Pamiętnik Pawła Jasienicy nie jest klasycznym autobiograficznym zapisem, lecz raczej esejem dotyczącym historii Polski i Rosji. Pełnym uwag o ludziach z tą historią związanych i opisów wydarzeń - rewolucja październikowa, II wojna światowa, czasy powojenne. Z okresu studiów w Wilnie autor wyniósł przekonanie, że najważniejsze w życiu to nie zeszmacić się ŚWIADOMIE (bo co innego, gdy ci złamią kręgosłup, autor widział, jakie to proste).
Dużo ciekawych fragmentów, ale jednak nie na dziś to dla mnie lektura, zmęczyła mnie. Chyba znowu będzie jakiś kryminał 😕
Początek:
Koniec:
Wyd. Znak, Kraków 1989, 143 strony
Z własnej półki (kiedyś zafasowany z knihobudki i chyba tam będzie odniesiony)
Przeczytałam 12/13 października 2025 roku (zgasiłam światło o 23.00, godzinę później zapaliłam ponownie, bo znów nici ze spania i skończyłam czytać... zasnęłam może koło 5.00... zmęczonam totalnie)
Najnowsze nabytki
Z jednej strony wynoszę swoje, z drugiej przynoszę cudze 🤣 Oto urobek z minionego tygodnia. Słówka na ewentualną wymianę, takoż Witaj Karolciu. Ferdynanda Wspaniałego też wzięłam w tym celu, a tu okazało się, że w domu jest tylko Zbudź się, Ferdynandzie, więc tego no. To są ilustracje Mikulskiego, a do Mikulskiego mam ogromny sentyment, więc trzeba mieć. Dwie młodzieżówki bez tytułu na grzbiecie to Ząb Napoleona i Alarm Paula Berny (Berna?) z Klubu siedmiu przygód.
Napisałam w czwartek do Ulubionego Antykwariatu, co z moimi książkami, bo już długo czekam - dziś przyszła odpowiedź, że przepraszają, bo kolega zapomniał wysłać 🤣 Jak to zawsze miło zwalić na nieistniejącego kolegę! Musiała być panika i szukanie 😂 Ale ok, znów mam trochę czasu - na myślenie, co by tu jeszcze wydać, żeby zrobić trochę miejsca...
Porównałam sobie w katalogu etykiety po wydaniu precz dużej ilości cracovianów. Zostało ich jeszcze 1054... cholibka... czy to możliwe? Na pewno ich wszystkich nie potrzebuję. Jak wiadomo, cracoviana ustępują miejsca czeskim. Też sprawdziłam, jak to wygląda: po czesku 761, w tym pragensie 456. Różnica spora, ale cracoviana zbierałam dzieści lat, a po czesku to dopiero kilka. Zresztą wcale nie zamierzam dorównywać. Pewnie, że za każdym razem z Pragi coś tam przywiozę, ale diabli wiedzą, ile razy jeszcze do tej Pragi pojadę, prawda.
Z katalogiem zrobiłam się na szaro. Od dłuższego czasu powolutku robiłam porządki, znaczy odkurzałam książki i wpisywałam ich lokalizację. No, a po ostatnich przestawkach wszystko poszło się... tę lokalizację mam na myśli. Ponieważ głupiego robota lubi, właściwie należy zacząć od początku 😠 No cóż, zima przed nami, długie wieczory.
O, właśnie odnalazłam Słówka i jednak zostawię swój egzemplarz, bo jest w miarę dobrym stanie, a pochodzi z wielotomowych Pism Boya, które miał Ojczasty, jest jego pieczęć, więc pamiątkowe. Uf, jedno do odniesienia z powrotem 😉
Taka przygoda mnie wczoraj spotkała, że wyszłam na kroki i czekając na zielone w pobliżu przystanku autobusowego zauważyłam, że cosik podjeżdża, więc natychmiast zmieniłam gryplan i wsiadłam. Ach, pojadę gdzieś sobie i stamtąd będę szła. Szybko sprawdziłam, jakie przed nami przystanki i jadę, jadę, jadę. Aż tu nagle... błyskawica w mózgu: czy na pewno mam kartę do dzisiaj czyli niedzieli (o czym byłam święcie przekonana, bo się nawet wcześniej zastanawiałam, czy wykupić następną już od poniedziałku czy zaoszczędzić kilka dni)? Wątpliwość nagle jakaś... Sprawdzam wydruk z automatu sprzed miesiąca (zawsze chowam do portmonetki) - oczywiście, ŻE NIE. Do soboty było. Noooo, wysiadałam na najbliższym przystanku modląc się, żeby do tej pory nie objawił się nagle jakiś kanar 😂 Raczej nie udałoby mi się nabrać go na sklerotyczną staruszkę, jak ta babcia w filmie Port lotniczy, który właśnie oglądałam 🤣
Ale jako że znalazłam się w pobliżu takiej jednej willi, na którą się fotograficznie od jakiegoś czasu zamierzałam, to voila'. Ta też mogłaby być moja, aczkolwiek musiałabym chyba się nią z kimś podzielić, bo stanowczo za wielka, kto by to a/ sprzątał b/ogrzewał c/ i w ogóle. Ja ten dom kojarzę z czasów dzieciństwa mojej córki, było tam pogotowie czy jakaś nocna opieka, w każdym razie bywało się z nią w tym miejscu. Teraz jest instytucja jakowaś, a że była uchylona furtka (w niedzielę?), to i z tyłu zrobiłam zdjęcia.
No czyż nie cudne?










Cudnie. Dom swietny...tylko dlaczego ja od razu myślę o aprzataniu 500 metrow...???I myciu 60okien.
OdpowiedzUsuńJasienicę poważam do dzi iś polecam do czytania moim uczniom, jak najbardziej.
UsuńBoya uwielbiam każdego :-) ale nade wszystko chyba nadal czekam na jakąś solidną biografię. chyba że o czymś nie wiem...
Takie już nasze babskie myślenie 😁 Podłogi, okna... Dlatego myślę raczej o dzieleniu domu. Może nawet o wynajmie parteru, żeby na siebie zarabiał.
UsuńYyyy znaczy - o czym ja niby myślę, przecież ani ten dom nie jest ani nie będzie mój 🤣🤣🤣
:-) wizualizowanie to moja działka, całe życie wizualizuje, inaczej bym zwariowała. także ...marzmy.
UsuńMarzmy. Nie marznijmy 😁
Usuń@Teatralna Inną niż "Błazen - wielki mąż" Hena?
UsuńA te cracoviana, wrzuciłabyś jakis spis? Może bym coś 😉
OdpowiedzUsuńNa razie jeszcze nie zdecydowałam, czy następne będę wydawać - ale jak by co, będę Cię miała na uwadze 😁 Jak patrzę po półkach to mi się wydaje, że zostały same takie, których się nie chcę póki co pozbywać. Ale skoro w katalogu jest ich jeszcze tysiąc, to oznacza, że gdzieś w drugich rzędach musi być poukrywane dużo, a wśród nich i kandydaci do pozbycia się.
UsuńTo jest ciągle trudne. Patrzę na nie, widzę, że zawodowo już mi nie będą potrzebne, ale ciągle gdzieś z tyłu głowy, że będę chciała jeszcze je poczytać...
Ja tak mam że słownikami, te współcześnie wydawane nie umywają się do tych z lat 70, oczywiście pomijając słownictwo nowe.
UsuńAch, słowniki... też się ich nie umiem pozbyć... a tyle miejsca zajmują 😂
UsuńDom nadzwyczajny. Nie dziwne, że Cię zauroczył. Ma w sobie duszę.
OdpowiedzUsuńO tak. I te schody i ta wieżyczka... Romantyka 😍
UsuńFajna ta willa, jakby tak odświeżyć?
OdpowiedzUsuńTrzeba chyba zagrać w totka, to i na panią do sprzątania by starczyło może?
A idź mi z graniem w totka! Już zagrałam, jak chciałam remont kuchni zrobić. Wygrałam coś około 30 zł (nie pamiętam) i skończyłam z procederem - bo miał być przecież milion 🤣
UsuńWilla trochę zapuszczona, ale gdyby za darmo, to człowiek by nie wybrzydzał nawet na ten dobudowany daszek (całkowite bezguście!) przed wejściem :D
OdpowiedzUsuńHrabal też na podmianę, czy tego akurat nie miałaś?
Och, daszek jest oczywiście do likwidacji, on pochodzi z tych czasów pogotowianych, karetki tam podjeżdżały, więc się nie dziw.
UsuńHrabala nie miałam, w ogóle dużo go nie mam (w stosunku do tego, co wyszło). Sprawdziłam natomiast "Witaj, Karolciu" - mój egzemplarz co prawda nieco czasem wymiętoszony, ale w twardej oprawie i w tym małym fajnym formacie, jak "Babcia na jabłoni", więc jednak zostaje.
No cudna, cudna ta willa. No ale to trzeba by mieć dużą rodzinę i służbę😁 I fundusze na remont, tudzież utrzymanie. No i na ogrodnika, bo taki dom zasługuje na piękny ogród.
OdpowiedzUsuńPamiętnik Jasienicy wygląda zachęcająco, lubiłam jego książki. Był na nie hype w moich czasach licealnych. I chętnie bym wymieniła mojego, czy też moich dzieci, Ferdynanda na starsze wydanie z ilustracjami Mikulskiego. My mamy z serii wydanej przez "Polityke", niezbyt ładnego.
"Ząb Napoleona" jak I inne powieści Minkowskiego bardzo fajne. A Karolcię mam z piękną dedykacją autorki, która życzyła mi znalezienia koralika💙
Ja dziś przywlokłam ze spaceru Dzienniki kołymskie Hugo-Badera.
Jest tam trochę działki, trawnik aktualnie tylko, więc na jakiś przyjemny nieduży ogród miejsce by było. A z drugiej strony są garaże, chyba z pięć w ciągu. Akurat na moje Bentleye 🤣
UsuńChętnie bym się dowiedziała czegoś o historii tego miejsca, ale prędzej znajdę o jakimś domu w Pradze niż to...
Dedykacja od autorki! Ile miałaś wtedy lat, gdy Ci życzyła koralika?
Zakochałam się w obrazach Mikulskiego jakoś tak chyba na początku studiów, gdy w Muzeum Narodowym w Krakowie odkryłam ścianę mu poświęconą (no, może kawałek ściany, już nie pamiętam). Ciekawe swoją drogą, jak to teraz wygląda, ekspozycja jego dzieł, bo wszystko się pozmieniało.
Dzienniki kołymskie dostałam jako nagrodę w konkursie radiowym i zaraz następnego dnia przeczytałam 😂 To były czasy! Ale że było to dekadę temu, nic nie pamiętam oczywiście.
Chyba z 7-8 lat miałam. Pasjami wtedy zbierałam autografy na targach książki, odbywały się wtedy pod Pałacem Kultury na zewnątrz.
UsuńPrzeczytałam Twój wpis o H-B, ja go kojarzę z reportaży wcieleniowych, np.udawal kloszarda na wówczas (lata 90.) pełnym eleganckich sklepów jakby nomen omen z innego świata Nowym Świecie albo Murzyna (pomalowal się na czarno, teraz to by go zhejtowano, że coś tam). Jako fanka Wallraffa trochę się z tego podśmiewalam, bo naśladował go 1:1.
No i znowu człowiek zażyty... "fanka Wallraffa"... musiałam szukać, kto zacz... wygląda na to, że jeśli się trafi gdzieś, trza brać!
Usuń"Pasjami wtedy zbierałam autografy na targach książki, odbywały się wtedy pod Pałacem Kultury na zewnątrz."
UsuńMoże więc się spotkaliśmy w tamtym miejscu, bo ja też zawzięcie zbierałem autografy!
Paweł Jasienica - bardzo podobało mi się jego podejście do historii Polski.
OdpowiedzUsuńMigawka - rok 1968 - wydarzenia marcowe - 4 miesiące później zmieniałem mieszkanie - pan z ekipy przeprowadzkowej ładował do pudła książki i nagle się zatrzymał - Kisielewski - czy to ten, o którym wspominał towarzysz Gomułka?
- Ten sam, a tu - proszę - P, Jasienica, o nim też mówił tow. Gomułka.
Pan z ekipy patrzył na mnie podejrzliwie... - to może niech pan sam te książki włoży do pudła, żebym ja nie miał z tym nic wspólnego.
Obecnie te książki są w Australii i tu pewnie pójdą na przemiał.
Strach rządził wszystkim...
UsuńCudna i to bardzo. Juz ja widze odrestaurowana, odnowiona i z pieknie zadbanym ogrodem. W Polsce mieszkalam w Tarnowie gdzie nie brak bylo podobnych i zawsze zazdroscilam wlascicielom, tez specjalnie spacerowalam stara dzielnica by na nie spozierac.
OdpowiedzUsuńGdy Ci sie marzenie zisci czego zycze, jedno pietro wynajmuj ludziom , niech ich czynsz Ci zwraca czesc utrzymania :)
Marzenie z gatunku nieziszczalnych - i pewnie dobrze, bo ileż to kłopotów by było 🤣
UsuńWilla fajna (tylko ten dobudowany daszek nie bardzo). Mnie też się kiedyś marzyły takie wille, ale to jednak studnia bez dna. No chyba żeby wygrać kilka milionów na jakiejś loterii...
OdpowiedzUsuńOczywiście, że to wymaga ogromnych pieniędzy. W dodatku, skoro tam były i są instytucje, to i w środku wymaga pewnie strasznych remontów, wymiany wszystkiego. Ale pogdybać sobie można 😉 o milionach wygranych też!
UsuńWilla wspaniała, wymyślać można różne historie o ewentualnych lokatorach :) Czerwona tabliczka jest, to jeszcze jakiś urząd albo pogotowie czy coś. Do mieszkania za duża, umarłabym ze strachu, o oknach i sprzątaniu nie myślę wcale :)
OdpowiedzUsuńPowiększyłam sobie zdjęcie z czerwoną tabliczką. Jest tam cosik o nazwie Regionalny Ośrodek Polityki Społecznej.
UsuńO umieraniu ze strachu nawet jakoś nie pomyślałam... ale skoro człowiek całe życie w bloku mieszka, to mu nie przychodzi do głowy, że mógłby się bać 😁
Nic dziwnego, że niektórzy spadkobiercy podobnych obiektów, ale jeszcze bardziej zrujnowanych, nie bardzo kwapili się w ogóle brać je w posiadanie: zburzyć ich nie wolno było, bo zabytki, a remont musiał być w dodatku zrobiony w ten sposób, aby ów zabytek w żaden sposób nie zmienił swojego "zabytkowego" wyglądu.
UsuńNo i w takich domach może w dodatku jeszcze straszyć... a pozbycie się duchów to niełatwa sprawa!
Tak, remont takich obiektów to na pewno - pomijając koszty - droga przez mękę.
UsuńAle pomyśl - mieć własnego ducha!!!
Ta willa to raczej jakiś pałacyk nieduży. A ten Port lotniczy to chodziło Tobie o ten film:
OdpowiedzUsuńhttps://www.imdb.com/title/tt0065377/?ref_=nv_sr_srsg_0_tt_5_nm_0_in_0_q_Port%2520lotniczy ?
Pozdrawiam
Nieryba
Tak jest, jak najbardziej o ten film, powrót po półwieczu 😁
UsuńA jak Ojczasty? Był już brat u niego?
OdpowiedzUsuńA skąd, brat dalej bada poziom szczęśliwości w Bhutanie...
Usuń