niedziela, 13 lutego 2022

Tomasz Piątek - Rydzyk i przyjaciele. Tom 1: Kręte ścieżki

 

Pierwszy tom reportażu śledczego Tomasza Piątka traktuje głównie o latach sprzed Radia Maryja i o tym, jak to się stało, jak do tego doszło, że Radio powstało i skąd się wzięły pieniądze. Wszystko otoczone tajemnicą, a PRL-owskie teczki dotyczące zarówno Rydzyka, jak i powiązanych z nim esbeków zniknęły, wyparowały (znaczy albo zlikwidowane wówczas, gdy Stopczyk palił Radomskie albo ciągle istnieją, tylko ukryte - czy to przed postronnymi w archiwach IPN czy w prywatnych archiwach byłych esbeków).
Masa brudu, w którym nie każdy będzie się chciał nurzać. Ale chciałam jeszcze zanurzyć się w drugi tom, coś o Żabce poczytać... Jednak jest on dostępny w odległych ode mnie filiach bibliotecznych, więc na razie klapa.


 


Początek:

Koniec:

Wyd. Arbitror 2021, 230 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 10 lutego


Przepis tygodnia

W ubiegłą niedzielę przeglądałam sobie pod wieczór - w poszukiwaniu pomysłów na obiady - antyczną książkę Taka kuchnia jakie czasy Katarzyny Pospieszyńskiej, jak już z samego tytułu można wnioskować, z kryzysowych lat 80-tych (data wydania 1990). Obiady obiadami (znalazłam kolejne zupki), ale nagle - ciasteczka cynamonowe! Nic do nich ekstra nie potrzeba, wszystko w domu jest! A tak właśnie coś za mną chodziło słodkiego, nawet myślałam, żeby sobie zrobić kogel-mogel... Zerwałam się z łóżka (no co, niedziela, byczę się) i dawaj!

Oczywiście ja jako cudowna gospodyni nie wiedziałam, co dokładnie znaczy wielkość orzecha (jakiego orzecha, w skorupce czy po obraniu 😂😂😂), w rezultacie jedne były większe, drugie mniejsze, ale who cares.

Problemów było przy pieczeniu więcej - moja 35-letnia kuchenka mówi wyraźnie ciastom i ciastkom NIE - nigdy nie wiem, jaka jest w końcu temperatura. Co zaglądałam do środka, te ciastka były takie blade, no to piekłam dłużej, czyli co? Czyli część była dość spieczona od spodu. Ja naprawdę chcę NOWĄ KUCHNIĘ! Chcę i potrzebuję!

Nie do końca byłam przekonana o jakości tego wypieku starego Jordacha, ale następnego dnia zabrałam na spróbę do pracy i nagle mi mówią, że oni chcą więcej! W dodatku nie wiedzieli, skąd stary Jordache. Co to jednak znaczy różnica pokoleniowa.

Nie mówcie, że też nie wiecie!

W każdym razie dziś wstałam rano i właśnie piekę kolejną porcję, zwłaszcza, że jutro wraca z urlopu Derechcja - może nie pogardzi 😜

Okazało się przy tej okazji, że nie posiadam nic, co by mogło posłużyć do studzenia ciastek, więc użyłam ociekacza - ale w nowej kuchni go nie planuję, więc co?

Dziś wyszło 61 sztuk.

A skoro już o serialach mowa (patrz stary Jordache) - dziś mam zamiar skończyć oglądanie Osady. To 13-odcinkowy serial komediowy o klasycznym czeskim fenomenie, jakim jest chataření czyli jeżdżenie w weekendy na chatę. Po pierwszym odcinku byłam mocno zawiedziona, bo bohater grany przez Radka Holuba (chce zostać nowym naczelnikiem osady, ale w głosowaniu pokonuje go kto? informatyk z Pragi, toż to koniec świata) mógł przywieść do rozpaczy/morderstwa/samobójstwa. Ale dałam mu drugą szansę i dobrze zrobiłam, bo w rezultacie to całkiem sympatyczny serial, pokazujący Czechy w miniaturze: osadę chat w pięknym otoczeniu przyrody, gdzie w każdy piątek w sezonie zjeżdżają się przedstawiciele różnych środowisk i zawodów - w normalnym życiu raczej by się nie spotkali, ale tu, do osady, przyjeżdżali ich dziadkowie, rodzice, a będą przyjeżdżać i ich dzieci. Każdy ma coś do ukrycia, kwitną antagonizmy i romanse (ach, ten czeski promiskuityzm 😂), zmienia się pogląd na świat - ale najważniejsza jest czeska pohoda czyli rodzaj takiej wewnętrznej harmonii, to po nią jeździ się na chatę.

 

Moja praska przyjaciółka Věra też ma chatę oczywiście i odgraża się, że mnie tam zabierze. Niby chętnie bym pojechała, ale gdy się jej raz wypsnęło coś o myszach, to nie wiem, nie wiem... chyba że bez nocowania, ale to już nie to, prawda?

 

Wczoraj sąsiad przyniósł mi całą siatkę książek, że ktoś wystawił, a on myślał, że się ucieszę. Co ja teraz mam z tym zrobić?

Och, zajrzałam sobie do banku, a tam taka ciekawostka 😂😂😂
 

Na szczęście miałam już ustawione, że się ma nie odnawiać lokata...

DOMOFON praski

Tradycyjna chińska medycyna to by mi się przydała w nadchodzącym tygodniu... A ten Homer! Ho ho!

32 komentarze:

  1. A kto nie oglądał Pogody dla bogaczy-pamiętam pustki na ulicach w porze emisji serialu.

    Cynamon kocham miłością wielką i mam przepis na śledzie właśnie z niewielką ilością cynamonu. I są pyszne.

    Jak tak popatrzeć, to wszędzie Służby,kwity i haki. Masakra. Pozdrów. Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śledzie z cynamonem? Pewnie jakiś skandynawski przepis 😁 Śledzi żadnych jeszcze nigdy nie robiłam, więc...
      Tak jest - Pogoda dla bogaczy. Aż zajrzałam na YT, czy jej tam nie ma, znalazłam jakieś odcinki podzielone na krótkie kawałki.

      Usuń
  2. Oglądałem "Pogodę na bogaczy", ale nie pamiętam o co chodzi z Jordachem.

    Co do książek - zaniesiesz do biblioteki i wyłożysz na stoliku. Jak za ciężko na raz wszystkie to możesz rozdzielić na dwie, trzy wizyty. Ja bym sobie pewnie zostawił chociaż Kasprowicza i Rudnicką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Jordache miał piekarnię, o to chodzi 😁

      Aha, dwie, trzy wizyty. Mogę dziś pójść z jedną i na tym koniec, bo zaczyna się Całodzienna Robota. Tak że zostanę z tym stosem na razie. Ta Rudnicka mnie niespecjalnie interesuje, o Kasprowiczu myślałam, ale czy ja kiedykolwiek mam szanse czytać jego poezje?

      Usuń
    2. Jak będziesz miała pod ręką to może się skusisz :)

      Usuń
    3. Tak, tak, pod ręką pod sufitem w trzecim rzędzie 😁

      Usuń
  3. Nie do ogarnięcia, jak normalnie myślący ludzie mogli dać się otumanić temu prymitywowi. A dla Piątka- ogromny szacunek i uznanie.
    A poza tym - kochasz książki, to nie narzekaj, że to dostrzeżono i doceniono. Raczej możesz być dumna! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, niektórzy właśnie to chcieli usłyszeć, co on tam głosi w swoim radiu. Tak to widzę.
      W uznaniu dla Piatka nawet pomyślałam, żeby pożyczyć jego książkę o Macierewiczu, ale gdy zobaczyłam, jak to gruba cegła, to mi się odechciało 😉

      Usuń
  4. Ciastka super, a pamiętasz anyżki? czasami można u nas kupić, pychota!
    Fenomen Rydzyka jest dla mnie niewyobrażalny, sama widziałam babinke na poczcie, jak wpłacała kasę na Rydzyka, nawet pani kasjerka była kwotą zdziwiona...
    To Cię sąsiad uszczęśliwił...w bibliotece mam 3 kartony podobnych darów!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anyżki? Nie, nie kojarzę...
      Ja w teorii takich babć nie znam, ale kto wie, co ludzie robią po cichu. Przyjaciółka mojej mamy, wiem na pewno, słucha RM, więc może też i posyła cosik.

      Pamiętam przez mgłę, że była kiedyś jakaś akcja, żeby wysyłać im po jednym groszu, bo RM zawarło umowę z Pocztą Polską, że nie płacił za przelew nadawca, ale samo RM (jakoś tak 3 zł chyba), więc czysty zysk 🤣🤣🤣🤣🤣

      Usuń
  5. ja stare ksiazki przerabiam na "altered books" (wciaz nie znam polskiej nazwy), bardzo relaksujace zajecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzeba mieć zacięcie artystyczne, ja go nie posiadam, niestety. Ale jak ktoś się nazywa Artdeco, to nic dziwnego 😍

      Usuń
  6. "...nie wiedziałam, co dokładnie znaczy wielkość orzecha".
    Polecam książkę Juliana Barnes'a - The Pedant in the Kitchen.
    Pisze o tego typu problemach - receptura podaje - szczypta soli - co to znaczy szczypta?!
    Od siebie dodam - jak gotuję, to mnie nie szczypta.
    Homer w Pradze, wcale się nie dziwię.
    Do rzeczywistości przywołuje mnie górna wizytówka - Soumar - odczytuję to jako Se Umarł, znaczy Homer.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lechu, uśmiałam się od rana, dzięki za dobry nastrój 😁
      Istotnie, szczypta soli też mnie zostawia niepewną...

      Usuń
  7. Ciasteczka wyszly Ci super i nie dziwie sie iz mialy powodzenie. Czesto dopasowywuje przepisy kucharskie do wlasnego smaku - a piekarniki grzeja roznie, nastawiam temperature tak by wyszlo dobrze a nie jak pisza.
    Wciaz u Ciebie duzo sie dzieje i ze wszystkim dobrze sobie radzisz, w dodatku z dobrym nastrojem czego zazdroszcze.
    Mnie spotkala dawno nie widziana przyjemnosc a nawet rozkosz bo trafilam na ksiazke tak wspaniala ze az pomalu czytam by mi na dluzej starczyla - Greg Iles, Cemetery Road. Autora znam od lat, znam jego ksiazki a dlaczego tej nie znalam to nie rozumiem. Poniekad dosc nowa, wydana w 2019, moze dlatego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to faktycznie duża przyjemność trafić na książkę, która idzie prosto do serca 😍 Tego autora nie znam, ale widzę, że kilka jego książek u nas wyszło (ta akurat nie).

      Usuń
  8. To i Prokopa mają 😀 Ciekawe czy też taki wysoki jak nasz 😀 A Homer to jest ktoś!
    Cynamonowe ciasteczka zawsze lubiłam, może upiekę, bo mi się coś słodkiego chce. Ostatnio raczyłam rodzinkę budyniami, wnuczka była przez kilka dni (ferie), więc się musiałam zmobilizować 😀
    Książek mam stosy do oddania. Nie wiem czy schronisko dla książek działa po pandemii, muszę sprawdzić. Czytałam, że jest przy bibliotece na Koszykowej w W-wie. Tam spędziłam całe studia, nawet przed maturą dużo czasu 😀
    O panu rydzyku i macierewiczu nic nie powiem, bo nie chcę się wyrażać. Słoneczko posyłam (u mnie świeci) 🌞🌞🌞

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co to za nasz Prokop wysoki?
      Budyniom moja córka mówi nie - w sumie od jej dzieciństwa nie jadłam :) przy czym lubię tylko gorące, a Ty? Taki zimny budyń wystawiony w barze w gablotce budzi... odruch wymiotny 😂

      Usuń
    2. Prokop bardzo wysoki.
      Budynie w dzieciństwie były dla mnie niejadalne, teraz lubię. Wnuczka powiedziała "to ty nie byłaś dzieckiem" jak nie lubiłaś budyniu 😁 Ale lubię ciepłe i zajadamy się zaraz po rozlaniu do miseczek. Może dlatego nie lubiłam, że mama serwowała na zimno?
      Teraz znowu wieje "jak jasny gwint", ledwo na nogach ustałam kiedy wyszłam z Szilką. Skitek odmówił wychodzenia w taka pogodę. Wcale mu się nie dziwię. O, leje i zacina 😒

      Usuń
  9. W temacie ojczulka R przeczytałam kiedyś W rodzinie ojca mego Marcina Wojcika (https://czarne.com.pl/katalog/ksiazki/w-rodzinie-ojca-mego), nie panimaju tego fenomenu ni w ząbek.
    A o co chodzi z Żabkami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieść gminna niesie, że Rydzyk ma w Żabce udziały, toteż noga moja tam nie postanie. Ale ja mogę sobie pozwolić na bojkot, bo mam pod ręką inne sklepy 😉

      Usuń
    2. Moja noga w Żabkach nigdy nie postaje, chociaż potykam się o nie co chwilę. I nawet gdybym nie słyszała o Rydzykowych udziałach, to i tak nie znoszę Żabek. Są małe, ciasne, nie ma w nich żadnego wyboru, za to króluje drożyzna jeszcze większa niż gdzie indziej.

      Usuń
    3. To też 😂😂😂 Precz z Żabkami!

      Usuń
  10. Z innej beczki - pomożesz?
    Na tablicy pamiątkowej jest taki napis po czesku: "MUDR. Wilhelm Lange, Univerzitni profesor-gynekolog". Człowiek żył w XIX wieku.
    Ten tytuł "MUDR." jak rozumieć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MUDr to jest doktor medycyny, z łaciny: medicinae universae doctor :)
      Tu znajdziesz inne skróty tytułów:
      https://cs.wikipedia.org/wiki/Akademick%C3%BD_titul#%C4%8Cesk%C3%A9_vysoko%C5%A1kolsk%C3%A9_tituly

      Usuń
    2. Domyslałam sie, ale poniewaz nigdy sie z tym nie zetknęłam, a reszta jest po czesku, to nie skojarzyłam zupełnie z łaciną, ale gapa ze mnie ;) dzieki:)

      Usuń
    3. No bo w sumie dziwne, że sobie własnego skrótu nie wymyślili, tylko używają łacińskiego :)

      Usuń
    4. Wymyśliłam, że to pewnie stąd, że dyplomy uniwersyteckie były po łacinie...

      Usuń
    5. A mnie dziwi, że nigdy wczesniej nie zetknęłam się z tym skrótem.

      Usuń
  11. Tak tylko sprawdzam, czy wpuszcza komentarze...bo pod nowym nie.

    OdpowiedzUsuń