sobota, 27 listopada 2021

Fajny kraj do życia. Rozmowy Michała Sutowskiego

 

Z powodu, o którym poniżej (głupi łeb), nie mam głowy, żeby napisać coś mądrego... czyli jak zwykle właściwie... ale post musi być, bo się mogę nie wyrobić do końca miesiąca - rany rany, jak to się stało, że już jest 27-my?

Ale chciałam zaznaczyć, że te rozmowy są całkiem interesujące. Choć niektóre trudno zrozumiałe - no ale to są rozmowy z fachowcami czy ekspertami, oni wiedzą, o czym mówią, ja może mniej. 

Właściwie z wywiadów wypływa wniosek, że prawie wszystko by się dało w Polsce naprawić, gdyby była taka (polityczna) wola. Jeśli tak jest naprawdę, to... no to słów brak, prawda? Przynajmniej tych nie uważanych za obelżywe... A może to takie łatwe jedynie na papierze? Jednak prezentowane przykłady z innych krajów zdają się temu przeczyć.








Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2020, 313 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 26 listopada 2021 roku


A co to, a co to?

Otóż w Dżendżejowie będąc tradycyjnie oblukałam nowe Centrum Komunikacyjne: toaleta dalej zamknięta (zaczynam podejrzewać, że wybudowali, bo taki wymóg, ale ktoś przecież musiałby tam zaglądać codziennie, żeby posprzątać, więc rozwiązali problem za pomocą kłódki), takoż poczekalnia (czyściutko w środku, a jakże). Obeszłam z drugiej strony sprawdzić drzwi - a tam na ławce piniondz! Przyglądałam się z pewnym takim niedowierzaniem, czy to aby nie jakieś skserowane, ale nie, dobre. Więc wzinam 😎 Doszłam do wniosku, że chciano mnie w ten sprytny sposób przekupić, żebym nie pisała, jak to Centrum (nie) działa - ale ja się przekupić nie dam, piniondz wezmę, a swoje napiszę! Owszem, gdyby mi położyli na stół 50 tysi na nową kuchnię, byłaby inna rozmowa 😁😁😁

Jest sobota, więc boli mnie głowa. Zrezygnowałam z planu upieczenia ponownie duńskiej tarty cytrynowej, ale na obiad było zaplanowane Gamja Jorim, które skomplikowane nie jest, no to...

Bowiem gdy niedawno zobaczyłam ten filmik, wiedziałam, że muszę. No bo w końcu "szanujmy się, Polska ziemniakiem stoi" 😁

 

Toteż nawet wyszukałam wcześniej w Lidlu sezam (właściwie córka znalazła, bo po tej modernizacji w ogóle nie mogę się tam odnaleźć; za to nauczyłam się kroić chleb w maszynie - sukces - aczkolwiek ZAWSZE się boję, że coś się stanie i pociacha mi rękę, którą wyjmuję pokrojone już pieczywo; dodatkowo praktycznie CO DRUGI RAZ, gdy kasuję w samoobsługowej kasie, coś idzie nie tak i muszę czekać na obsługę; life is brutal, doprawdy). 

No, ale u mnie NIGDY nie wyjdzie tak, jak w przepisie 😂 Czyli wyszły mi ciemne, a nie jasne. Ale to nie znaczy, że gorsze, bardzo smaczne (jak wszystko, co smażone), polecam. To jest niby przystawka, ale my żadnych przystawek nie stosujemy 😂 normalnie było, do drugiego dania. A oni, ci Koreańczycy, jedzą te ziemniaki do ryżu, co moja córka skwitowała (...) (lepiej nie mówić jak), bo ona nie daje się przekonać do pewnych rzeczy. Na przykład umiera ze śmiechu, gdy robię makaron z ziemniakami - no bo nie dopuszcza do siebie myśli, że ziemniaki to takie samo warzywo, jak każde inne.


 

Głowa mnie boli może i dlatego (chociaż ona nie potrzebuje specjalnych powodów), że wczoraj dostaliśmy fakturę z hotelu za pobyt dwóch naszych gości, gdzie okazało się, że panowie sobie podjedli w tamtejszej restauracji za 6 stówek. A ja na to ha ha, bo przecież w rezerwacji piszemy zawsze, że płacimy za nocleg ze śniadaniem, a wszelkie inne należności reguluje gość. I co się okazuje? Hotel na to też ha ha, ponieważ w tym akurat piśmie stało jak byk: nocleg i wyżywienie! Kompletnie nie wiadomo, jakim cudem. Pismo się robi na jakimś poprzednim, tylko zmienia nazwiska i daty - ale nigdy nie płacimy za wyżywienie, więc skąd się wzięło to poprzednie? Nie chodziło by nawet o te pieniądze, trudno, stało się (inna sprawa, skąd goście wiedzieli o tej zmyłce...), ale problem w tym, że założony w systemie (durackim) budżet imprezy został przekroczony. I teraz nasza nowa księgowa będzie się z tym okropnie mozolić - przeze mnie (bo to ja obczajałam rezerwacje do zeszłego tygodnia) 😣 A i bez tego żyje w okropnym stresie...


Domofon. Cacimari - macie jakąś koncepcję, z jakiego to kraju ludzie?


 

20 komentarzy:

  1. Obejrzałam, wróć, oglądnęłam 😊 przepis i tak, zrobię, tylko dlaczego ona tyle gada???? Okropność:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka Sutkowskiego wygląda na bardzo interesującą!
    A Kozak w domofonach to musi nasz!!! ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak pomyślałam o Marku i Kozaku. Cacimari to może jakiś "makaroni bordello bum bum" 😀 Znowu obejrzałam/oglądnęłam fragment (chyba tysięczny raz) "Jak rozpętałem..." 😀 stąd pewnie skojarzenie.

      Usuń
    2. Joł, przypomniałaś mi! Nie widziałam "Jak rozpętałem..." wiele wiele lat (od czasów, gdy jeszcze oglądałam tv), chyba sobie muszę odświeżyć!

      Usuń
  3. Lewacka propaganda, ta twoja lektura. W czasach PRL-u towarzystwo miało szanse się wykazać i stworzyć ten raj.

    Ziemniaki apetycznie wyglądają, ale nie chce mi się oglądać żadnych kulinarnych filmików. Wiedźmin czeka z piątym odcinkiem.

    50 zł to może dar od losu, żebyś mogła łatwiej uregulować fakturę za głodnych gości. Rozglądaj się po okolicy, może na innych ławkach kolejne banknoty czekają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak mimo wszystko wolę słowo 'lewicowa'...

      Oczy sobie wypatrzę, a więcej kasy nie znajdę - mogę się założyć 😂

      Usuń
  4. Makaron z ziemniakami brzmi dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzymam z corka, ziemniaka to cud natury, zadnego makaronu a tym bardziej ryzu. Kiedys w restauracji podano mi ubite ziemniaki do krewetek, zmarnowany caly obiad.

    OdpowiedzUsuń
  6. Sutowskiego słucham (w mediach), czytam (w sieci), a ziemniaki mogą nie istnieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No masz ci los, ziemniaki mogą nie istnieć! Co za brak patriotyzmu 🤣🤣🤣

      Usuń
  7. U nas chyba jest ten problem, że chcemy aby było jak w innych krajach, ale gdy przychodzi do zmian, to bunt i kręcenie nosem, bo albo ograniczają nam wolność, albo te zmiany wbrew polskiej mentalności/tradycji czy innej cholery.
    Jedzenie za 6 stówek? to mieli goście apetyt, albo hotel drogi!

    OdpowiedzUsuń
  8. Wszystko przez ten gen, wicie rozumicie...

    Przypuszczamy, że sobie winko zapodali odpowiednie. A może zaprosili jakieś miejscowe damskie towarzystwo? Jak szaleć (na cudzy koszt) to szaleć!

    OdpowiedzUsuń
  9. Małgosiu, szukaj dalej, może jeszcze cos znajdziesz, czego Ci życzę. Raz w życiu znalazłam banknot 10 000 zł, wieki temu oczywiście. Jak odjąć 4 zera wyjdzie złotówka na dzisiejsze pieniądze. Ale wtedy to się ucieszyłam. A gdyby teraz 10 tys. spadło z nieba... 🙃 pomarzyć można.
    Ciebie głowa niech przestanie boleć, bo to jest bez sensu. Klienci zjedli i wypili a Ciebie boli? Oni powinni mieć kaca giganta!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja głowa to pryszcz. Księgowa wylądowała w nocy z piątku na sobotę na Sorze z częstoskurczem 😢 Nie, żeby przez te gady, co zeżarły 6 stówek, ale stres ją zżera przez całą sytuację ostatnią, a to dodatkowo się przyłożyło. Cholera jasna!

      Usuń
    2. A złodziejom, bandziorom i innym ...ynom nic, zdrowi jak ryby, niczym się nie przejmują i łapią coraz wyższe fuchy... Co za czas! Biedna księgowa, współczuję. Mam nadzieję, że już lepiej?

      Usuń