środa, 21 grudnia 2011
Tadeusz Kwiatkowski - Igła w stogu siana
Rzucił mi się w oczy na półce w młodzieżowej wypożyczalni na Rajskiej, a właśnie coś niedawno o nim była wspominka, chyba w Dziennikach Iwaszkiewicza, więc wzięłam. Kwiatkowskiego znam od lat, ale jedynie jako autora trzech książek wspomnieniowych o Krakowie, środowisku literatów z Krupniczej czy okresie II wojny światowej.
Z ciekawością sięgnęłam więc po jego twórczość stricte literacką... nie warto było :(
Dziennikarz udaje się na uoczystości jubileuszowe wielkiego kombinatu, w hotelu nie może zasnąć i z wdzięcznością przyjmuje wizytę pułkownika milicji, spotkanego wcześniej na bankiecie. Ten opowiada mu historię z życia, kiedy zaczynał pracę jako komendant wiejskiego posterunku i prowadził swe pierwsze śledztwo w sprawie zadźgania nożem wiejskiego chłopaka na weselu. Wieś oczywiście nabrała wody w usta, młody milicjant odczuwa też braki w wykształceniu zawodowym, niemniej jednak sprawa zostaje rozwiązana, zostawiając jednakże gorzkie wrażenie, że niewiele się zmieniło w mentalności polskiej wsi, mimo tych wielu możliwości, jakie stworzyło ludowe państwo, he he.
Ciekawostką jest to, że pisał kryminały pod pseudonimem Noël Randon.
Dam mu jeszcze jedną szansę, bo trudno wyrokować po jednej cienkiej książczynie. Pożyczyłam mianowicie Klatkę.
Przeczytałam 21 grudnia 2011 w kolejce do neurologa.
Obejrzałam rosyjski film Babusia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz