poniedziałek, 25 kwietnia 2022

Jarosław Mikołajewski - Syrakuzańskie

 

Austeria takie książeczki wydaje, ostatnio mi trzy wpadły w ręce. Seria nazywa się Z rękopisów i jest tego już sporo, zdaje się chodzi o notatki z podróży (sądząc po tytułach*).

Przeczytałam na początek Mikołajewskiego, choć akurat w Syrakuzach nigdy nie byłam, ba! w ogóle na Sycylii nie byłam, chyba że liczyć wędrówkę z Iwaszkiewiczem i jego Książką o Sycylii.  Do której zresztą Mikołajewski, oczywiście, nawiązuje.

Początek mnie... zdziwił, bo mamy ten jakby cel podróży - zobaczyć, jak wreszcie schodzą ze statku na ląd emigranci. Ale gdy wreszcie się to dokonuje - nie w Syrakuzach, tylko w Katanii - to już jakby całe zainteresowanie wyparowało, już to nie było celem. A co było? 

Oto pytanie. Czy podróż musi/powinna mieć cel? Czy też sensem podróży jest sama droga? A może jednak - ten obraz Caravaggia wiszący w kościele, do którego Mikołajewski zachodzi co i rusz? A może morska piana, widok, na który co chwilę trafia gdzieś na końcu uliczki?

Kolega zwrócił mi uwagę na dwa błędy. Pierwszy dotyczy genezy makaronu alla Norma, gdzie Mikołajewski pisze (słusznie) o operze Belliniego pod tym samym tytułem, ale dalej opowiada o bohaterce śpiewającej słynną arię Croce e delizia - a to już, sorry Winnetou, jest całkiem inna opera (Traviata Verdiego). Więc tu spory lapsus. Drugi błąd natomiast miałby dotyczyć właśnie Caravaggia, który musiał uciekać z Rzymu po zabiciu rywala o nazwisku Ranuccio Tommasoni. Mikołajewski przytacza to nazwisko w brzmieniu Tomassoni. To się może każdemu zdarzyć 😀 tyle że zaledwie stronę wcześniej autor wspomina, jaką irytację wywołuje w nim zła wymowa włoskich nazw, że Siena niektórzy (Polacy?) wymawiają Sienna, a Grosseto jak Grossetto. I zaraz potem BACH, taki byk 😁 

Przeczytałam i zaraz bym chciała zanurzyć się w dwutomową opowieść o podróży na Sycylię Banachów - czeka na przeczytanie już chyba czterdzieści lat. Bo wiem, że to będzie też podróż artystyczna, coś tam już przecież Banachów czytałam, ale jednak w innym stylu. Ten drobiazg podróżniczy Mikołajewskiego przypomina mi ich książki, ale momentami denerwuje. Skąd bierze się to wrażenie popisywania się erudycją? Dlaczego? 

Początek:

Koniec:

Wyd. Austeria, Kraków - Budapeszt - Syrakuzy 2019, 64 strony

Pożyczone

Przeczytałam 20 kwietnia 2022 roku

* Podoba mi się zwłaszcza jeden: Od ławeczki do ławeczki. Lektura obowiązkowa dla starszych pań

 

Przemyśliwując nad projektem obejścia Pragi naokoło zajrzałam do map. I coś mi wygląda na to, że plan jest ciężko realizowalny 😡 Te granice wiodą najczęściej jakimiś polami czy Bóg wie czym przecież. Nie wiem, jak ja to sobie wyobrażałam, pewnie, że idzie sobie Sasza suchą szosą i mija kolejne słupki ha ha ha.

 

Tymczasem więc wpadł mi do głowy inny projekt, bowiem dość przypadkowo sięgnęłam po książkę Pragą wzdłuż potoków (i dwóch rzek). Autor jest zapalonym rowerzystą, ale pieszych też uwzględnia w propozycjach wędrówek. Tych wędrówek jest 30. No, 30 to nie tak wiele, za 15 lat będę wyrobiona (licząc po jednej na wyjazd) 😅😅😅

Na maj wybrałam potok w Bohnicach, bowiem wybieram się do tych Bohnic od lat, więc będzie wreszcie okazja. Bo to taki praski Kobierzyn, a budynki na terenie szpitala piękne, secesyjne, łącznie z kościołem. Jest tam też dawny cmentarz pacjentów i personelu (dziś już nieczynny), owiany złą sławą (straszy!), jest cmentarz zwierzaków i wreszcie jest osiedle z polskimi nazwami ulic, tak że będzie co oglądać.

A teraz uwaga uwaga! Co się stało!

Jadę sobie spokojnie do pracy, myślę o tym, jak już niedługo będę jechać tramwajem w Pradze i nagle! 

Przychodzi mi do głowy myśl, o ja nieszczęsna, że skoro w moim tablecie jest karta Sim (używam tego tabletu do potwierdzania transakcji bankowych czy internetowych, bo głupi mBank przestał przysyłać papierowe karty z kodami i teraz tylko esemesy), to taką kartę można przecież przełożyć do telefonu! A wszyscy mają w szufladach telefonów starych tysiąc! Oczywiście chodzi tylko o wyjazd do Pragi, żebym mogła swobodnie esemesować z Věrą, gdy się umawiamy.

Przychodzę do roboty, a pan z ochrony od razu mi mówi, że ma starych telefonów w szufladzie osiem.

I przyniósł jeden z nich.

I teraz się muszę nauczyć! Kruca! Zachciało mi się!

A tak się dobrze żyło bez...


25 komentarzy:

  1. Mikołajewskiego czytałam książkę o Rzymie. Cały czas podczas lektury zastanawiałam się jak autor wyobraża sobie odbiorcę jego książki, kim ma być taki wymarzony adresat. Pozostałam bez odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może tak być 😂 a Praga kiedy konkretnie?

      Usuń
    2. A Praga konkretnie 20-29 maja.
      Złamałam się i kupiłam bilet do teatru 🤣

      Usuń
    3. Turystyczne projekty zyja wlasnym zyciem, zaplanowalam wg ksiazek, a w rzeczywistosci atrakcje zamkniete, albo jakies inne ograniczenia. Korzystanie z google map tez troche zawodzi, wyprowadzilo nas kilka razy w dzielnice gdzie lepiej byloby nie wchodzic. No ale szlaki rowerowo spacerowe brzmia interesujaco.

      Usuń
    4. Bilet do teatru??? Wstyd!!! Ja to nigdy bym nie poszła do teatru.
      Na co?

      Usuń
    5. => Artdeco
      No, z książek planuję, ale potem sprawdzam w internecie 😉 Choć i tu różnie bywa, masz rację. Kiedyś nastawiłam się, że zacznę niedzielę od zwiedzenia barki mieszkalnej. Już grubo przed dziesiątą byłam na przystani, chodzę w tę i we wtę, nikogo nie ma na barce, przychodzą inni chętni do oglądania, aż w końcu ktoś z nich przynosi wiadomość, że owszem, miało być otwarte przez cały weekend, ale właścicielowi się po sobocie odwidziało 🤣

      Usuń
    6. => Monika
      Ach, jeszcze większy wstyd! Bo to MUSICAL!
      Oglądałam sobie spokojnie czeski dziennik, a ty mówią, że
      a/ reżyser Jan Svěrák (ten od "Koli") wystawia w teatrze
      b/ główną rolę gra Tomáš Klus (taki písničkář, którego dość lubię)
      c/ premiera będzie w maju
      No i było po spokoju.
      Ale na swoje usprawiedliwienie dodam, że w teatrze, w którym do tej pory nie byłam, więc przy okazji wycieczka kulturowo-krajoznawcza 😂

      Usuń
    7. No to tylko to Cię usprawiedliwia 😂 Powiem szczerze, że (poza wyjątkami) musical to jest obca mi dziedzina sztuki. A ja za to w piątek idę do... filharmonii (śmiechom i komentarzom w pracy nie ma końca)😂

      Usuń
    8. No nie!!! Do filharmonii!!! Coraz gorzej z Tobą 😂😂😂

      Usuń
    9. Wiem. Staczam się. Powoli, ale skutecznie 😂😂😂

      Usuń
    10. Tak, tak - równia pochyła 🤣🤣🤣

      Usuń
  2. A nie możesz z Verą SMS-ować z tabletu?

    Dwie poważne wpadki na książkę 64 stron słabo świadczą o jej redakcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W teorii mogę, w praktyce... dość ciężko. Tablet włącza się pięć minut. To stary dziadek 😉

      No właśnie, korekta. Nazwisko zacne, a taka wpadka.

      Usuń
  3. Ja mysle ze z podrozowaniem jest jak ze wszystkim - rozna motywacja i ich odbior. Jeden pragnie poznawac architekture, muzea, innego pasjonuja tamtejsi ludzie i zwyczaje lub przyroda. Sa tacy ktorzy kolekcjonuja podroze chwalac sie iloscia poznanych krajow. Nawiasem mowiac mam takich znajomych - zreszta chwalacych sie wszystkim ale iloscia odwiedzonych krajow (130, co pamietam bo tyle razy nadmieniali ze nie da sie nie pamietac) zaraz w pierwszych zdaniach rozmowy. A ze ja znam moze 15 to patrza na mnie z litoscia. Niemniej z ich opisow wrazen widze wlasnie roznice w opiniach, w spojrzeniu na te kraje i gusta jako ze istnieja takie do ktorych mnie nie ciagnie jechac.
    Czyz nie podobnie jest z ksiazkami i filmami? Np nigdy bym nie poszla na musical. Nie lubie rowniez filmow komediowych . Ludzie lubia Grecje a ja nie, plus umieralam tam z glodu nie lubiac ich potraw.
    Polikwidowalam pewne elektroniczne gadzety zostajac o laptopie i iPhonie - i bardzo mi to uproscilo zycie a wystarcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że co tam komu w duszy gra - o ile faktycznie w duszy, a nie ze snobizmu czy jakiejś dziko pojętej rywalizacji, jak w tym przykładzie znajomych ze 130 krajami. Myślę ze zgrozą o tej ilości lotów, jakie wykonali i jak się to odbija na środowisku. Ale gdy ktoś jest zafiksowany na czymś, nie przekonasz. Podobnie jak miłośników weekendowych wypadów do Barcelony 🤔

      Usuń
  4. To już niedługo, prawie za miesiąc będziesz w Pradze. Wiesz, na starość nie lubię "drogi", najchętniej bym się teleportowała, hokus-pokus i jestem na miejscu, to byłoby fajnie 😀😀😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo, o ile lubię być na jakimś miejscu, o tyle nie cierpię samej podróży. Ba, nawet jadąc do Dżendżejowa, od rana przeżywam i denerwuję się samą myślą o pociągu!

      Usuń
    2. Dokładnie mam tak samo i mnie to wkurza ☹

      Usuń
  5. Nieodmiennie podziwiam rozpiętość Twoich zainteresowań!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. One wcale nie są takie rozpięte, jak myślisz 😁

      Usuń
    2. Noż, kurde! Nie bądź taka skromna. Po prostu przyjmij z przyjemnością mój podziw ;)

      Usuń
    3. Przyjmuję wobec tego z przyjemnością 😍😍😍
      /ale mama zawsze uczyła sie krygować 😂/

      Usuń
  6. Sama podróż tez może być przygodą, ile to razy zaplanowaliśmy jakiś cel, a tam niespodzianka - remont, chwilowo nieczynne, prom nie kursuje itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, ale takie niespodzianki to niech je diabli wezmą!
      Moja druga podróż do Pragi była właśnie taka. To znaczy ledwo wylądowałam na miejscu w hotelu, okazało się, że nie ma dla mnie pokoju. Pewnie, że po jakimś czasie się to wspomina z nutką nostalgii, ale wolę inne wspomnienia 😂

      Usuń