No, zdążyłam przeczytać drugą książkę po czesku w tym miesiącu (takie założenie na emeryturę), i to z tych nowych, ostatnio nabytych. Zabrałam się za porządki na czeskich półkach, chcę to jakoś pogrupować tematycznie, ale póki co, podłoga w Ojczastego pokoju zawalona stosami... Wiecznie bałagan. Jak zrobię jedną półkę dziennie, to już jestem zadowolona 😉
Przy okazji widzę, że czasem mnie ponosiło, zwłaszcza w początkach tego czeskiego szaleństwa, kupowałam książki, do których być może nigdy nie zajrzę. Ale przecież z książkami tak już jest, prawda?
Skoro już o stosach - na ogłoszenie o SPRZEDAŻY dwóch tomów zgłosiła się ta, co to już wcześniej odbierała gratisy i tak siedziała długo. Znów przyszła w porze obiadowej i się rozsiadła, zapakowała książki do plecaka, narzekała, że zmarzła, żeby wydębić herbatkę (czas, czas, czas!), a gdy w końcu postarałam się ją wypchnąć z domu wołając córkę, że obiad gotowy (absolutnie nie miałam zamiaru jej częstować), nie wyciągała pieniędzy, więc wprost zapytałam jak się rozliczymy - i co??? I ona NIE ZAUWAŻYŁA, że to było na sprzedaż! Gdyby to był ktoś inny, sympatyczny mi, to bym pewnie odżałowała, ale z nią nie, nie takie numery, zażądałam zwrotu tomów 😎 Zmarnowała mi kupę czasu i ogłoszenie, krucafuks. Co za ludzie. Już na tym profilu nie będę wystawiać darmówek, bo znowu się zgłosi, a czasu ma najwyraźniej dużo. Wyniosę wszystko do knihobudki.
Wróćmy jednak do Gardnera i jego Sprawy przestraszonej kelnerki. Chyba nie było na polski tłumaczone, co mnie tym bardziej cieszy, że mogłam przeczytać po czesku 😁 Po to się człowiek uczy języków, żeby mu otwierały świat, kurka wodna!
Cicho, nic nie mówimy o angielskim...
Adwokat Perry Mason jest w restauracji ze swoją sekretarką Dellą Street, gdy obsługująca ich kelnerka najwyraźniej próbuje nawiązać kontakt prywatnie (co jest surowo wzbronione). Mason zostawia jej więc pod talerzykiem 10 dolarów z wiadomością, w jakich godzinach przyjmuje w swoim biurze i że tyle wynosi honorarium za konsultację. Okazuje się, że Kitty pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny, ale rodzice zginęli w wypadku, a ona znalazła się praktycznie na bruku i zamieszkała u nieznanej sobie wcześniej ciotki, ale dzieją się tam dziwne rzeczy. Mason kazał jej natychmiast się wyprowadzić do motelu, ale nie zdołał w ten sposób zapobiec oskarżeniu Kitty o kradzież u ciotki. Kradzież raptem 100 dolarów, co jest bardzo dziwne, bo ciotka miała pudła na kapelusze wypełnione banknotami. Mason zaczyna śledztwo na własny koszt...
Początek:
Koniec:
Wyd. Brána, Praha 1994, 138 stron
Tytuł oryginalny: The Case of the Worried Waitress
Z angielskiego na czeski przełożył: Otakar Siedek
Z własnej półki (kupione online w Ulubionym Antykwariacie za 22 korony (-20%) 20 września 2025 roku)
Przeczytałam w nocy z 26 na 27 października, kiedy to nie mogłam usnąć do piątej nad ranem...
Z porannych kroków
Jedyna pora, kiedy na rampie i okolicach nie słychać ciągłego stukotu, no bo młodzież w szkole.
Więc gdyby to mnie ktoś - chyba we śnie - wywindował na to rusztowanie, to przysięgam: spadłabym od razu po ocknięciu się! Z samego strachu, że spadnę, pociągnęło by mnie w dół! Skąd się biorą ludzie, którym to jest fuk i pracują na wysokościach, jak tak można!
Nie wydaje mi się, żeby przypadkiem/niechcący/przez nieuwagę (niczym jakiś poseł Berkowicz) można było przewrócić ten kontener...
W Lidlu rzucili jakieś elektryczne osuszacze do butów, wzinam, a teraz myślę, czy potrzebuję, na wszelki wypadek nie otwieram pudełka 😂 Ma ktoś, używa?
Byłam wczoraj z kurtuazyjną wizytą na Fabryce. Dzieje się (jak zawsze) i sama nie wiem, czy westchnąć z ulgą, że już mnie to wszystko nie dotyczy czy raczej pozazdrościć, no bo u mnie się nic nie dzieje.
Ale tak generalnie to powiem, że cieszę się z emerytury (nawet takiej minimalnej jak moja; zresztą na razie coś tam jeszcze zostaje z wpływów Ojczastego i chwilowo nie muszę dobierać z własnej kupki 🤣) - z tego, że nic nie muszę, że mam calutki dzień do dyspozycji. Nawet z tego, że jak tam wczoraj u nich siedziałam, to nie musiałam spoglądać co chwilę na zegarek i przebierać nogami.
Ale fakt, że przez 25 lat robiłam na DG (czemu teraz zawdzięczam tę minimalną emeryturę), a teraz nagle Góra znalazła środki i robią konkurs na to miejsce - w sensie na ETAT - to by mnie wkurzyło na maksa, gdybym nie miała większych problemów... Aaa, niech im tam ziemia lekką będzie...
Po wyjściu robiłam jeszcze kroki, więc zaszłam do biblioteki na Rajskiej (bo mają półeczki z gratisami 😁*), a tam wystawka nieduża ZNALEZIONE W KSIĄŻKACH.
Ja też namiętnie chowałam pieniądze w książkach (i zapominałam o nich).
Taka lista na podróż, jak ta po prawej na dole, to jak moja normalnie 😂 Tyle, że ja bym nie napisała czyste bluzki, tylko dokładnie wyliczyła, które.
Co potem z tym mlekiem, nie rozumiem?
Ojojoj, ktoś zawalił sprawę w szkole, będzie nagana 😂
* na razie ten tydzień się nie zapowiada bogato w książkowe znaleziska - nic - i nie narzekam, absolutnie, tak trzymać 😁 Ale jest dopiero środa dopołudnie!













Moim zdaniem to przepis na podgrzanie mleka - wlewasz do garnka, potem 6 nastawiasz :)
OdpowiedzUsuńMoże to być też kubeczek i ustawienie mikrofali lub indukcji
UsuńTeż obstawiam 6 na elektrycznej kuchence
OdpowiedzUsuń„...nie wyciągała pieniędzy…”
OdpowiedzUsuńMi się też zdarzyły podobne sytuacje, i to nieraz w moim biznesie („To za to się płaci???”). Ale nawet na płaszczyźnie socjalnej niektórzy ludzie nigdy nie mieli gotówki—nie chodziło w tym przypadku o jakieś duże kwoty (kupno kawy, pączka, ciastka, itp.), ale niesmak pozostawał, bo nigdy nie zwracali lub rewanżowali się. Dlatego kieruję się zawsze doskonałym powiedzeniem, „Kochajmy się jak bracia, a liczmy się jak wyznawcy wiary mojżeszowej.”
„...W Lidlu rzucili jakieś elektryczne osuszacze do butów, wzinam, a teraz myślę, czy potrzebuję…”
Moja przyjaciółka coś takiego kupiła, ale od razu na kilka par butów. Otóż to się jej bardzo przydaje w zimę, gdy buty są wilgotne lub mokre po jej przechadzkach (a ona lubi dużo chodzić), szczególnie gdy topi się śnieg, jak też i po deszczowej pogodzie w innych porach roku.
Nota bene, bardzo często nazywam ją m. in. tak, jak zwie się kelnerka z książki Gardnera — „Kitty”.
„...ale póki co, podłoga w Ojczastego pokoju zawalona stosami…”
Nie chciałem przedtem o tym pisać, ale gdy tylko zwolnił się pokój, od razu pomyślałem, że pewnie będzie to świetna wymówka na powiększenie Twojej kolekcji wolumenów—i czuję, że tak się stanie…
„...a tam wystawka nieduża ZNALEZIONE W KSIĄŻKACH…”
Świetna wystawa! Też znalazłem różne rzeczy w książkach, ale nic wartościowego (m. in. 25+ letnie bilety na jakieś imprezy, bilety na przejazdy komunikacją/samolotami, wizytówki, zakładki, bezwartościowy banknot jakiegoś karaibskiego państewka i dość osobisty list).
Ponad 20 lat temu kupiłem w antykwariacie za jednego dolara książkę o Kanadzie. Przypuszczam, że ją nabyła jakaś młoda turystka z Azji i stwierdziwszy, iż NIE jest ona przewodnikiem turystycznym, a bardziej opracowaniem historycznym, oddała ją do antykwariatu. Zapomniała jednak wyjąć kilkadziesiąt swoich zdjęć, zrobionych w Toronto i włożonych pomiędzy strony—mogłem prześledzić jej trasę turystyczną po różnych znanych miejscach miasta. Mam nadzieję, że posiadała ze sobą negatywy.
Nieładnie, nauczycielka i nie przygotowała się! Dwója!
A co do „przepisu na mleko”, to chyba najlepszą ekspertką w tym zakresie jest krowa...
Ta suszarka do butów ma sens jesli ma się co suszyć, czyli taka sytuacja jak opisał Jacek. Ja np.nie pamiętam, kiedy ostatnio komuś z rodziny przemokly buty. Przydałoby mi się to, kiedy dzieci były w wieku przedszkolnym, skakały po kałużach, bawiły się w śniegu, a ja dużo spacerowałam z psem.
OdpowiedzUsuńZ eme mam tak jak Ty, czyli czeka mnie praca do usr..., bo kupki nie mam. No jeszcze może dzieci wspomogą, jeśli będą bogate, ale na to nie chciałabym liczyć, niech zarabiają dla siebie.
Masona i Delli nigdy nie polubiłam niestety.
A propos emerytur: czy poza tym, co płaci ZUS, w Polsce jest coś takiego, jak prywatne emerytury? To znaczy:
Usuń• Emerytury wypłacane przez pracodawcę, na które w czasie okresu pracy dokonywał wpłat pracownik, pracownik i firma, albo jedynie firma?
• Indywidualne oszczędnościowe plany emerytalne, na które każdy może wpłacać kontrybucje stanowiące ustalony procent zarobków z pracy?
"czy poza tym, co płaci ZUS, w Polsce jest coś takiego, jak prywatne emerytury?"
UsuńTak, III filar. Poza tym IKE, IKZ, i jeszcze małe bonusy (to są hasła do AI). Jednak, jeśli jesteś materialnie na poziomie minimalnego wynagrodzenia [lub co gorsza niżej] to zapomnij...
pozdrawiam, nieryba
Nieryba-dziękuję. Szybko poprosiłem AI o rozszyfrowanie tych skrótów. W zarysie podobnie, jak w Kanadzie. Jeżeli nie posiada się takiej dodatkowej emerytury, z tego, co płaci rząd, to taka lepsza wegetacja. Ale przynajmniej się nie mieszka na ulicy (tylko w piwnicy 😁).
UsuńAha, w Fabryce drugiej takiej (ale żeby w całym Krakowie nie było podobnej!?)... [tu nie wiem, jakiego przymiotnika użyć :D ] i muszą się wykosztować na etat. Biedacy. W pewnym sensie okazałaś się niezastąpialna :D
OdpowiedzUsuńGardnera może bym czytał 30 lat temu, teraz jakoś nie bawią mnie jego kryminały.
O tak, jedyne czego żałuję, to że nie zrobiłam takiej właśnie wystawy - znalezione w książkach, to byłby hit!
OdpowiedzUsuńNa wysokościach? Można. Mój kuzyn jest instruktorem wspinaczkowym, wspina się na wszystko od dzieciństwa. Często jest angażowany do różnych prac wysokościowych, np. wejście na wiatrak (ten, co prąd robi), zawieszenie transparentu na samej górze trybun stadionu itp. Ja lęku wysokości też nie mam, w końcu jestem córką pilota.
OdpowiedzUsuń