niedziela, 24 maja 2015

Daria Doncowa - Słodki padalec

Jakoś nie umiałam powstrzymać ręki w bibliotece - sama wyciągnęła się w kierunku Doncowej i nic to, że przecież ją czytałam już w oryginale, dawno to zresztą było, więc dawać ją tu! No i bardzo dobrze zrobiłam, bo to idealna lektura na czas chandry: przymrużając oko na kryminalną intrygę można się uśmiać z dokonań Lampy, a jeśli nawet nie uśmiać, to chociaż uśmiechnąć.

I tak to wygląda w maju tego roku - jeśli spojrzeć na zakładkę z prawej strony, to mamy trzech polskich autorów i reszta rosyjska, różnego kalibru. Bo za chwilę dojdzie i ta Doncowa w oryginale, którą teraz czytam, ale tak langsam langsam, po kilkanaście stron (i zasypiam znowu). Bogu niech będą dzięki za weekendy! Kiedyś służyły do nadganiania zaległości, intensywnej lektury. Dziś - do spania. Tym trudniej w tygodniu wstawać... ale tygodnie mijają coraz prędzej, jak to jest? W środę wieczorem, gdy wychodzę z pracy mam poczucie, że to już końcówka, że za chwilę znów weekend. Po czym przychodzi najlepszy wieczór tygodnia - piątkowy: pranie rozwieszone, zakupy zrobione, przytulam głowę do poduszki, nakrywam się kołdrą i myślę sobie - a nawet mówię na głos z tej radości - jak dobrze, kak choroszo! Przede mną dwa dni, kiedy nic nie muszę!

Niestety niedzielne popołudnie już nie jest tak optymistyczne, choć jeszcze nie nastawiam budzika, bo w poniedziałek też idę na popołudnie. Coś się kończy nieodwołalnie, coś minęło zbyt szybko... byle do następnego piątku. I tak upływa mi życie w kierunku śmierci, może to jeszcze i 30 lat potrwać. Umierać się nie chce, ale i życie coś nie nęci.
Dobrze, że jest ta Doncowa, że może wypełnić puste godziny.



Początek:
i koniec:


Wyd. VIDEOGRAF Katowice 2011, 320 stron
Tytuł oryginalny: Gadiuka w siropie /Гадюка в сиропе
Przełożyła: Ewa Skórska
Z biblioteki na Rajskiej
Przeczytałam... eee... pogubiłam się, nie pamiętam, a kalendarz zostawiłam w pracy :(

5 komentarzy:

  1. Ech, mijają coraz szybciej te tygodnie. Ostatnio juz nie mogę nad niczym zapanować. Weekendy chciałabym poświęcić i na spanie, i na nadrabianie zaległości wszelakich. Z bólem udaje mi się jeno lekko odgruzować mieszkanie...
    Czy kiedyś to się zmieni..?
    Wypozyczylam Jo Nesbø, kryminał to jest wszystko, co mogę obecnie udźwignąć. Niestety, nic nie mogę więcej powiedzieć, czytam po, góra, dwa akapity...
    Saxony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiłam za to dziś na obiad tartę z mąki orkiszowej z botwinką i kozim serem i jestem chociaż w tej materii spełniona :)

      Usuń
    2. Odgruzowanie mieszkania... o tym nawet nie myślę. Na barkach córki spoczywa odkurzenie i tym się zadowalam, o sprzątnięciu ciuchów zalegających fotele czy krzesła albo stert papierów i książek powyciąganych i nie schowanych na miejsce - nie ma mowy.
      A tarty zazdroszczę... znaczy energii, żeby ją zrobić.
      Przemyśliwuję nad zakupem patelni grillowej. Ale trochę mnie przestraszyły opinie wyczytane w necie, że to nie takie proste rzucić na nią kawałek mięsa czy inne tam warzywo i już, że wymaga znajomości obsługi i takie tam.

      Usuń
  2. no nie,co to się porobiło,wprost pani nie poznaję,te teksty zamieszczone powyżej pasują bardziej do mnie niż do pani,zawsze kipiała pani energią a tu....no cóż,widzę,że upodabnia się pani do mnie,to niedobrze,pozdrawiam i życzę poprawy nastroju-anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, mnie się to też nie podoba... ale nie umiem się zmusić do działania. Ot, teraz - wstałam o 12.30! Z dziesięć razy mówiłam sobie - po co leżysz, głupia, rusz się. I nic :(

      Usuń