niedziela, 31 sierpnia 2025

Janina Balcerzak - Moje dwadzieścia lat



Przyniosłam kiedyś z knihobudki, a potem jeszcze drugi egzemplarz, w celu ewentualnego porównania i wymiany na lepszy, przy czym ten pierwszy nie wiem już, gdzie dałam 😁 Ale ponieważ tak się szczęśliwie złożyło, że wzięłam i przeczytałam, mogę ze spokojnym sumieniem oddać: tę przeczytaną teraz, a tę zaginioną po odnalezieniu. 

Właściwie kusiłoby, żeby zatrzymać, bo nie takie to złe, ale muszę przecież ze sobą walczyć, kurka wodna. Znaczy ze swoją łapczywością. Ileż można na tych pięćdziesięciu metrach. Jaka szkoda, że nie udało się kupić sąsiedniego mieszkania (co to chciałam namówić brata, ale Spółdzielnia na dzień dobry postawiła veto, że nie można wykonać otworu drzwiowego w łączącej nas ścianie nośnej). Taki miałam cudowny plan - ten sąsiedni pokój by się potem (znaczy, gdy już Ojczastego by tu nie było) zostawiło i urządziło dla nas - ileż regałów! - a pozostałe dwa, kuchnię i łazienkę wynajmowało, więc jeszcze z tego by dochodzik był, wyrównanie do emerytury 😁 Pomarzyć sobie można...

Póki co jednak zero miejsca na kolejny regał, a stosy na podłodze rosną. Znów przyjdzie podejmować damskie decyzje, co wydać. Stos z Pragi został szczęśliwie spisany, podobnie jak wszystkie dni opisane w zeszyciku, tyle zdołałam zdziałać. Teraz go tylko gdzieś upchnąć 🤣

A co Moje dwadzieścia lat? Opisała je - autobiograficznie - warszawianka, która spędziła kilka lat dzieciństwa u babki na wsi, pochodziła z robotniczej rodziny i rodzice, zajęci pracą, nie bardzo mieli możliwość zająć się dwójką dzieci. To zambrowskie dzieciństwo, choć biedne, pozostało w jej pamięci jako kraina wolności i gdy przyszło wracać do miasta, bo rodzice obawiali się, że nauka w wiejskiej szkółce spowoduje, że dziewczynki będą potem miały trudności w szkole średniej, Warszawa jawiła się Jance jako okropny moloch, bez miejsca do zabawy, za to pełen obcych ludzi i nieprzyjemnych nauczycieli. Po dwóch latach sytuacja uległa zmianie, bo rodzina przeprowadziła się z kamienicy w śródmieściu do osiedla na Kole, wybudowanego przez Towarzystwo Osiedli Robotniczych, które zadbało i o dzieci, organizując dla nich świetlicę. Tak zaczyna się edukacja również polityczna, Janka idzie kiedyś z kierowniczką na wywiad społeczny i po raz pierwszy styka się z prawdziwą biedą, z ludźmi mieszkającymi w norach. 

Gdy przeczytałam na skrzydełku "stała się członkiem ZWM i świadomym bojownikiem walki o wolność", byłam trochę zniechęcona, właściwie tylko okładka spowodowała, że książkę wzięłam do przeczytania. Ale przecież wiadomo, że byt określa świadomość i trudno się dziwić, że ktoś wyrastający w określonych warunkach nabrał takich, a nie innych przekonań. A co do walki o wolność - bo przecież wybucha wojna - to te dzieciaki ani nie wiedziały, czym się różniły rozmaite ugrupowania, każde prowadziło swoje konspiracyjne działania, bez koordynacji z innymi, tu GL, tu AK... trafiało się tam, skąd się pochodziło.

Może jednak sobie zostawię? 


Początek:


Koniec:


Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1976, 169 stron

Przeczytałam 29 sierpnia 2025 roku

 

Sprawa z zalaniami póki co utkwiła w miejscu. To znaczy Spółdzielnia ma (ponoć) ogłosić przetarg na wyczyszczenie pionu za pomocą specjalnego urządzenia o średnicy tegoż pionu - ono schodzi w dół zrywając wszystko, co się nagromadziło i osiadło (kamień) na ściankach rury. 

Tymczasem dosłownie przed chwilą zobaczyłam pana z firmy kanalizacyjnej pakującego manele do samochodu (a słyszałam dźwięki z pionu, co jest ZAWSZE niepokojące). Zapytałam przez okno, czy coś się dzieje nade mną. Tak, na VII piętrze, ale już zrobione. 

Niekończąca się historia. 

Za to pojawił się któregoś wieczoru pan z życzeniem sfotografowania i wymierzenia zalanych pomieszczeń, z ramienia ubezpieczyciela. Nie mojego, bo ja nigdy mieszkania nie ubezpieczałam, tylko Spółdzielni (przed wyjazdem do Pragi złożyłam wniosek). Zastanawiałyśmy się z córką, ile tego odszkodowania możemy dostać, córka stawiała na 200 zł, ja wyżej, na 500 😁 No co, nie mamy doświadczenia. W kilka dni po wizycie pana przyszła decyzja i pieniądze, ponad 3200 zł 😉 Mam nadzieję, że wystarczy - kiedyś - na remont pokoju, w którym aktualnie jest Ojczasty, a gdzie są piękne bąble na suficie etc. 

 

Któregoś dnia udało mi się wyskoczyć na 20-minutowy spacer i tak byłam tym faktem podniecona, że postanowiłam codziennie się na taki czyn zdobyć. Oczywiście pod telefonem i w najbliższej okolicy. Już następnego dnia zostałam w trybie pilnym wezwana do domu... Ale jednak swoje 20 minut odtrąbiłam, a czwartego dnia czyli wczoraj nawet pół godziny, wstępując na teren siłowni plenerowej i robiąc parę wymachów biodrami na twisterze 😂 Tak że może jakoś to będzie? 

Pilne wezwanie było w związku z kolejnym atakiem halucynacji Ojczastego, tym razem trwał...  TRZY dni! ja nie wiem, skąd stary człowiek (w teorii nad grobem) bierze te siły, ja ich nie mam. Po kompletnie nieprzespanej nocy myślałam, że już nie wydolę. Nie wiem, co na to sąsiadka, która śpi w pokoju nad Ojczastym, bo się z nią nie widziałam - on bardzo głośno (jak to głuchy) peroruje wtedy. O ile na co dzień się od niego nie doczekasz słowa, o tyle wówczas gada jak opętany. Proszę mnie zaprowadzić do taksówki, zrywa się z łóżka. Zaprowadzam dwa kroki i wracamy. Bardzo panu dziękuję. W środku nocy słyszę odpinany pas, ale nie widzę, żeby siadał do sikania, więc zrywam się przerażona - tak, ściągnął spodnie i pieluchomajtki i leży dalej. Przerażona, bo gdy był u brata, wykonał ten sam numer, po czym się zesikał w łóżku. W ostatniej chwili ratuję sytuację. Za królów to było, słyszę. 

I tak. Dałam mu w pewnym momencie, kompletnie już wyczerpana, dwie te silne tabletki plus jedną zwyczajową słabą - nic, zero, nul reakcji organizmu. Wybieram się do przychodni zamówić termin na wizytę, ale podejrzewam, że lekarka nic mocniejszego nie przepisze, że nawet nie może, że tylko psychiatra czy neurolog. Albo mu następnym razem dam od razu pięć (maksymalna dawka, piszą w ulotce) i niech się dzieje co chce. Kąpania oczywiście nie było, to już 12 dni, może jutro się uda, sąsiad ma wolne po niedzieli. 

Żyję nadzieją na dzisiejszy spacer po tym, jak się uspokoiło 😎 Miałam od 1 września wrócić do szkoły czyli do angielskiego, ale chyba nie mam siły ani głowy.