poniedziałek, 27 lutego 2023

Jan Suzin - Nieźle się zapowiadało

 

To chyba będzie ostatnia książka z biblioteki. Na pewno w tym miesiącu 😏 Znaczy jeszcze mam w domu cały stos, ale coś czuję, że oddam w pierony i przestanę się bawić w notatki, którą gdzie i kiedy oddać lub prolongować. Czas powrotu do własnych.

Czyli wspomnienia Jana Suzina jako pożegnanie (na jak długo?) z cudzesami. Następna już była własna, jutro o niej, bo miesiąc się kończy, a porządek na blogu musi być.

Same wspomnienia tak jak z opisu na okładce: lekkie i pełne humoru (choć nie takiego do rozpuku). Do książki wprowadza Olga Lipińska fragmentem z przygotowywanej (jak pisze wydawnictwo) publikacji o Telewizji Polskiej. To właśnie Lipińska namówiła Suzina, młodego architekta nudzącego się śmiertelnie w biurze projektowym, do wystartowania w konkursie na spikera. Co mnie wzrusza, to entuzjazm tych pionierów, ja to rozumiem... I trochę szkoda mi, że sama już nigdy takiego entuzjazmu nie przeżyję, ech młodość 🤔

Początek:

Koniec:


Wyd. Arkady, Warszawa 2021, 183 strony

Z biblioteki

Przeczytałam 18 lutego 2023 roku


Dawno już nic po czesku nie czytałam i bardzo to sobie wyrzucam, sama nie wiem, kiedy ta zima minęła, czas pędzi jak szalony, niedługo znów maj i Praga, a wszystko leży odłogiem. W czeskiej tv puścili nowy serial Docent (kryminalny), więc się zmobilizowałam i obejrzałam w trzy weekendowe wieczory - a to dlatego, że miał zaledwie trzy odcinki. Zgłupiałam, gdy doszłam do końca trzeciego, bo jakby wątki pozamykane i pytam się, jak to, co dalej, w końcu poszukałam w internecie i dowiedziałam się, że to miniserial. Niech ich! Po co to takie coś robić!?

Ale nie w tym rzecz, tylko w tym, że zaniedbana czeszczyzna mści się, sporo z dialogów nie rozumiałam (tak żeby co do słowa) i nie wiem w sumie, czy dlatego że szybko lub niewyraźnie mówili czy też z braku dostatecznej uwagi, bo trochę miałam głowę zajętą problemami. Czy też - najzwyczajniej w świecie - poziom mi się obniżył, skoro nic nie robię... 

Sięgnęłam więc po jeden z przywiezionych z Pragi kryminałów łącząc przyjemne z pożytecznym, dwa w jednym. Ale to pewnie trochę potrwa, zanim przeczytam, więc jutro jeszcze Ciotka Julia, a potem chwila milczenia. 

 

PS. Mało co nie kupiłam biletu do teatru - w Pradze naturalnie - w ostatniej chwili sobie przypomniałam, że nie nie nie, że zbyt się emocjonuję (w efekcie globus murowany) i że teatr nie dla mnie. A tak by się chciało jeszcze zobaczyć na żywo niektórych aktorów...

9 komentarzy:

  1. Jan Suzin i Edyta Wojtczak, to ikony, legendy czy jak ich nazwać, historia telewizji...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie. A dla kobiet Wojtczak i Loska były wzorami elegancji. Moja mama zawsze komentowała, jaką ma bluzkę Edytka, inaczej o niej nie mówiła 😁 O tym właśnie pisał Suzin - że byli mile widzianymi GOŚĆMI w domach Polaków.

      Usuń
  2. Wg rodzinnych mitów Loska to moja daleka krewna :D Przez wspólną parę prapradziadków jesteśmy ponoć spokrewnieni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to powinieneś mieć równie genialną pamięć 😂 Ponoć calusieńki program tv zawsze recytowała z pamięci, a nie czytała.

      Usuń
    2. A to chyba za dalekie pokrewieństwo i akurat tego zestawu genów odpowiedzialnych za doskonałą pamięć nie dzielimy :D

      Usuń
  3. Te nazwiska to już klasyka.
    Z pewnością przeczytam
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  4. Już dawno miałam zapytac - co Ty masz z tym czeskim? Znasz ten śmieszny język?
    Ostatnio hołduję zasadzie, że nie wypożyczam książek z biblioteki, dopóki w mieszkaniu będzie choć jedna nieprzeczytana przeze mnie książka. Moje są spoko, ale już je przeczytałam, a z córczynymi bywa różnie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z czeskim mam to, że siedem lat temu pojechałam do Pragi i przepadłam 😂 Nie ma już dla mnie ratunku 🤣

      Taka zasada to... to... to nie do uniesienia jest przecież 😁 Ja zobaczę, ile teraz wytrzymam, bo postanowienia typu "czytam tylko swoje" już podejmowałam... a potem znów czegoś szukałam w biblio i poszło!

      Usuń