dywanik.,.. no nie jestem przekonany. I jeszcze fotel e planach? Jak siedlisku bezdomnego chcesz tam urządzić? :D
Co do tego czytania po jednym liście, że długo zejdzie... Wczoraj trafiłem na informację, że jakiś przedsiębiorca odzyskuje swój dług (240 tys.) w miesięcznych ratach po 50 złotych. To jest dopiero powolne tempo i tam to jest dopiero powód do niecierpliwości :D
Bublaninę widziałeś w Pradze (post z 11 sierpnia), tylko nie zwróciłeś uwagi.
UsuńSiedlisko bezdomnego - o tym nie pomyślałam... ale już ktoś za mnie rozstrzygnął sprawę 😂
Jak to po 50 zł? Obliczyłam - na taką spłatę potrzeba 400 lat! Jak to mógł sąd przyklepać??? Chyba że to umowa między przedsiębiorcą a dłużnikiem 😂 ma przejść na spadkobierców!
Takie mamy prawo.
Usuńhttps://kobieta.onet.pl/wiadomosci/dluznik-splaca-240-tys-zl-po-50-zl-miesiecznie-sad-nie-lamie-prawa/mvh4dqn
TEST
UsuńTEST wyszedł na piątkę z plusem 😁
UsuńCo do meritum natomiast - wszystko w największym porządku, dłużnik się nie uchyla, no trzymajcie mnie 🤣🤣🤣
Widzisz, jak ci ułatwiam życie? :P
UsuńTen pierwszy list J.Joyce'a - jakiś proroczy - pisze o głodówce w Gaz(i)e!
OdpowiedzUsuńDrugi list, do ojca, tym razem Wielki Post - już 26 lutego?
Sprawdziłem - sama prawda - w roku 1903 Środa Popielcowa wypadła 25 lutego.
Osobna sprawa - imię ojca - John Stanislaus?
Skąd w Stanisław w Irlandii?
Wyobrażam sobie, że to tradycja katolicka - św Stanisław Kostka.
Ponoć w rodzinie było paru przodków o tym imieniu, więc tradycja. Co ciekawe, AI twierdzi, że w Irlandii był rozpowszechniony kult - nie Stanisława Kostki, ale biskupa Stanisława, naszego krakowskiego. W innym artykule znalazłam jednak potwierdzenie Twojej teorii, uzasadnione tym, że rodzina była pod wpływem jezuitów.
UsuńPonad pół wieku temu byłem w Anglii na kursach komputerowych. Jeden odbywał się w Beaumont College w Windsorze, prawie naprzeciw królewskich pałaców. W tym College'u , na głównym placu stał pomnik św Stanisława Kostki.
UsuńMasz więc osobiste wspomnienie związane z Kostką 😉
UsuńPodoba mi sie Twoja bublanina, mysle ze smakowalaby mi.
OdpowiedzUsuńZnalazlas fajne przeznaczenie dla dywanika.
Ostatnio, jako ze biblioteki mi nie wystarczaja, kupuje ksiazki na Amazon a po przeczytaniu oddaje jednej z nich - bo nie kazda przyjmuje. Obecnie mam w czytaniu taka bardzo przygodowa ktorej akcja toczy sie w bardzo pustej i dzikiej czesci Alaski gdzie grasuja niedzwiedzie a to oprocz tego ze maly samolot przewozacy aresztantow w tym jednego bardzo groznego psychopate rozbil sie i cala grupa musi w ogromnych mrozach i burzy snieznej wedrowac na piechote by dotrzec do jakiejs cywilizacji wiec do calego klopotu z utrzymaniem wiezniow pod kontrola dochodzi jeszcze strzezenie sie przed tropiacym, wyglodzonym niedzwiedziem. Choc to fikcja takie sytuacje zdarzaja sie na Alasce wiec nie jest zupelnie wyssana z palca. Lubie takie dramatyczne ksiazki przy okazji poznajac glebiej Alaske.
Myślę, że to byłby dobry materiał na film! A przypomniałaś mi, że od dawna planuję powtórkę serialu Alaska 😁
Usuńi nadal wozimy konserwy i jedzenie liofilizowane i gotowce obiadowe i sztućce jednorazowe vege ;-)) podobnie jak zastawę.
OdpowiedzUsuńJedzenie liofilizowane... gdzie się takowe kupuje?
Usuń