czwartek, 23 października 2014

Antoni Czechow - Moje życie

Jak to człowiek nie zna dnia ani godziny! Na Czechowa się szykuję, owszem owszem, nawet w całości - ale w jakiejś dalszej przyszłości (jeszcze Dostojewski przecież nie skończony!). A tu wypadło w tym tygodniu oglądać adaptację filmową powieści Moje życie - wyjaśniam, dlaczego wypadło: otóż po obejrzeniu filmu Kin-dza-dza! zakochałam się w aktorze Stanisławie Lubszinie i podjęłam zobowiązanie :) że zobaczę wsio wsio wsio, w czymkolwiek wziął udział. A facet jest czynny w kinie od 1959 roku do dziś! I tak sobie powolutku dłubię po jednym filmie na tydzień. Doszłam właśnie do 1972 roku i filmu Moja żizń - w porę się zorientowałam, że to ekranizacja Czechowa i zaczęłam szukać powieści o tym tytule w Dziełach. Które mój stary dobry Ojczasty nabył jeszcze za młodu i wspaniałomyślnie pozwolił mi je z domu rodzinnego wywieźć.
Żeby stanowiły trzon moich reprezentacyjnych zbiorów :)))
A' propos tego, co w dolnym lewym rogu - wczoraj czytałam dyskusję na forum aranżacji wnętrz i pojawiło się tam zdanie, że kineskopowe telewizory to już tylko u emerytów są :)

Kiedyś tam, dawno temu, sięgnęłam po jakieś opowiadanie, a to znowu którąś sztukę (pasjami lubię czytać sztuki teatralne i aż się dziwię, że to się nie odzwierciedla na moim blogu, widać zostawiam sobie pasje na później), ale w ogólności Dzieła Czechowa stoją i czekają. Przy tym jedna świętej już pamięci mymra pożyczyła ode mnie w dalekich latach 90-tych tom czwarty, łaskawie pozostawiając obwolutę, po czym wzięła i umarła. Głupio mi było zwracać się do pogrążonej w żałobie rodziny o zwrot, no i przepadło. Nawet nie wiem, co tam w tym czwartym tomie było :( Ale jak się już zabiorę za Czechowa na serio, to braki wyjdą na jaw... ciekawe, czy na allegro handlują pojedynczymi tomami?

Dziewiąty tom Dzieł (ani zebranych ani wybranych) zawiera opowieści i opowiadania z lat 1896-1903.
Są one następujące:
Jak widać z liczby stron, do miana (krótkiej, bo krótkiej, ale jednak) opowieści może pretendować jedynie właśnie Moje życie, pozostałe utwory są o wiele krótsze.


I jakież wrażenia, zapytacie?
Czechow jest stworzony dla mnie! Ta napisana w pierwszej osobie historia młodego człowieka, który pochodząc ze szlachty (ojciec jest szanowanym w mieście architektem) zapragnął żyć z pracy własnych rąk, a nie z nudnej posady polegającej na przekładaniu papierków, podbiła mnie już pierwszym akapitem. Sami spójrzcie (nieco niżej), czyż nie świetne wejście? Dole i niedole Misaiła, jego siostry Kleopatry i żony Maszy, chcących żyć po swojemu, wedle zasad, do których jeszcze nie dorosło społeczeństwo, deklarujące wszak na każdym kroku postęp i rozwój oraz walkę z ciemnotą i zabobonami, przykuwają uwagę czytelnika nie tylko samą intrygą, ale również uwagami na temat chłopów i robotników - czy Czechow mógł przeczuwać, że w dwadzieścia lat później w miejsce imperium rosyjskiego powstanie Kraj Rad?


A oglądanie filmu też było czystą rozkoszą! Podaję raz jeszcze link do You Tube, gdzie film można w całości obejrzeć (no niestety w oryginale - ale jak ktoś przeczyta powieść, to mu to nie będzie przeszkadzać, się pamięta, co kto mówi, a adaptacja jest wierna). Lubszin jest wymarzonym Misaiłem, a partnerują mu Margarita Tieriechowa i Alisa Frejndlich.

Całośc trwa trzy godziny, druga i trzecia część po kliknięciu w YT - po prawej stronie.

Za pięć tygodni będę oglądać Step Bondarczuka, więc powrót do Czechowa bliski :)

Początek:
i koniec:



Wyd. CZYTELNIK Warszawa 1959 rok, wyd.I, 115 stron
Tytuł oryginalny: Moja żizń / Моя жизнь
Przełożyła: Maria Dąbrowska
Z własnej półki
Przeczytałam 22 października 2014 roku


NAJNOWSZE NABYTKI
Trzyma się człowiek, trzyma, a potem wioooooo i po ptokach. To przez tego Trifonowa, co to go czytałam ostatnio! Resztę się dobrało z działu rosyjskie i radzieckie u sprzedawcy Milion książek :)
Na szczęście tanie to było, ale nie o to nawet chodzi, tylko wiadomo - o miejsce na półkach. Ostatnio gdy rodzina była u mnie podziwiać (hm) mieszkanie po malowaniu, Ojczasty się zadumał - niedużo Ci miejsca zostało. Ja na to, że w ostateczności na tym "nowym" regale można książki ustawić w dwóch rzędach, bo jest głęboki. Ale u nas tak właśnie jest i nic nie pamiętam, co tam z tyłu stoi, odparł Ojczasty. I ma świętą rację, kochaniutki. Pocieszam się tym, że mając aktualnie dwie pasje: literaturę rosyjską i cracoviana, z tej pierwszej już sporo mam, więc niewielu pozycji jeszcze poszukuję. Gorzej z cracovianami - ciągle wychodzi coś nowego i z tym trzeba się liczyć.

I wiecie co? Dobrze, że na żadne Targi Książki nie jeżdżę :) powodowana co prawda czym innym: duszno, gorąco, ścisk, tłok, hałas - nie dla mnie takie warunki, ja za wielka pani hi hi hi. Idea z wielką panią przyszła mi do głowy wczoraj w tramwaju, gdy wracałam z pracy: ludzie się pchali, a ja (jako że ostatnio chodzę w sukienkach i eleganckim jasnym płaszczyku, a co!) byłam w strachu o całość moich rajstop i czystość płaszczyka - ludzie mają dziwne zwyczaje, kładą torbę czy siatę na przystanku na ziemi (dla mnie niewyobrażalne), a potem szorują nią w tramwaju po sąsiadach - i już już miałam jakąś kąśliwą uwagę wystosować, ale natychmiast zdałam sobie sprawę, że wyzwą mnie od paniuś, co niech sobie taksówkami jeżdżą:)

W każdym razie, oto ostatnie nabytki:


A tu jeszcze Paustowski osobno - zapomnieli go włożyć do paczki i przysłali dzień później:

12 komentarzy:

  1. Że też takiego posagu nikt dla mnie nie wymyślił, dzieła wszystkie Czechowa, od dziś moje marzenie ! A Moje życie które tak kusząco tu zaprezentowałaś wpisuje na swoją listę książek koniecznie do zdobycia. Z tym telewizorem to nie wiedziałam, ale chętnie na kineskop wcześniejszą emeryturę wezmę, co będę tyle lat jeszcze czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha ha, ja na żadną wcześniejszą emeryturę się nie piszę, bo pewnie ze 200 zł by mi dali :)

      Usuń
  2. Mam na myśli emeryturę jako dodatek do pensji oczywiście :) zawsze to kilka setek extra by było ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emeryturę jako dodatek do pensji, powiadasz... dobra koncepcja :)

      Usuń
  3. Wiesz że Ci zazdroszczę prawda ? I wiesz że w takim pozytywnym sensie ? Ja też tak chcę !!!!! Mogę się pochwalić że czytam Diegtiariewa "Zwyciężając śmierć" ale czy umiałabym wymówić nazwisko ? Podjechałam jeszcze raz do góry żeby spojrzeć jakie tytuły najchętniej bym kupiła i wyszło na to że wszytkie !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrzuciłam tego Diegtiariewa w wyszukiwarkę i wyszło mi, że to konstruktor karabinu o tej nazwie. Matko i córko, myślę sobie, jakie też rzeczy ludzie czytają, wspomnienia generałów... ale dorzuciłam jeszcze tytuł i okazało się, że to całkiem inny Diegtiariew i całkiem inne wspomnienia, choć też z wojną związane :)

      Usuń
  4. Czechowa najbardziej pamiętam ze sztuk w teatrze telewizji. Z przyjemnością oczywiście je oglądałam. Były takie pełne ciepła i kobiet.
    Twój zbiór rewelacyjny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zaczęłam kompletować zapisy sztuk teatralnych Czechowa i całkiem już głupieję, bo jest tego multum, niby kiedy obejrzę, a jak tu wybrać jedno przedstawienie spośród dziesiątka innych? Można oczywiście stawiać na MChAT, ale czy się nie skrzywdzi innego teatru? Ot, dylematy :)

      Usuń
    2. Ja chętnie powróciła bym do tych wystawianych przez teatr tv. Z sentymentu.

      Usuń
    3. Do tych ja też, ale nie mam dostępu. Pewnie na Chomiku można znaleźć, alem nie zachomikowana :)

      Usuń
  5. Imponujące zbiory masz. Nie wiem, która kolekcja Czechowa ładniejsza - Twoja czy ta:

    http://www.kurtiak-ley.pl/czechow-dziela/

    Chyba jednak Twoja ma większy urok, bo to starocie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rany, jakie piękne! I w dodatku z czwartym tomem, którego mnie brakuje :)
      Nic, tylko mieć kasę - i odpowiednie warunki na wyeksponowanie. Coś akurat dla nowobogackich, którzy potrzebują urządzić sobie bibliotekę :)

      Usuń