niedziela, 16 lutego 2020
Alberto Rizzi - Myszki z Nowego Światu
Ciekawostka, doprawdy!
Pożyczyła mi koleżanka jako takie kuriozum i faktycznie.
Sam to sobie autor wydał, możliwe, że nigdy nie było w sprzedaży, tylko rozdaje znajomym, nie wiem.
Gość był w latach 80-tych w Polsce, bez żenady zresztą przyznaje, że wybrał tę destynację spośród innych (jako pracownik dyplomacji) z powodu przebitki dolara, żeby się nachapać tout court i robić za panisko.
No i tak właśnie to wyglądało.
Pierwszego wieczoru po przybyciu do Warszawy już wybrał się na kurwy. Potem do dyspozycji były studentki. Stary kawaler z "upodobaniami", wyrwany spod skrzydeł opiekuńczej mamusi - korzystał z życia, jak potrafił, a przy okazji załatwiał panienki ambasadorowi, któremu nie bardzo wypadało szwendać się po nocnych lokalach, więc usłużny dottore organizował kolacyjki u siebie w domu.
Lepiej doprawdy było milczeć po grób.
Obleśny typ.
W ogóle nie rozumiem celu wydania tych wspomnień, poza opluciem szeregu osób. Nie twierdzę przy tym, że bez powodu - ale czy to trzeba tak załatwiać? Dawne spory i animozje ożywiać po tylu latach i wydawać drukiem? Żeby to jeszcze coś wnosiło... Musi mocno boleć do tej pory. Ale nie cierpię takiej małostkowości.
Początek:
Koniec:
Wyd. na zlecenie autora Zakład Poligraficzny PRIMUM, Warszawa 2016, 110 stron
Tytuł oryginalny: I Topolini di Nowy Świat. Ricordi di sei anni nella Polonia di Jaruzelski
Przełożyły: Lucia Bulletti, Katarzyna Skórska
Pożyczone, zaraz oddam i niech więcej tego oczy moje nie oglądają!
Przeczytałam 14 lutego 2020 roku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz