niedziela, 11 grudnia 2022

Marcin Wicha - Nic drobniej nie będzie


 Świetny, świetny ten Wicha! Połknęłam błyskawicznie, część jeszcze w Dżendżejowie, a resztę w pociągu (tym na gapę). Bardzo mi odpowiada i jego poczucie humoru i sposób patrzenia na świat i życie. Do bólu prawdziwy!


Kubełek nie był na zmieszane, tylko na bio (też mam nierozwiązany ciągle problem), ale liczyć na rzetelność w burbach jest naiwnością, prawda?

A' propos, wśród nowości w biblio stało coś o tytule Każdy umiera w samotności. Hm, coś mi się kojarzy ten tytuł, ale to pewnie z Drzewa umierają stojąc... Autor Hans Fallada, też jakby nazwisko obiło mi się o uszy. Na okładce - największa sensacja literacka ostatniego dziesięciolecia. Hm. Idę do bibliotekarki spytać, czy to zwykłe czytadło, czy coś wartościowego.

- Coś wartościowego - odpowiada miła pani.

Więc biorę. I dopiero w tramwaju doczytuję, że tak, miałam prawo znać autora i tytuł, bo gość zmarł w 1947. Takie zaćmienie umysłu. Ale słuchajcie - sensacja ostatniego dziesięciolecia... Jak to potrafią zmanipulować, żeby chyba przyciągnąć czytelnika, który leci tylko na nowości 😂

Początek:


Koniec:


 

Wyd. Karakter, Kraków 2022, 203 strony

Z biblioteki

Przeczytałam 4 grudnia 2022 roku

 

Z frontu nowej kuchni

No i szlus.


Właściwie nie do  końca, bo po pierwsze jeszcze nie ma biurka w kuchni (Pan Stolarz obiecuje, że pod koniec przyszłego tygodnia zrobi ha ha), a po drugie w pokoju po wyprowadzeniu starych czterech regałów - no cóż - wyjrzały na światło dzienne ściany zza nich, a także sufit z płatami odłażącej farby (po dawnym zalaniu przez sąsiadkę z góry).

Ale uznajmy, że to biurko to już detal, mebelek, a nie część remontu, a malowanie uskutecznimy w 2023 roku. Słyszałam o jakimś chłopaku porządnym, tylko obłożonym robotą; jeszcze nie brałam na niego namiarów nawet.

Wczoraj, gdy panowie o 16.15 dokładnie zebrali swoje manatki, kupę mojej kasy i poszli sobie, a my szybko odkurzyłyśmy, umyły podłogi i ustawiły kanapę - nie pozostawało nic innego, jak zasiąść na niej i włączyć jakiś film. Nie było symbolicznie jakoś, tylko od dwóch dni chodziła za mną Julie i Julia, żeby sobie przypomnieć - pamiętacie, ten film o Julii Child, która uwielbiała jeść, więc postanowiła najpierw nauczyć się świetnie gotować, a potem napisała bardzo popularną w Stanach książkę kucharską. Z Meryl Streep 😍

To już kolejny raz, gdy poświęcam czas (którego przecież mam przed sobą coraz mniej, wiek emerytalny to nie przelewki) na ponowne oglądanie filmu sprzed lat - czyli znów potwierdza się reguła lubimy tylko te piosenki, które znamy

W planie na niedzielę mam - oprócz sprzątania i porządkowania - sesję foto, coby w następnym poście może podsumować ten remoncik. Zobaczymy, na ile aura pozwoli obfocić wszystko, ale ponieważ za oknem jest cudowny widok - zaśnieżone drzewa i trawniki - to może ten śnieg rozjaśni nieco ponurość dnia. 

W bloku cisza, chyba wszyscy jeszcze śpią. Z You Tube'a leci cichutko jakiś jazz, moczy się groch na kotlety, wszystkie zegary w urządzeniach elektronicznych wskazują dziwne godziny (wczoraj Pan Stolarz wyłączył prąd na chwilę) i znów trzeba szukać w instrukcjach, jak je ustawić. Mężczyzna z łopatą odkurzył chodnik i poszedł hałasować gdzie indziej. Leniwie zbieram się pod prysznic. Mogłoby tak być codziennie, gdybym kiedyś podjęła odpowiednie decyzje (o szukaniu etatu, a nie siedzeniu na działalności, czemu zawdzięczam dziadowską emeryturę i przez co muszę dalej pracować). No, ale przynajmniej praca była fajna. Wszystko jest po coś, prawda?

29 komentarzy:

  1. Fallada genialna książka, niemiecka klasyka. Na pewno warto.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, klasyka! A ja dałam się nabrać na tę sensację dziesięciolecia 😁

      Usuń
  2. Czyli kuchnia już wydaje 🙂.
    Marcina Wichę znam jedynie z dwóch książek. Czytałam Klarę i Rzeczy, których nie wyrzuciłem. Muszę popytać w bibliotece, może coś jeszcze mają. Teresa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuchnia wydaje... z przygodami. Ale o tym następnym razem, mam nadzieję, że to będzie historia ze szczęśliwym zakończeniem.

      Usuń
  3. Nie znam Wichy, będę musiała wypożyczyć :-)
    Film oglądałam, fajny był, jak chyba każdy z Meryl.
    U nas śniegu niet, szaro, buro i ponuro! czy słońce zgasło na dobre?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to paskudnej pogody współczuję, bo ten śnieg u nas był (i dalej jest) cudowny!
      To znaczy - być może za pół godziny, gdy będę musiała po raz pierwszy od piątku wyjść z domu - zmienię zdanie 😂

      Usuń
  4. Fallada robi za sensację, bo po kilkudziesięciu latach po pierwszym wydaniu odnaleziono egzemplarz bez poprawek i skreśleń cenzury, co w paru kluczowych momentach zmieniło wymowę książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, doczytałam po fakcie 😁 jak to trzeba uważać na marketingowe chwyty 😁

      Usuń
  5. Nie będziesz tęskniła za Panem Stolarzem?… Tyle czasu, myśli wypełnione „… przyjdzie, nie przyjdzie…”. Przepraszam, żartowałam. Dobrze, że już koniec!👏👏👏

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jezu, przestań 🤣🤣🤣
      Ale żebyś wiedziała, że aż mi dziwno - jak to, dziś po pracy normalny fajrant? Bez czekania na fachowca?

      Usuń
  6. Sorry! To znowu ja - BBM 😩

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawia mnie, że i Ty i Jotka macie ciągle ten problem z logowaniem. Ja tylko czasem już...

      Usuń
    2. BBM: Blogger mnie nie lubi- i tyle! A ja czasem klikam za szybko i komentarz leci bez podpisu…😠

      Usuń
    3. Właściwie u mnie to wygląda tak, że też domyślnie by mi dawał komentarz anonimowo. Dlatego zawsze muszę kliknąć najpierw (przed napisaniem) "wybierz konto google" czy coś takiego i wtedy otwiera na nowo, już z zalogowaniem.

      Usuń
    4. Wiem, wiem, próbowałam. Odrzuca mi mój adres e-mailowy. Wobec tego muszę sobie radzić jak dotąd. ;(

      Usuń
  7. Muszę też wreszcie do Wichy wrócić. Tak gdzieś ze dwa lata temu zacząłem "Rzeczy, których nie wyrzuciłem" na czytniku :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co się odwlecze, to nie uciecze 😁

      Usuń
    2. Ale to już nie w tym roku, bo byłem w bibliotece i jakieś nowości zgarnąłem z półki, zapominając, że Wichy (Wichę?) miałem poszukać :)

      Usuń
    3. O, nowości! Tom ciekawa, jakie 😉

      Usuń
    4. Jedno to Wańkowicza "Na tropach Smętka", najnowsze wydanie (wzorowane na przedwojennym). A drugie to nawet nie pamiętam, bo wziąłem dla cienkości :D

      Usuń
    5. Don DeLillo "Cisza". Powieść niby. Nie dość, że tylko 144 strony, to bardzo dużo światła na kartach (bardzo szerokie marginesy, interlinie i tylko 21 wierszy na stronie).

      Usuń
    6. Nigdy nie przeczytałam "Na tropach Smętka"... jakoś mnie nie ciągnęło.

      Usuń
  8. Małgosiu, to najdłuższa telenowela kuchenna 😄 Niech wreszcie będzie koniec perypetii z panem Stolarzem, żebyś mogła normalnie funkcjonować na wszystkich dotychczasowych "polach bitwy" 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 🤣🤣🤣
      Myślisz, że najdłuższa? No nie wiem, nie wiem... Niektórzy, tacy bardziej zdolni, robią sobie kuchnię SAMI - wtedy to dopiero trwa!

      Usuń
    2. Aha, książkę o Julii gotującej mam ... gdzieś na półce😀
      Niektórzy SAMI szybko robią, szkoda, że nie SAMI MOI 😄

      Usuń
    3. Wiadomo, że to zawsze jacyś INNI SAMI 😂😂😂

      Usuń
  9. Hans Fallada - łza zakręciła mi się w oku - 66 lat temu - wtedy książka "Każdy umiera w samotności " była bardzo popularna w PRL. Ale przecież to czasy słusznie zapomniane.
    Anglosasi zdecydowali się nie wydawać tej książki, istotną przyczyną był chyba fakt, że autor mieszkał w radzieckiej strefie okupacyjnej Niemiec a jego twórczość była promowana przez niemieckiego działacza komunistycznego. Ciekawe że w roku 1943, Anglicy nie mieli tego typu problemów z wydaniem książki Fallady Żelazny Gustaw, która była napisana na zamówienie niejakiego Józefa Goebbelsa.
    Dla Wolnego Świata książkę książkę odkrył w 2009 amerykański wydawca, rynek potwierdził słuszność odkrycia, no to i Polska też może.
    Twórczość H. Fallady była dla mnie bardzo istotna, na tyle, że napisałem na ten temat dłuuugi wpis ==> https://ewamaria.blog/2016/04/28/reblog-kazdy-umiera-w-samotnosci/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie na tym polegało moje zaćmienie - przecież ja o tej książce słyszałam jeszcze za PRL-u. Ale ta "sensacja dziesięciolecia" mnie zmyliła dokumentnie.
      Pod podany link zajrzę koniecznie.

      Usuń
    2. Ależ bzdury. Owszem, Goebbels był przychylnie nastawiony do scenariusza, który miał napisać Fallada (główną rolę miał grać sam Jannings), ale nic z tego nie wyszło. Przygotowany materiał Fallada tworczo wykorzystał w "Żelaznym Gustawie".

      Usuń