piątek, 21 października 2022

Karolina Pasternak - Holland. Biografia od nowa

No co za... dałabym sobie głowę uciąć, że swego czasu, po wypożyczeniu książki, zrobiłam zdjęcia. Ale diabeł ogonem nakrył i nie znajduję, gdy potrzebne. A tylko patrzeć, jak się ściemni... 

No nic, to ja szybciutko napiszę, co mam do napisania i dopiero dodam fotki, ok?

A do napisania mam, że książka bardzo bardzo interesująca i sama nie wiem, czemu tak długo odkładałam jej przeczytanie (pożyczyłam w lipcu!). Bo jak już zaczęłam, to poszło. 

Autorka wspomina w tekście o innych biografiach Agnieszki Holland, nie wiem, nie szukałam żadnych i w ogóle przyznam się, że ani by mi do głowy nie przyszło, żeby tę czytać, gdyby Monika nie dała znaku-sygnału, że to dobra rzecz. No bo to takie trochę pytanie - czytać (czy w ogóle pisać) biografie żyjących osób? Czy to nie za wcześnie?

No bo może coś, co te osoby zrobią w przyszłości, jak postąpią w jakiejś sytuacji, zmieni ich obraz całościowy? Albo inaczej: czy na przykład - hipotetycznie - jakiś nienajciekawszy czyn popełniony pod koniec życia przekreśla wszystko to dobre, uczynione wcześniej?

No, ale to bez większego związku z Agnieszką Holland, o której się dowiedziałam mnóstwa rzeczy i faktów. Oraz oczywiście miałam ochotę natychmiast ponownie oglądać jej filmy, już z innym spojrzeniem. No, ale to będzie musiało poczekać (na świętego nigdy) 😏

 

Początek:

Koniec:

Wyd. Znak, Kraków 2022, 457 stron

Z biblioteki

Przeczytałam 16 października 2022 roku

 

Z frontu nowej kuchni

Tymczasem przecież remoncik. 

To znaczy in spe. Albowiem (co w sumie było do przewidzenia, ale człowiek woli się łudzić) ZNOWU SIĘ PRZESUNĘŁO.

Panowie mieli zacząć w czwartek (czyli wczoraj), więc w środę po południu już ostatecznie powynosiło się z kuchni resztę maneli, a godzinę później telefon - że no nie, że tamto, że siamto. I aktualna wersja jest, że zaczną w poniedziałek i nawet obiecują, że zrobią w półtora tygodnia (ile to jest półtora tygodnia? i matko, jeszcze Wszystkich Świętych tu wchodzi). A ja zostałam na całe 4 dni NIEPOTRZEBNIE z niemożliwością zrobienia obiadu. To znaczy kuchenka jeszcze jest i zlewozmywak, ale już na przykład żeby wyciągnąć lodówkę, trzeba było odsunąć szafki i zdemontować blat. Więc niby na czym mam ten obiad przygotować. Zresztą - garnki przecież pochowane do pudeł...

To jest zdjęcie zrobione jeszcze przed środową demolką, teraz jest gorzej 😀

 

Ciągle nie podjęłam decyzji co do kolorów. To znaczy tam po lewej, gdzie będzie zabudowa, wszystko idzie na biało, ale co z tymi pomarańczowymi ścianami przedpokojowymi? Pomarańczu już nie chcę. Jakiś szary? Bo myślę o brudnoróżowych zasłonach... ba, nawet je już kupiłam w Pepco (mogę co prawda oddać, trzymam paragony, ale jakoś się na nie zaparłam, wręcz wymyśliłam, że jedna miałaby być wieszana na zimę przy wejściu, w charakterze ocieplenia - parter).




Po wysunięciu lodówki odkryliśmy coś strasznego, mianowicie tam się spod niej coś lało czy przeciekało czy uj wi co, ale widzicie taką ciemną plamę na podłodze? Otóż klepka jest przeżarta do kości. Nie mam pojęcia, co z tym zrobić. W piwnicy widziałam parę klepek, no ale przecież nie wyjmiesz uszkodzonej i na jej miejsce nie wsadzisz drugiej! To by trzeba w ogóle iść od ściany i kolejno zdejmować, a potem zakładać... Nie wiem, może by suszyć suszarką do włosów trochę?

 

Obecna kuchnia prezentuje się następująco (naprzeciw drzwi do łazienki). Tę nieszczęsną lodówkę postawiliśmy na kartonie, chyba jeszcze jeden podsuniemy, na wsiakij pożarnyj.



Na finiszu, gdy już zostają różne resztki do schowania nie wiadomo gdzie, przydają się regały 😂


No, wyrobiłam się ze wszystkim 😀 Jeszcze bym mogła skoczyć do biblioteki oddać tę Holland, ale mi się nie chce ubrać 😏 Chodzę teraz do pracy na 3 godziny, to był jednak dobry pomysł z górnym limitem godzin do wyrobienia, nie muszę siedzieć cały dzień. Wzięłyśmy dziś obiad z jadłodajni na osiedlu, naprawdę pyszne obiadki domowe tam mają (brałam dla Ojczastego, gdy u mnie przebywał). Wątróbka, ziemniaczki i trzy rodzaje surówek plus zupa, do wyboru z trzech, dziś rosół, grochówka albo dyniowa. To wszystko za 20zł, a zjadłyśmy to sobie na połowę 😍 My zawsze jemy tylko na jedno danie, więc wystarczyło. Tylko jestem durnowata, bo nie zostawiłam sobie na widoku naczyń i musiałam brać jednorazowe plastiki, ale może się dogrzebię do jakiegoś słoika i pojemnika na drugie danie, już mam plan, że będę je zabierać do pracy, wracając kupię obiad, a pojemniki umyję następnego dnia w robocie 😂 Zjadłyśmy po ludzku czyli przełożywszy na talerze, bo póki jest jeszcze zlewozmywak w kuchni, można sobie na to pozwolić. Potem panowie wyniosą w pierony to, co zostało i zacznie się rozpierducha. Ja już teraz narzekam, ale przecież na razie jest luksus, a gdy zaczną kuć... ło matko. 

Jutro jadę do Dżendżejowa, zobaczymy, jak tam.

19 komentarzy:

  1. Trzymam kciuki za jutro 🍀♥️
    No i po co tak nawiązywać do Stuhra, po co?😜😜😜

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ skąd! Ja wręcz powstrzymałam się z wielkim wysiłkiem, żeby nie dać tu jednego zdjęcia (związanego ze Stuhrem) z miasta, które czeka od dawna, ale teraz właśnie bardzo źle by się kojarzyło. Niestety obawiam się, że jeszcze długo tak będzie. Fatalna sprawa.

      Usuń
    2. No fatalna. Nie macie taksówek w Krakowie?😜

      Usuń
    3. Nie wiem, co to za sytuacja była, nie chcę nawet czytać, ani tłumaczeń, ani komentarzy, wystarczyło mi dowiedzieć się. Najlepsze, że jak przeczytałam "znany krakowski aktor Jerzy S." to w ogóle nie zajarzyłam, o kogo chodzi. Córka mówiła, że ona tak samo. Ja dopiero na FB trafiłam na post Macieja i dodałam dwa do dwóch.

      Usuń
  2. Chętnie bym przeczytała, bo bardzo lubię i szanuję:-)
    Podziwiam Cię za cierpliwość, udusiłabym facetów!
    Też miałam pomarańczową kuchnie, teraz ściany białe.
    Wracają do łask takie jadłodajnie, nie nazywają ich barami mlecznymi, ale obiadki spoko i niedrogo!
    Oby ekipa nie przełożyła znów terminu...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani nie biorę tego pod uwagę!!! Basta! W poniedziałek się zaczyna!
      😁
      Trzeba to wreszcie mieć za sobą (i przestać Was zanudzać serialem "Nowa kuchnia").
      Oby tylko obyło się bez niespodzianek.

      Usuń
  3. A masz już przygotowane jakieś zabezpieczenie (folię? starą firankę?) które zawiesisz, by odciąć remontowaną kuchnię od reszty mieszkania?

    Tak mi przyszło do głowy, oglądając zdjęcia tej kuchnio w całkiem niezłym jeszcze stanie, że może po tym remoncie, rozochocona sukcesem, za odnawianie reszty mieszkania się weźmiesz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabezpieczenie? Ja?
      Panowie mają wszystko zabezpieczyć.
      😁
      Słyszałam nawet, jak stolarz do nich mówił, że są w Castoramie czy gdzie tam takie drzwi przesuwne specjalne, do oddzielania na czas remontu. Ale na pewno tego nie kupili...
      Największy problem jest z tym, że toaleta niestety jest właśnie w tej części mieszkania i trzeba będzie do niej jakoś przemykać. Czyli uchylać tę folię.

      Ja Ci dam odnawianie!
      Przecież, gdyby nie ta nieszczęsna suszarka do ubrań, to w ogóle bym się za kuchnię nie zabierała jeszcze długo.
      Natomiast owszem, przemyśliwuję nad zmianą w pokoju 😂 Tutaj z kolei inspiracją jest ten nowy większy tv, co się nie mieści 😂 Ale w tym wypadku nie piszę się na żadne kucie ścian, tylko zmianę umeblowania. Pod warunkiem, że znajdę tę kanapę do spania, która będzie miała tapicerowany tył. Jedną w sumie mam na oku, ale bardziej z rozsądku niż z serca.

      Usuń
    2. Ekipa zabezpiecza tylko w programach o remontach, u nas zniszczyli nawet szybę w oknie, a folię na podłodze pan podarł drabiną, syfu nie odkurzyli, bo im się odkurzacz zepsuł...żadnych remontów!

      Usuń
    3. Jestem coraz bardziej ciekawy tego poniedziałku i rozpoczęcia remontu :D

      Usuń
    4. Uch, jak to fajnie kibicować z boku 😉 Pozostaje mi mieć nadzieję, że i na Ciebie kiedyś przyjdzie taka kryska 😂 A przyjdzie, nie ma bata!

      Usuń
  4. Jestem pełna uznania! Taki porządeczek przed remontem- to wręcz nie do wyobrażenia!! Czapki z głów! BBM

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porządeczek, powiadasz... no powiedzmy 😁 Ostatnie chwile przed kuciem... to jeszcze jest znośnie. Tak do końca nie wierzę, że da się od pyłu odgrodzić w stu procentach. Uwidim.

      Usuń
    2. Właśnie sobie uświadomiłam, że gdy przyjdzie płacić za prund i gaz na początku listopada, będzie ciekawie, bo faktury są w szufladzie zastawionej pudłami.
      Chyba jednak myślałam, że do końca października się wyrobimy, co za naiwność 🤣

      Usuń
    3. No właśnie... porządek. Masz większy porządek w domu tuż przed remontem, niż ja bez planowanego tegoż 😂😜

      Usuń
    4. Jaaasne. Właśnie poutykałam w łazience płyn do mycia naczyń i takie tam, nie ma się jak ruszyć normalnie - ale zakładam, że skoro do 18:15 panowie nie zadzwonili odwołując jutrzejsze przyjście, to już chyba przyjdą.
      Jestem tak wymęczona tym wszystkim (tym i Dżendżejowem), że o ranysiu. Chyba dziś pójdę spać o dziewiątej.

      Usuń
  5. Z pewnością przeczytam książkę o Agnieszcze Holland.
    Moje uznanie za ten wielki i zapewnie wartościowy księgozbiór w mieszkaniu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, wartościowy... co to dziś znaczy? Wartościowy chyba tylko dla mnie, emocjonalnie, nie w sensie materialnym, bo dziś książki nie są warte złamanego grosza.
      To znaczy - gdy kupujesz w księgarni, owszem, zabulisz. Ale gdybyś chciała spieniężyć swój księgozbiór, to... wiadomo 😐

      Usuń