Interesujące to było, najbardziej gdy autorka opowiadała o swoim dzieciństwie i młodości, o czasach w ZSRR - urodziła się co prawda w Budapeszcie, ale rodzice zaraz wyjechali do Kirgizji, gdzie ojciec, rzeźbiarz, organizował Akademię Sztuk Pięknych, a że było to w tych okrutnych latach 30-tych, został oczywiście aresztowany i zniknął jak sen złoty, a matka wkrótce zmarła na tyfus - mała Marta została z młodszymi siostrami. Zaopiekowała się nią przybrana matka, zaprzysięgła komunistka, z którą zawsze miała bardzo trudną relację (o czym opowiadają filmy Mészáros).
Oczywiście natychmiast zabrałam się za poszukiwanie tychże, co miałam w planie od lat. Nawet coś tam już w domu miałam, ale w wersji z rosyjskim lektorem, a nie mam aktualnie siły na takie wygibasy 😏 Na szczęście córka znalazła mi pierwszą część trylogii - Dziennik dla moich dzieci - po polsku, potem trafiłam na drugą część - Dziennik dla moich ukochanych - z napisami bodajże angielskimi (i nawet podołałam), ale już trzeciej części czyli Dziennika dla mojego ojca i matki - nie znalazłam w żadnym narzeczu, które mogłabym pojąć. Obejrzałam jeszcze z rozpędu wcześniejszą Adopcję i mam w zapasie Małą Vilmę (po włosku tym razem), więc nie jest źle, ale chciałabym jednak sobie tę trylogię domknąć. To chyba się muszę nauczyć węgierskiego!
Książkę otwiera wstęp napisany przez jej współpracowniczkę, Evę Pataki, z którą piszą razem scenariusze - a to po to, by pokazać, jak wygląda ta współpraca i zwykły dzień Márty Mészáros.
Początek:
Koniec:
Wyd. Twój Styl, Warszawa 1998, 170 stron
Przełożyła: Krystyna Pap (miałam dużo zastrzeżeń do tego tłumaczenia)
Z biblioteki
Przeczytałam 9 lutego 2023 roku
Oczywiście nie obyło się bez wyciągnięcia Rozmówek węgierskich (co, myśleliście, że nie mam? ha ha ha! ja bym nie miała!). Do tej pory znałam jedynie szeretlek (kocham cię) i nem tudom (nie wiem), a z tych obejrzanych filmów poznałam jeszcze igem (tak) 😉
Rozmówki są fajne, takie wiecie - prawilne (z 1967 roku), pełne słówek w rodzaju towarzyszu albo jestem aktywistą partyjnym. Czyli w sumie wpisują się w czasy omawiane w książce i filmach 😂
Ale zerknęłam na koniec, gdzie jest krótki zarys gramatyki, i ze zdumieniem odkryłam, że liczbę mnogą rzeczowników tworzy się dodając na końcu literę k. No coś podobnego!
Ogólnie wiadomo, że węgierski jest do niczego niepodobny i myślę, że już bym się nie nauczyła za Chiny Ludowe... Zapamiętać coś, co z niczym się nie kojarzy, to już nie na moją łepetynę...
Pierwszy ciężki tydzień za mną, przeżyłam, a dziś mi się poszczęściło, bo nie musiałam na Fabrykę, wystarczyło zdalnie. Z tej okazji coś za mną chodziło po obiedzie i wymodziłam coś błyskawicznego czyli paluchy serowo-ziołowe. Po fakcie sobie przypomniałam, że przecież mam słoik sezamu, mogłam posypać, no ale cóż. Skleroza.
A potem skończyłam oglądać Stawiam na Tolka Banana. Na płycie był też wspomnieniowy reportaż po latach (z 1995 roku), o tym jak potoczyły się losy młodych aktorów: Łobodziński i Gołębiewski to wiadomo, ale już na przykład Filipek -wybrał swego czasu wolność i osiadł w Szwecji, gdzie prowadzi firmę fotograficzną; Karioka - jest malarką w Paryżu; Cygan - był tajemniczy i nie zdradził, co w życiu robi, za to opowiedział, że z racji grania w filmie miał zgodę na długie włosy, podczas gdy do kolegów w szkole sprowadzono jakichś wojskowych fryzjerów (a koleżankom zabroniono nosić spodnie) 😂 Pomyślcie, to przecież już były lata 70-te... A Tolek Banan? Ten został aktorem, ale zginął tragicznie w wieku 25 lat, w tajemniczych okolicznościach. Reportaż kończy się sceną, gdy reżyser i koledzy stoją nad jego grobem.
Małgosiu.
OdpowiedzUsuńMam te same rozmówki węgierskie. Słowo szeretlek również znam
Z językiem węgierskim tak mam, że słuchanie jego sprawia mi przyjemność,porównywalną np
z jedzeniem chałwy, którą uwielbiam.
Bo już słuchanie Dziewczyny o perłowych włosach zespołu Omega to była insza inszość. Teresa.
Mnie też, w jakiś niewytłumaczalny sposób, podoba się brzmienie węgierskiego 😁
UsuńAch, Dziewczyna o perłowych włosach...
Lubię węgierską muzykę ludową.
OdpowiedzUsuńAha 😁
UsuńSam język też jest fajny, podoba mi się jego melodia, ale bym nawet nie próbował nauki :)
UsuńNo ja chyba też jednak nie spróbuję, mimo pociągu 😂
UsuńJeśli lubisz zabawy z ciastem francuskim, to polecam cienkie kiełbaski owinięte wąskimi paskami ciasta spiralnie i upieczone w piekarniku, byle nie parówki, bo te po ostygnięciu skurcza się nieco...
OdpowiedzUsuńjotka
No tak - tylko że to już trzeba coś w lodówce mieć, a nie tak jak wczoraj: coś z niczego 😂
UsuńBłagam o przepis na te paluchy!
OdpowiedzUsuńP. S. Na klęczkach!
UsuńPrzeca żeśmy wstali już z kolan 🤣🤣🤣
Usuńhttps://smakosze.pl/ziolowe-paluchy-z-ciasta-francuskiego-szybka-przekaska-mp-jk-261022
Już zerknęłam na przepis, mam ciasto w lodówce i już mnie kusi, żeby spróbować.
OdpowiedzUsuńNowicki i Marta byli bardzo znaną parą, wydawało się, że na zawsze... tak samo jak Ewa Wiśniewska z Kowalewskim... Tak to się plecie na tym świecie, a we świecie sławnych ludzi to już w ogóle 😉
Och, Ty to z tego wymodzisz coś o wiele ciekawszego 😁
UsuńSzczerze mówiąc, to ja do tej pory myślałam, że oni są razem... tak się orientuję w meandrach celebryckich 🤣 Dopiero na Wiki przeczytałam, że dawno już się rozstali. Tak, to podobnie jak EW z KK. I popatrz, to właśnie obaj panowie nie żyją...
BBM: Reportaż musiał być bardzo ciekawy. Chętnie bym obejrzała.
OdpowiedzUsuńZ ciekawości wrzuciłam tytuł (Tolek Banan i inni) na YT i ... jest 😀
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=Gn_iLgDARLU
A w komentarzu ktoś napisał, że odeszli kolejni, Cygan i Filipek. Tak młodo...
Nie wiem, czy to prawda, ale kiedyś czytałam, że Marta Meszaros dla potrzeb jednego filmu spaliła żywcem owce. Nietrudno się domyślić, że nie zapałałam sympatią do tej reżyserki. Tak samo znielubiłam Wajdę za konia zrzuconego ze skały w „Popiołach”. ConGame
OdpowiedzUsuńCygan niestety zmarł kilka lat temu, reżysera też już nie ma
OdpowiedzUsuńa szukając informacji dowiedziałam się, że i Filipka brak :(
Usuń