czwartek, 17 grudnia 2020

Jerzy Bralczyk, Michał Ogórek - Kiełbasa i sznurek

Książkę, dość miłą w czytaniu, machnęłam w jeden dzień, bowiem był to dzień migrenowy i do niczego innego się nie nadawałam. Obiadu nawet nie było, co w ostatnich czasach jest dużym u nas osiągnięciem 😒 Córka mnie już od dłuższego czasu namawia (przestańmy tak żreć) do częstszych postów, ale jak się człowiek przyzwyczai, to potem ciężko. Nawiasem - 5 kilo na plusie w pandemii...

No i właśnie, pandemii. Siedzę ja sobie dziś (po obiedzie oczywiście) i pracowicie wpisuję ostatnią lekcję z czeskiego do zeszytu i nie wiem, co się na świecie dzieje. A tu okazuje się, że nawet na dwie godziny nie można się oderwać od wiadomości, bo ci w tym czasie ogłoszą kolejną Narodową. Kwarantannę znaczy.

Sposób działania tych pinokiów i innych to już... to już brak jakichkolwiek porównań do czegokolwiek. Ale o polityce nie będziemy rozmawiać, tak?

Natychmiast pomyślałam, że kto wie, kto wie, może biblioteki ograniczą? Chyba nie, bo obowiązywać ma zasada 15 metrów na klienta, ale na wszelki wypadek zapisałam sobie do jutrzejszych planów oddać Bralczyka. Żeby miejsca nie zajmował, skoro już przeczytany 😜 Pożyczać na pewno nic nie będę.



Początek:
Koniec:

Parę cytacików dołączę do tego mizernego postu i idę jeszcze poczytać, jakie reakcje na zamknięcie w Sylwestra 😁  

Ten dowcip poniżej jest boski! Taki akurat dla naszego rządu!

A ten rysunek też niczego sobie. Gdybym była właścicielką wyścigowej klaczy, też bym ją tak nazwała.
O takiej zamianie nie miałam pojęcia 😂
Zaczęłam się zastanawiać nad tym SDKPiL i kurde - nie przypomniałam sobie, co to był za skrót. Oczywiście nic prostszego, jak sprawdzić w internecie, ale nie - będę dalej szperać w pamięci...

 

Ostatnio coraz częściej, gdy oglądam jakiś film, przyłapuję się na myśli ale jak to, nie mają maseczek? Tu też od razu tak pomyślałam.


 

Ja tak mam. Czego nie opowiedziałam, tego nie pamiętam.

Wyd. Agora SA, Warszawa 2012, 291 stron

Z biblioteki 

Przeczytałam 13 grudnia 2020 roku 

 

 

Takie ogłoszenie znalazłam na tablicy w środku osiedla...Co prawda już od roku prawie ćwiczę serendypność (ostatnio zresztą trochę o tym zapomniałam), no ale bez przesady, nie skorzystam 😎

Zastanawiałam się, dlaczego artysta nie podał numeru telefonu czy adresu mailowego do wcześniejszego kontaktu, umówienia się... i wykombinowałam powód, chytry taki: bo jak kandydatka na modelkę pojawi się w drzwiach, to Jonas od razu będzie widział, czy się mu nadaje i w ostateczności powie, że już ma komplet 😜 a jak ktoś wcześniej zadzwoni, umówi się, przyjdzie, to już będzie głupio mówić no nie bardzo, tłusta krowo.

9 komentarzy:

  1. A ja skrót SDKPiL potrafię rozwinąć bez sprawdzania w sieci. I nawet pamiętałem, że na początku było tylko same SDKP :D

    Tego Bralczyka w mojej bibliotece niestety nie ma. Ale może przy następnej wizycie wypożyczę coś innego, co napisał. Wrzuciłem sobie na listę "Trzy po 33", gdzie jest współautorem z Markowskim i Miodkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też to wiem bez sprawdzania i szczerze mòwiąc nie wierzę, że ktoś 40+ nie wie

      Usuń
    2. Nie wierzę, nie wierzę... Mówię, jak jest!

      Usuń
  2. Przejeżdżałam w Gliwicach przez *Byłych* Więźniów Politycznych, co chyba było pointą tej anegdotki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tej na samym końcu oczywiście (bo ja myślałam o krakowskich Czwartakach).

      Usuń
  3. Zarzecze mam po drodze z orki to może zajrzę, 7 dyszek na święta się przyda ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A propos tego ogłoszenia.. pisze, "Dzień dobry Pani, Pan"... a więc i mężczyzna nadawałby się też. Jestem ciekawy, czy 80 złoty na godzinę to dużo? I czy od tego trzeba odprowadzić podatek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś miał pracować 8 godzin dziennie i każda byłaby płacona po 80 zł, to myślę - niczego sobie, nawet odliczając podatek :)
      Tutaj można liczyć na jedną godzinę tygodniowo raczej... a może w ogóle jednorazowo? Raczej wydaje mi się, że to takie ciekawe urozmaicenie nudnego żywota mogłoby być, a przy okazji można potem kupić jedzenia na tydzień, ha ha.
      Cóż, szkoda, że jestem po pierwsza za stara (chyba, że miałabym pozować Rembrandtowi), a po drugie straszny zmarzluch.

      Usuń