środa, 17 sierpnia 2022

Vojtěch Steklač - Tři muži v jednadvacátém století


Jeden z nabytków praskich, zabrałam w drodze powrotnej do torebki, żeby mi umilał podróż swym humorem. I umilał, ale tylko przez 50 stron, bo było za dużo gazet do przeczytania na pokładzie 😀


Autor jest mi jak najbardziej znany (i lubiany), przeczytałam już sześć jego dzieł, one właśnie są z takim angielskim humorem zazwyczaj, więc nic dziwnego, że pan Steklač pokusił się o napisanie powieści o tym, jak by dziś wyglądali bohaterowie Jerome'a K. Jerome'a. Okazuje się, że mniej więcej tak samo, bo świat się zmienia, ale ludzie niekoniecznie.

Jerome wygrywa namiot i wspólnie z Harrisem i Georgem zaczynają planować, na jaki kemping się wybiorą, co powiedzą małżonkom (bo wiadomo, że nie prawdę) i jak namiot będzie się nazywał, ale to wszystko jest jedynie pretekstem do opowiadania historyjek z życia (znajomych albo i nieznajomych) wziętych, pouczających historyjek oczywiście 😂 

Akcja jest osadzona w Anglii, ale zastanawiam się, na ile pewne drobiazgi są czeskie 😉 Na przykład trzej przyjaciele roztrząsają kwestię, czy kobiety miewają orgazm czy tylko udają. I tu jeden z nich przytacza przykład znajomej, która autentycznie orgazm ma, ale tylko w windzie. A jeszcze lepiej w paternostrze (paternosterze? nigdy nie wiem, jak to odmieniać). O ile paternoster w Czechach jest/był bardzo popularny, o tyle nie wiem, na ile obecny w Wielkiej Brytanii?

PS. Poszukałam i znalazłam: owszem, miewali, ale nieporównywalnie mniej niż w Czechach. Aktualnie trzy czynne. Jednak faktem jest, że pierwszy paternoster na świecie działał właśnie w Londynie (1884), więc dobra, już się głupio nie spieram 😁

PS2. Kurde, właśnie sobie uświadomiłam - przecież miałam się przejechać jakimś paternosterem, z którego jeszcze nie korzystałam. Zapomniałam poszukać 😒 

PS3. Z niejasnych powodów nie posiadam Trzech panów w łódce, co jest prawdziwym skandalem - no ale to się już nie zmieni.



 


Początek:


Koniec:


 

Nie ma zdjęcia półki, bo... bo cudów też nie ma. Są dwie opcje: albo pozbędę się osiemnastu starych książek i na ich miejsce dam nowe, albo poczekam na Nową Kuchnię. Tam mianowicie będzie jeden regał więcej. Jako że jednak na dole mają być szuflady, do końca nie wiadomo, jak to wypadnie. Zobaczymy w październiku przy układaniu. Do tego czasu nowe czeskie książki będą na podłodze...


Wyd. XYZ, Praha 2010, 213 stron

Z własnej półki (kupione 8 sierpnia 2022 roku w Ulubionym Antykwariacie w Pradze za 19 koron)

Przeczytałam 17 sierpnia 2022 roku

 

No i już po moim nicniemusieniu 😟

W Pradze mnie bombardowali mailami z pracy, w pewnym momencie poprosili o jasne sformułowanie: tak, chcę lub nie, nie chcę (a przed wyjazdem specjalnie tam poszłam i powiedziałam, że zamknęłam firmę...). Napisałam więc NIE, NIE CHCĘ. W odpowiedzi dostałam taki tekst: super, że chcesz z nami dalej pracować, wiedziałam, że Praga Ci odmieni - i takie tam. To już nic nie rozumiałam i nawet nie odpisałam. Potem napisali, żeby zadzwonić po przyjeździe. A może lepiej przyjść, bo szefowa z Warszawy opracowała umowę specjalnie pode mnie. 

Cóż, poszłam na drugi dzień po powrocie, żeby to wszystko wyjaśnić. No i całe postanowienie ?? diabli wzięli. 

Umowa ma być na pięć miesięcy, ale nie że mam siedzieć od do w robocie - mam przepracować w tym czasie 750 godzin, a rozkładam je sobie, jak mi wygodnie i ode mnie zależy, czy u nich czy z domu. Jest to możliwe, bo w tym czasie ma być nieczynny jeden z moich działów, ten, który właśnie wymuszał bycie na miejscu w określonych godzinach. Za godzinę są skłonni płacić 35 zł.

No i? Mogłam odmówić?

Nie mogłam (oczywiście, że mogłam, ale jestem sprzedajna k...a i wystarczy, że mi ktoś przed nosem zamacha banknotem). Szybkie rachunki - zarobię na kolejnych 35 miesięcy dokładania do emerytury przecież. 

Nosz kurde, jak te pieniądze jednak wszystkim rządzą 😕 Wróciłam do domu, założyłam nową działalność (nazwa: oczywiście Kobieta pracująca) i od pierwszego dawaj apiat. Cholera mnie bierze. Choć oczywiście każdy mówi, że dobrze zrobiłam, bo przecież przyszłość taka niewiadoma etc. Šlak aby to trefil! Jeszcze nawet nie zdążyłam zrobić konkretnych planów na tę emeryturę. 

No, ale dobrze, bądźmy Pollyanną, cieszmy się, że mamy możliwość zarobienia, tak?

18 komentarzy:

  1. Przeczytany tytuł powinien być w kategorii "z własnej podłogi", a nie "z własnej półki" :P

    No i dobrze, że jesteś taka rozchwytywana. Pięć miesięcy pracy to akurat w sam raz żeby sobie trochę dorobić przed następnym wyjazdem do Pragi. Kasa na drugą walizkę będzie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozchwytywana! Weź mnie nie rozśmieszaj. Po prostu gdyby ktoś nowy musiał się na cito wszystkiego uczyć, to...
      Więc chodzi o względy praktyczne.
      A co się okazało - szefowa z Warszawy opowiedziała się za mną z racji tego, że... jestem na emeryturze. Bo już przestałam im zagrażać, że pójdę do sądu po etat 😁
      Pytanie tylko, skąd informacja o tym. Bo ja nikomu w pracy o emeryturze nie mówiłam. Taka ciekawostka.

      Z własnej podłogi - miejmy nadzieję - już niedługo, tylko jakieś 7 tygodni, jeśli się remont nie omsknie 😉

      Usuń
  2. Z praca wyszlo super. Trzech mezczyzn mam na kindle dosyc dlugo I jeszcze nie zaczelam, teraz oblozylam sie poezja (nowe wyzwanie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czytałam (dawno temu) z biblioteki. Tak przynajmniej myślę. Bo jeszcze mogło być tak, że mieliśmy i ślubny zabrał, wszystkiego nie mogę pamiętać 😂

      Poezja. Brawo Ty! Nie wiem, czy ten dzień kiedyś dla mnie nastanie.

      Usuń
  3. Mysle ze sie stalo dobrze z ta praca - obustronna korzysc. Moze nawet spadla jak z nieba biorac pod uwage nowa kuchnie?
    U mnie wielka bieda jesli chodzi o ksiazki - zwyczajnie zadnej nie moge juz w bibliotece znalezc, wszystkie typu jaki lubie wyczytane ! Nie potrafie czytac kazdej jednej, jaka jest, musze miec o interesujacej mnie tematyce. Pozyczam obecnie takie dawno temu juz czytane - ale to nie to samo co nowa :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o kuchnię, to mam nadzieję, że wystarczą te pieniądze, które do tej pory odłożyłam plus prezent od brata. Choć oczywiście może być różnie. Kosztorys od stolarza już mam, w przyszłym tygodniu przyjdą panowie od przygotowania kuchni (skucie starych płytek i cementu pod nimi, gładź, elektryka, wodno-kanalizacyjne, malowanie na koniec), zobaczymy, na ile to wycenią. No i sprzęty. Właśnie jestem na etapie wyboru płyty gazowej, lodówki itd. - i przyznam się, że mnie to przerasta, wszystko mi wygląda podobnie i nie mam pojęcia, czym się kierować. Dawniej było tak, że jak coś firmowe i drogie, to dobre. Teraz ponoć wszyscy producenci robią AGD na zasadzie "byle działało, póki jest gwarancja", więc czy drogie czy tańsze - nic już nie będzie na całe życie 🤔

      Z książkami masz przechlapane! Jednak dobrze jest mieszkać w dużym mieście, gdzie do wyboru 50 bibliotek, wtedy na pewno się coś znajdzie ;) A gdy się jest skazanym na jedną, to bieda.

      Usuń
  4. Trzej panowie...
    Bardzo lubiłem tę książkę, również bardzo intrygowało mnie nazwisko autora - Jerome K. Jerome.
    Co się kryje za tym K?
    Klapka.
    Łatwo powiedzieć, ale skąd takie nazwisko w Anglii?
    Musiałem czekać kilkadziesiąt lat, aż Wikipedia wyjaśniła, ojciec autora nazywał się Clapp, ale zmienił nazwisko na Klapka ku pamięci węgierskiego generała z okresu wojny 1848-1849 (kiedyś nazywaliśmy tę wojnę Wiosną Ludów).
    Przy okazji - Jerome K. Jerome napisał kontynuację Trzech panów w łódce, byli to Three men on the Bummel, czyli ci sami trzej panowie na rowerowej wycieczce w Niemczech.
    Wydawała mi się duzo słabsza niż poprzedniczka.
    Gratuluję pracowych zawirowań.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam, że mnie ta Klapka też intrygowała 😁 Węgierski generał? To ci dopiero. Niestety Wikipedia nie wspomina, czy ojciec pisarza miał jakieś węgierskie korzenie, że podjął taką decyzję uhonorowania gen. Klapki czy też z admiracji dla samej Wiosny Ludów.
      Tę kontynuację też czytałam, ale masz rację, lepsza pierwsza część.

      Usuń
    2. A ta Klapka nie była wyjaśniona w przedmowie? Wydaje mi się, że czytałem takie wydanie.

      Usuń
    3. A pamiętam to? Gdybym miała pod ręką, to by można sprawdzić... z czego płynie wniosek, że książki należy MIEĆ, a nie pożyczać 😁

      Usuń
  5. A wiesz, że musiałam sprawdzić co to paternoster? ale zdziwienie!
    Kasa się przyda, ja będę leniuchować, bo mogę liczyć na nadgodziny męża. Za to dobre obiadki mu zrobię ;-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś musi być ten pierwszy raz 😁 Ja też się bardzo zdziwiłam, gdy o tym kiedyś wyczytałam w jakiejś książce, akurat będąc w Pradze, więc natychmiast poleciałam. Samo urządzenie jakby znałam - z amerykańskich filmów starych - ale pierwszy raz widziałam wtedy na własne oczy. Nie mówiąc o skorzystaniu 😂

      Świetna współpraca małżeńska Ci się szykuje, Jotko 😍 Przygotowywanie obiadków też przecież może być przyjemnością!

      Usuń
  6. Znałam paternoster jako tzw. opieprz. Przypomniałam sobie, że oddzielnie to "ojcze nasz", ale o urządzeniu nigdy nie słyszałam... BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, to słowo też tak funkcjonuje 😁 Ja trochę się boję przy wysiadaniu, ale myślę, że to kwestia praktyki, jak się korzysta z takiej windy na co dzień, strach znika. W Polsce jest w Sejmie Śląskim i ogólnie na Śląsku trochę.

      Usuń
  7. W sumie z pracą dobrze wyszło, praca jest, będzie kasa, a godziny sama sobie regulujesz. Podczas remontu wychodzą zawsze cuda-niewidy więc dodatkowe pieniądze bardzo się przydadzą. No i dodatkowa półka 😃

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie strasz... bo już zaczynam się zastanawiać, czy mi wystarczy ta kwota odłożona 😉

      Usuń