piątek, 19 września 2025

Piotr Parandowski - Mitologia wspomnień


 To jest jedna z książek, którym nasza biblioteka wyrwała serce stronę tytułową przed wystawieniem do wzięcia. Mimo to jakieś wielkie nadzieje z nią wiązałam, że och i ach, jakaż to będzie lektura wspaniała... 

 

Ale nie była, duże rozczarowanie. Chciałam wspomnień z rodzinnego życia, a tu jest więcej tych związanych z dorosłym już życiem autora i jego pracą, podróżami "archeologicznymi" - to są dla mnie sprawy kompletnie obce (przy okazji pogratulowałam sobie wydania jakiś czas temu książek o takiej tematyce, kiedyś przywiezionych z domu - że jednak nie będę tego czytać - i racja po stokroć, nie będę*) i dlatego nie polubiłam tej książki i zaraz wyląduje w budce. 

Choć bywały fragmenty interesujące przez dowcip czy anegdotę. Jak choćby ten o rzeźbiarzu Alfonsie Karnym (miał wizytówkę z napisem Alfons Karny (Dyrektor). Założyciel nogi na nogę), który przez dwa tygodnie rzeźbił głowę Jana Parandowskiego, a gdy model został ukończony - było to podczas wakacji w Sopocie - umówiono transport w salonce w pociągu do Warszawa. Tragarze jednak wypuścili dzieło z rąk i rzeźba pod własnym ciężarem zamieniła się w gruby placek 😂 No tak, do mnie to tylko z żarcikami...

Ewentualnie myślę jeszcze o przeczytaniu Alchemii słowa

* jeszcze widzę, że zostawiłam - chyba z sentymentu, bo stało to w domu od zawsze - "Nie tylko piramidy", no ale po co mi to, skoro nigdy nie zajrzę, też wyniosę 

Początek: 

Koniec:


Przeczytałam 14 września 2025 roku 



Awantura wokół butelkomatów. W naszym Lidlu jest już od dłuższego czasu, oddaje 10 groszy od butelki i na dwoje babka wróżyła. To znaczy dobrze, że jest, ale są i minusy. Na samym początku byłam mocno rozczarowana, że nie przyjmuje butelek z mleka, bo tego towaru mamy najwięcej (jedna dziennie na pewno). Nie, więc dalej idzie do śmieci. Koszyk od plastiku mam wypełniony po dwóch dniach. Dwa, że zdarzyło się, iż poszłam na zakupy, wypełniając butelkami z wody cały wózek - a tu zonk, awaria. Zakupów zrobić nie mogłam, bo nie miałam ich do czego zapakować 😉 Ale oczywiście zepsuć się może każde urządzenie, na to nie ma rady. Trzy natomiast, że póki Ojczastemu listonosz przynosi emeryturę, płacę w kasie samoobsługowej gotówką. I tu cyrki od samego początku - kazali skanować ten voucher z butelkomatu po skasowaniu zakupów - paragon pokazuje co innego - upominanie się w kasie - potem wymyślili, żeby nie go skanować, tylko wołać obsługę - część obsługi nie wiedziała, co robić - potem przeczytałam na voucherze, że ważny miesiąc, więc teraz zbieram, żeby rzadziej się z tym bawić. A gdy potem dostaję paragon z zakupów, to nie ma tam odjętych na przykład 70 groszy na końcu, tylko po parę groszy od ceny każdego produktu - czyli nie wiem, ile on kosztował naprawdę. A ja tu prowadzę buchalterię 🤣 

Wiem, to takie polskie narzekanie, ale ważne jest, żeby cała ta operacja przebiegała sprawnie, bo tylko wtedy ma szanse się powieść.

A dlaczego awantura? Bo od października będzie obowiązkowa kaucja za butelki. Więcej szczegółów tu. Potwierdziło się, co mi mówił ostatnio pan, który od dziesięcioleci prowadzi sklepik księgarsko-papierniczo-zabawkarski w wydzielonym pomieszczeniu zaraz przy wejściu do osiedlowego Lewiatana. Ma umowę do końca roku i już mu ją wypowiedzieli, bo muszą w tym miejscu postawić butelkomat. Przewidując, że ludzie z osiedla co prawda kupią zgrzewkę napoju gdzieś w supermarkecie, ale puste butelki przyjdą oddać tutaj... No cóż, mały lokalny biznes padł. Choć i tak ostatnio wyrabiał ledwo na opłaty - pan mówi, że robi jakieś przetargi (?) z domu i z tego się utrzymuje, więc na tym się w przyszłości skupi, ale wiadomo, przynajmniej do tej pory wychodził do ludzi... 

Przy okazji pogadaliśmy też o nekrologach - że nie ma u nas zwyczaju umieszczać na nich zdjęcia (choć to by nic nie kosztowało) i czytamy na tablicy naprzeciwko sklepu, że ktoś umarł i nawet nie wiemy, że go znaliśmy, bo samo nazwisko nic nam nie mówi. Pan ostatnio dowiedział się od kogoś, że ta zmarła z nekrologu to była jego stała klientka od lat, gdyby wiedział, to by poszedł na pogrzeb. Spotkałam się z fotografiami na nekrologach w Hiszpanii w latach 80-tych i uważam, że to bardzo dobry zwyczaj i że u nas nie ma, bo nikt nie odważa się jako pierwszy zmienić obyczaju czy narazić się na złośliwe komentarze... Szkoda. 

 


Najnowsze nabytki

Dziś rano (kto rano wstaje...) w knihobudce znalazłam to: 

Lekturki po łacinie 😁 Oczywiście, że zabrałam, bo tego jeszcze u mnie nie było - w szkole czytaliśmy tylko teksty z podręcznika - bardzo jestem ciekawa, na ile jeszcze coś pamiętam! 

A potem wróciłam do domu, zajrzałam do poczty, znalazłam mail z Ulubionego Antykwariatu, że od dziś do odwołania można kupować z rabatem takim, jaki jest dzień miesiąca. W koszyku miałam 98 książek 😂 Ale nie, że wszystkie do kupienia, tylko od powrotu z Pragi wrzucałam, gdy coś ciekawego wypatrzyłam, bardziej sztuka dla sztuki 🤣 Zaczęłam więc przebierać, 22 książki odpadły same, bo ktoś już na nie złożył zamówienie, a potem już jedna po drugiej sprawdzałam, co to i o czym to, całe dopołudnie mi zeszło. W tej chwili w koszyku są 52 sztuki, ale nie zamawiam, bo dziś 19-ty - pyknę to jutro, będzie łatwiej do obliczenia, że 20% rabatu 😁 może jeszcze coś usunę... Głównie to kryminały oczywiście plus humor/satyra plus filmowe plus dla dzieci. 

Już przebieram nogami z uciechy 😍 Planowałam sobie zrobić raczej prezent pod choinkę, no ale skoro tak...

 

Poza tym miałam napisać o fotelu, o cieście ze śliwkami, o nocniku, o sąsiadce, która sprytnie pozbyła się męża i o wczorajszej wyprawie - miałam wychodne na 1,5 h (matko, jaka ja jestem gaduła!), ale czas brać się za obiad, więc do następnego! 

4 komentarze:

  1. Ja czekałabym do 30tego, ale 50 książek chyba jednak bym nie kupiła. Wciąż mam Mitologię, stracila niestety okladki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do 30-tego? W tym czasie, gdy pisałam post, już mi ktoś dwie podkupił :( Tak że nie wiem, czy się nie złamię i dziś nie zamówię...
      Fakt, 50 to sporo... akurat tyle, co sama z Pragi nie przywiozę 😉

      Usuń
  2. A co będzie na obiad?

    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiad był szybkościowy i z gatunku awaryjnych: kupne tortelloni z mięsem występujące u nas w charakterze uszek, więc zalane barszczem czerwonym oczywiście. Bardzo polecam na dni, gdy nie ma czasu na gotowanie 😁

      Usuń