niedziela, 5 września 2021

Mira Jaworczakowa - Oto jest Kasia

 

Tak więc pożyczyłam z biblioteki świeżo wycofaną lekturę szkolną. Miałam, wiecie, taką potrzebę przekonania się, co z nią nie tak i dlaczego wyleciała ze spisu.

Cóż, moim zdaniem, NIC nie jest z nią nie tak - wręcz przeciwnie, jest idealnym punktem wyjścia dla rozmowy z dziećmi o tym, jak powinno wyglądać życie rodzinne - bo drugoklasistka Kasia ma wielki problem ze swoim statusem w domu: oto nagle mama gdzieś wyjechała, tata zapowiada, że wróci ze wspaniałą niespodzianką, Kasia liczy na niebieskie filiżanki dla lalki, a tu mama pojawia się z jakimś wrzeszczącym becikiem i biedna dziewczynka, która do tej pory była oczkiem w głowie, schodzi na dalszy plan. A więc bunt. Piątkowa do tej pory uczennica zaczyna łapać dwóje, bo przecież trzeba jakoś ściągnąć na siebie uwagę. A przy tym Kasia już wcześniej zdążyła nam objawić swój paskudny charakter księżniczki, niestety, rozpuszczone dziecko i ogromne błędy wychowawcze rodziców...

Może więc chodzi o to, że rodziców należy pokazywać jako chodzące ideały? 

E tam, pewnie chodziło tylko o to, żeby zrobić miejsce innej, prawilniejszej lekturze. Oto wkracza triumfalnie na listę lektur dla klas I-III takie coś: Piotr Kordyasz, Lolek. Opowiadania o dzieciństwie Karola Wojtyły. 

Pamiętam, że za moich czasów były takie opowieści o dzieciństwie Lenina. Jakże żałuję, że nie dotrwały - chętnie bym sobie uczyniła porównanie 😎

Początek:

Koniec:

Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 2005, 157 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 3 września 2021 roku


Miałam wczoraj bardzo pozytywny dzień. Przyjechała kuzynka z Niemiec ze swoją wnuczką i mieliśmy rodzinne spotkanie u brata. Może i fajnie mieć dom z przyległościami, móc zjeść obiad na dworze przyglądając się tym, no, tam...

Ale gdy usłyszałam, jak to brat znalazł w pokoju dwa zaskrońce, odechciało mi się wszystkiego 😁

Wracając jednak do wizyty kuzynki. Trochę się obawiałam tego spotkania, bo to i bariera językowa i tak ogólnie, wiadomo, jak się lubi takie okazje 😏

Tymczasem było fantastycznie, ale myślę, że zawdzięczamy to również kuzynowi, który służył za tłumacza, a który okazał się bardzo zainteresowany wspólną historią rodziny. Namawia Ojczastego na jej spisywanie, czy mu się uda, zobaczymy (bo ja też kiedyś próbowałam).

Nawiasem mówiąc, Ojczasty (w przyszłym miesiącu 92 lata) raczej nie dopuszcza myśli, że miałby w tej dziesięciolatce umrzeć 😁 Wyraził się następująco:

- Hm, może to już ostatnie spotkanie, bo i bratanica już w latach...

Bratanica młodsza o lat dwadzieścia od niego, ale najwyraźniej uważa, że prędzej ona niż on 😂😂😂


Ojczasty opowiadał między innymi, jak to, przed wojną jeszcze, wraz z młodszym bratem postanowili ruszyć w świat. Szli wzdłuż torów i zainteresował się nimi jakiś kolejarz, w końcu dwaj kilkuletni chłopcy. Co wy tu robicie? No, w świat idziemy.

- A to idźcie, idźcie, tylko nie torami, ale obok.

Tyle go obszedł los dzieciaków 😜 


 

Poza tym minęły pierwsze trzy dni w pracy po wakacyjnej przerwie, podpisałam umowę na cztery miesiące (na starych warunkach), więc do końca roku mogę się nie martwić. Toteż nawet świadomość, że od teraz przez kolejnych jedenaście miesięcy życie znów będzie się toczyć w rytm budzika, dzień w dzień, niespecjalnie mi doskwiera 😎



30 komentarzy:

  1. Pamiętam "Kasię" z lektury chłopców, sympatyczna i pewnie dlatego zniknęła z listy. O Leninie pamiętam oczywiście. Masz dobre skojarzenie, pamiętam "Jak Lenin oszukał żandarmów" czy jakoś tak...
    Spróbuj tatę przekonać do wspomnień, sama spisz co dasz radę. Bezustannie żałuję, że tego nie dopilnowałam i przepadło 😒

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację z rym "sama spisz, co dasz radę". Bo faktycznie to, co ja mam w pamięci (aczkolwiek tego niewiele) uważam za tak oczywiste, że nawet nie myślę o utrwaleniu. A przecież to część całej historii...
      A mówię tu jedynie o rodzinie Ojczastego. Historia rodziny mamy przepadła w cholerę i to mnie też złości strasznie - jest to złość na samą siebie oczywiście.

      Usuń
    2. Właśnie tak jest, myślałam, ze będą zawsze bo zawsze byli odkąd się pojawiłam na świecie... niestety, odeszli zanim pomyślałam...

      Usuń
    3. Tacy już jesteśmy - mądrzy po szkodzie 😕😢

      Usuń
  2. Ojciec wspaniały!!!

    Powiem Ci, że i ja jakiś czas temu przeczytałam ponownie Oto jest Kasia. Jeszcze wtedy nie było mowy o zmianie kanonu lektur. Więc nie mogę czynić sobie wyrzutów,że zgadzam się z pisiorami;)Bo to byłaby dla mnie prawdziwa klęska! Bo ja...uznałam tę książkę za wysoce szkodliwą. A pamiętam, że była to jedna z moich ulubionych lektur. 40 lat temu. Dla mnie właśnie to ukrywanie, że mama jest w ciąży, całkowicie zagubiony w obowiązkach domowych ojciec, Kasia, która nie zauważa rosnącego brzucha mamy...to było coś kompletnie nie na dzisiejsze czasy.
    Ale może rzeczywiście jako punkt wyjścia do rozmowy... W ten sposób nie pomyślałam. Nie wiem tylko czy dzisiejsze dzieciaki nie są jednak mniej niewinne niż Kasia.
    Gorsza tylko wydaje mi się (też niedawno odświeżona) Zaczarowana zagroda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do stopnia niewinności dzieciaków - możesz mieć rację 😁 Niemniej wydaje mi się, że pewne problemy są ponadczasowe i właśnie należy o nich w szkole mówić, pytać dzieci, co o tym sądzą, wyjaśniać, przedstawiać inny punkt widzenia... Jakoś nie przypuszczam, że wszyscy dzisiejsi ojcowie są tacy nowocześni i partnerscy... Dalej nie sądzę, żeby rodzice Kasi ukrywali ciążę mamy - oni o tym z Kasią nie rozmawiali, póki o brzuch nie pytała - a wiesz, przecież Kasia egoistka, skupiona maksymalnie na sobie, mogła faktycznie brzucha nie zauważyć! W sensie nie zajmować się tym. A że dziecka nie przygotowali na siostrzyczkę, to nie dziwi w obliczu tego, że ogólnie byli niewydolni wychowawczo.
      Poza tym - nauczyciel zawsze może przedstawić tę sytuacje jako coś, co się zdarzało, a może i nadal zdarza i rozmawiać z dziećmi o tym, jak one to postrzegają, jak to było u nich, gdy się pojawiło młodsze rodzeństwo, czy wcześniej wiedzieli etc. Moim zdaniem - bardzo inspirująca lektura, nie szkodliwa.

      Usuń
    2. Wiesz, rzeczywiście o tym nie pomyślałam. To może być punkt wyjścia do rozmowy.
      Tylko czy takim jest?
      Tu nie miejsce na moje oceny i przemyślenia, ale...no...nauczyciele jako grupa zawodowa, to nie jest moja ulubiona grupa zawodowa...
      Oczywiście wiem, że są też wśród nich wspaniali, mądrzy i wykształceni...
      Ale opowieści rodziców, z którymi mam kontakt w okolicach września czasami rzucają spory cień na tę grupę...
      Dość! Rozmawiamy wszak o Kasi, a nie o poglądach Monisi.

      Usuń
    3. Monisiu 🤣
      Przypuszczam, że opowieści nauczycieli o rodzicach też mogą rzucać cień... Tu mi się przypomniał jeden filmik na YT, ale jestem już w pracy, a link mam w domu, to podam później 😃

      Usuń
    4. Ok🙂 i, oczywiście,nie chcę tu wywołać jakiejś burzy, bo wiadomo...każdy swoją prawdę ma 😉 Miłego dnia 🍀

      Usuń
    5. Więc:
      rodzice kontra nauczyciele
      Można się śmiać, ale chyba bardziej płakać...

      Usuń
  3. Też jestem za spisywaniem, wspomnienia są tak ulotne, a ludzie tego rocznika tyle ciekawych rzeczy przeżyli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojczasty się trochę wykręca, że niby de mortuis nihil nisi bene, a jak tu opisać, skoro inaczej niż źle się nie da... Żeby było zgodnie z prawdą...

      Usuń
    2. Popracuj nad ojcem, bo to naprawdę szkoda, jak przepada rodzinna historia. A czarne charaktery i nieszczęścia są o wiele ciekawsze od opowieści o dobrych ludziach, którzy żyli szczęśliwie.

      Usuń
    3. Jasne, co komu po takich opowieściach 😁

      Usuń
  4. Bardzo jestem ciekawa komentarzy samych dzieciaków, bo one bezbłędnie podsumowują to, co wydaje im się nudne i bezsensowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, najciekawsze byłoby wysłuchać zdania dzisiejszych 9-latków!

      Usuń
  5. To już takie małe dzieci, przed komunią, chcą zniechęcać do papieża i Kościoła? Nieźle.

    A zaskrońce są zupełnie niegroźne. Ty byś stanowiła większe zagrożenie dla nich, niż one na ciepie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No owszem, nie od dziś wiadomo, że robią co mogą, żeby przerzedzić szeregi 😂

      Ja wiem, że zaskroniec to nie żmija. Zapewniam Cię jednak, że podobnie jak mały nawet pająk, SĄ dla mnie koszmarnym zagrożeniem 🤣🤣🤣
      Zresztą mój brat, jak zobaczył toto wieczorem na progu sypialni, pobiegł po okulary, a gdy wrócił, już gada nie było i poszedł do łóżka z przeświadczeniem, że być może to coś (co do czego przecież nie był pewien, czy nie żmija, bo bez okularów dobrze nie widział) pewnie czai się pod łóżkiem...
      Ja dziękuję za takie atrakcje i już do niego na święta nie pojadę 😁

      Usuń
    2. Zimą możesz spokojnie, bo one wtedy śpią :D

      Usuń
  6. Jaki wspaniały,starszy Pan. ��. Teresa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jest duża różnica pomiędzy opowiadaniami o Leninie w szkole naszej młodości a książkami o JPII w szkole dzisiaj - różnica kontekstu. Wtedy było to narzucone, dziś suweren sam wybiera; dużo można o rządzących powiedzieć, ale nikt nie zarzuca im fałszerstw wyborczych. Rodzice dzieci i młodzieży szkolnej to ogromny elektorat - nijak nie pojmuję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osławiony suweren, który wybrał tak, a nie inaczej, to jednak nie większość narodu... więc jednak po części też narzucone - tej reszcie 🤔

      Usuń
  8. Jasne, że suweren sam wybiera przy pomocy ministra Czarnka. To jak onegdaj Ford reklamował swój samochód: Może być w każdym kolorze pod warunkiem, że jest to kolor czarny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi sie postawa Ojczastego bo swiadczy ze czuje sie zdrowo, mocnym i nadal chetnym do zycia a ono i tak przyniesie co ma byc - lepiej ze sie nie zadrecza smiercia.
    W dziecinstwie nigdy nie szlam w swiat ale pamietam ze bylo bezpiecznym bawic sie nawet po zmroku na podworkach, nieraz dosc odleglych od wlasnego domu, mozna bylo zostawic dom nie zamkniety na klucz, spac przy otwartych oknach. Kobiety i mlode panienki mogly bezpiecznie przejsc ulica po zmroku..... Istnialo zycie rodzinne polegajacy na wspolnych posilkach, wieczory spedzane na rozmowach ktore zawsze zawieraly w sobie pouczajace elementy. O seksie i jego konsekwencjach tez chociaz w troche pozniejszym okresie. Wtedy mniej na mlode dziewczyny czyhalo obecnych niebezpieczenstw wiec nic dziwnego ze obecnie wychowanie mlodych jest pelne elementow wczesniej niepotrzebnych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie kiedyś było... chociaż akurat rozmów o seksie to sobie nie przypominam 😁 to był jednak temat tabu... ale też pewnie zależało od środowiska. Natomiast na pewno żyło się bezpieczniej, masz rację.
      Poza okresem, gdy krążyła czarna wołga i wszędzie była panika 🤣🤣🤣

      Usuń
  10. Ja juz chyba z 12 lat zbieram sie do robienia drzewa rodzinego, utkbelam na pradziadku I ani rusz dalej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to czekaj dalej 😐
      Może powinnaś zacząć od końca - będzie łatwiej...

      Usuń