sobota, 7 października 2023

Donald E. Westlake - Złe wieści

Wzięło mi się zdjęcie zrobiło w pionie, zamiast w poziomie. Nie tak miało być 🙄

Trochę się obawiałam tej lektury - że wiecie, ten poprzedni kryminał Westlake'a mi się podobał, bo czytałam po czesku, a że po polsku to już będzie nie to 😁 

Ale BYŁO TO! 

Może dlatego, że głównym bohaterem jest znowu Dortmunder i że ogólnie podobna sytuacja: dwóch drobnych przestępców zostaje zaangażowanych do wykonania pewnego zabronionego prawem czynu, z planem ich potem zlikwidować. Ale Dortmunder i Kelp nie są w ciemię bici, jak to się okazało już poprzednim razem. 

A jaki to był czyn? Otóż trzeba wykopać z grobu starą trumnę (z zawartością oczywiście), a na jej miejsce podrzucić inną, równie starą i też z zawartością. Chodzi o to, że można się załapać na grubą kasę, jeśli się udowodni pokrewieństwo z nieboszczykiem (za pomocą badania DNA oczywiście), dlatego w jego grobie przed ekshumacją musi się znaleźć autentyczny przodek osoby udającej rodzinę.  Podkreśliłam przed, bo oczywiście zawsze musi coś pójść nie tak...

W każdym razie jest wesoło i cmentarnie i oczywiście znów przyłapałam się na trzymaniu kciuków za całą tę bandę. W filmach tak jest często, że widz kibicuje przestępcom, żeby im się powiódł skok - ale w książkach? W powieści kryminalnej zazwyczaj kibicujemy dzielnej policji czy detektywowi prywatnemu, prawda?


Początek:


Koniec:

Wyd. BAOBAB, Warszawa 2004, 244 strony

Tytuł oryginalny: wedle stopki Bed news (ale chyba korekta nie zadziałała, nie powinno czasem być Bad news? bo łóżkowych nowin to tam za bardzo nie ma🤣)

Tłumaczył: Wojciech Madej

Z biblioteki

Przeczytałam 4 października 2023 roku

 

Wiecie, że jestem śmieciara 😁 Jak tylko przeczytałam, że w Lamusowni należącej do przedsiębiorstwa oczyszczania miasta otwarto kontener, gdzie można przynieść dobre, ale niepotrzebne już rzeczy i gdzie można sobie też przyjść je zabrać - do godziny 18.00, a nie że tylko w biurowym czasie - zaraz się wybrałam oblukać.

Garnki, wózki, puzzle, gry, książki dla dzieci, pluszaki, zabawki. Oczywiście wyszperałam jakieś trzy sztuki książeczek na Pragę, ale nie mogłam też  zostawić tych dwóch gości. Znaczy te dwie sówki. No nie miałam serca 😂 To są drewniane solniczka i pieprzniczka. Jeszcze nie znalazłam dla nich imion. Macie jakieś propozycje?

Moja córka też jeszcze nie wie, jak nazwie swoje... no cóż, swoje KURY.

Otóż ma ona od niedawna takie marzenie, żeby mieć kury, najlepiej dwie, najlepiej czarną i białą. Wyszukała już w internecie, że takim kurom wystarczy poświęcić 30 minut dziennie, że do iluś tam (80 sztuk czy jakoś tak) nie trzeba tych kur nigdzie rejestrować, tylko je trzeba zaszczepić. Ja bym chciała zobaczyć, jak je prowadzi na sznurku do przychodni, ale ona mówi, że raczej weźmie każdą pod pachę.

W związku z tym jej marzeniem zainteresowałam się ogłoszeniem wiszącym na osiedlu, że ktoś ma do sprzedania działkę (ogródek działkowy) w pobliżu. Zapytałam nawet sekretarkę na Fabryce, po ile chodzą u niej działki - ona ma pod Kopcem Kościuszki, no to exclusiv lokalizacja - i faktycznie, mówi, że po stówie. Wieczorem zadzwoniłam z tego ogłoszenia i proszę bardzo, skoro nie w środku miasta, to od razu inna cena: 25 tys. tylko. 

- No - mówię - trzeba będzie tylko zbić z desek czy innych listewek grzędę, kury muszą mieć grzędę.

Bo kurnik już jakby jest, w sensie że domek drewniany jakiś. 

🤣🤣🤣

Jak myślicie, czy to dobra inwestycja?

Nie w kury, tylko w taką działkę 😉Pamiętam, że w pandemii było istne szaleństwo i ceny poszły wtedy bardzo w górę, ale ogólnie jak to teraz wygląda, to paniatia nie imieju.

Zresztą, to i tak tylko gdybanie, bo pani powiedziała, że jest rezerwacja ze strony jakiejś rodziny. W przyszły piątek zbierze się ichni zarząd i ma uchwalić przepisanie działki na jej tatę - ona jest na zmarłą mamę - wtedy będzie można dopiero ją sprzedać. Mam więc zadzwonić w sobotę wieczorem, bo będzie już znała decyzję tej rodziny.

Napaliłam się nagle jak szczerbaty na suchary (abstrahując od kur), ale ja tak mam często, coś mi nagle padnie na mózg i robię dalekosiężne plany. Na szczęście potem nic z tego nie wychodzi 😁

No ludzie! Jeszcze mi działka potrzebna!

AHA I JESZCZE COŚ!

Nie wiem, co to się dzieje, ale u wielu z Was, choć byłam, nie mogłam zostawić komentarza. Nie udaje mi się zalogować, ani też opublikować napisanego komentarza jako Anonimowy - dostaję wtedy komunikat, że wystąpił błąd. I kuniec 😢

16 komentarzy:

  1. Dobry pomysł z takim kontenerem lamusem. Ale z tymi kurami nie bardzo. Jeszcze jakby ta działka była bardzo blisko domu, pięć minut spacerem to może od biedy. Ale nie pod miastem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten ogród działkowy leży za ulicą oddzielającą osiedle od miasta. Spacerem to myślę od nas z bloku będzie dziesięć minut, nie pięć, zwłaszcza że trzeba pokonać światła 😁

      Usuń
  2. BBM: Ja już akurat „ błędy” przetestowałam. Nie zniechęcam się. Klikam do skutku. Za trzecim, czwartym razem na ogół załapuje. Ale wymaga to trochę cierpliwości!😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że wcześniej trak właśnie bywało, a teraz nic a nic. Gdzieś widziałam radę, żeby zmienić przeglądarkę, ale na tej drugiej jest córka zalogowana...

      Usuń
  3. A propos działki. Nie zniechęcam, nie namawiam, opiszę tylko w skrócie moje doświadczenia. Wiele lat temu, kiedy byłam sporo młodsza, uległam namowom mamy koleżanki i zakupiłam po taniości działkę w ogródku działkowym. Miało być tak pięknie: relaks, cisza, grillowanie, no w ogóle super. I co? Okazało się, że to praktycznie ciągła walka z chwastami, a my (ja i mąż) nie okazaliśmy się entuzjastami prac ogrodowych. I po kilku latach, po kilkukrotnych upomnieniach ze strony zarządu (bo działak zaniedbana) działkę sprzedaliśmy.
    mokuren

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też NA PEWNO nie jestem taką entuzjastką 😁 a myślę, że z wiekiem schylanie grzbietu może być coraz trudniejsze.
      Tej działki nawet nie widziałam, bo skoro jakaś rodzina wstępnie zarezerwowała, to przecież nie będę nudzić, żeby się umówić na oglądanie. Pani mi tylko powiedziała, że jest tam dużo drzew owocowych i generalnie taka użytkowa była (rozumiem, że grządki z warzywami, ale pewna nie jestem), że gdybym chciała trawnik, to dopiero by to trzeba wyporządzić.
      Znam numer tej działki, ale ogród, jak to w zwyczaju, jest zamknięty, więc się nie dostanę na własną rękę, żeby rzucić okiem. Wczoraj tamtędy przechodziliśmy na spacerze z Ojczastym, drewnianych domków widocznych było sporo, więc po tym też nie rozpoznam 😂

      Usuń
  4. Dzialka to wielka i nieustanna robota a pozytek maly. Przyjemnie jest zjesc plony ze swej ziemi ale tak naprawde to ile ich jest?, z pewnoscia niewystarczajaco na caly rok. Dla osob pracujacych i majacych inne obowiazki to prawdziwy klopot. Zrobisz jak chcesz - ja nie widze pozytku, podobnie jak z kurami, co wydaje mi sie bardzo zlym pomyslem. Bardziej odpowiednim zwierzatkiem bylby kot, bardziej stosowny do zycia w mieszkaniu. Amazon ma w sprzedazy gotowe kurniki - jesli uznasz ze jednak chcecie miec kury.
    Powodzenia zycze z tymi pomyslami .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serpentyno, przecież to wszystko żarty 😁
      Znaczy kury...
      Działka, jeśli już, interesowałaby mnie bardziej jako inwestycja. No, ewentualnie mogłabym pójść jabłka wyzbierać 😂 (zakładając, ze same rosną)!
      Ale tak czy siak jest zarezerwowana i pewnie pójdzie i nie będę miała myślenic, co robić 😉

      Usuń
  5. A ja bardzo bym chciała działkę, kiedyś moja mama miała propozycję odkupienia w fajnymi miejscu niemal w centrum Warszawy i wiele razy żałowałam, że się nie zdecydowała. Ja wtedy miałam że 25 lat, więc nie w głowie mi były działki, ale teraz chętnie bym tam sobie pogospodarowaĺa. Uściski dla córki, ja MARZĘ o kurze, mam nawet już obczajone odmiany.
    Tak że ja radzę, jak Cię stać, to BRAĆ😁
    Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak myślę, że 25 tys. to bym ostatecznie mogła włożyć. Jeszcze pytanie, jakie są roczne koszty, opłaty, nie wiem, co.
      No i zakładając, że za 2 lata nie zlikwidują całego ogrodu, bo coś. Ładna by była inwestycja 😂😂

      https://www.youtube.com/watch?v=wArBosz1rxA

      Usuń
    2. Niestety, to jest chyba cos w rodzaju dzierżawy, którą ta pani by odstąpiła, nie prawdziwa własność, o ile to ROD.
      Agata

      Usuń
    3. Jak zwał tak zwał, ale handluje się tym, prawda?

      Usuń
  6. Wiele osób tak ma, a gdy ja pisałam o problemie, to wszyscy, że tylko u mnie takie hece...
    Imiona skojarzyły mi się Bzik i Brzóska:-)
    Kup działkę!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Ciebie - też 😉
      A ten Bzik i Brzóska to coś jest? Bo pierwsze słyszę?

      Usuń
    2. Brzóska to był taki dziennikarz od programów popularnonaukowych, a Bzik to bzik:-)
      Pytałaś o imiona dla drewnianych figurek.
      jotka

      Usuń