sobota, 27 lipca 2024

Vladimír Škutina - Máš na hlavě zahrádku, řekli moji rozkošní spolužáci

Sobota. Upał. Wyszłam na przebieżkę o 6:58, więc jeszcze dałam radę, ale już gdy wracałam wyszło słońce. Jeszcze zeszłam do piwnicy po stołek pod prysznic (dzięki panie sąsiedzie Robercie, żeś mi te piwnicę wyporządził i stołek nie zawadza już w mieszkaniu) - tradycyjnie dziś kąpanie Ojczastego czyli ciężki dzień. Za dwa tygodnie o tej porze będę się włóczyć gdzieś po Pradze, to jedyna pociecha 😍

Niewątpliwie zajrzę na ulicę Křemencovą na Nowym Mieście, bo tam rozgrywa się akcja tej małej książeczki, zawierającej wspomnienia autora z czasów gimnazjalnych. Tą ulicą kiedyś spacerowałam, bo jest tam bardzo znany pivovar U Fleků, a okazuje się, że gimnazjum - słynna Křemencárna - mieściło się naprzeciwko. Škutina snuje humorystyczne, ale i nostalgiczne opowieści o tamtych czasach - druga wojna światowa i pierwsze lata powojenne - o kolegach szkolnych i nauczycielach, rozmaitych oryginałach.

Bardzo sympatyczna lektura, dobrze, że to wygrzebałam rok temu z pudła po 10 koron - a w sierpniu będę szukać innych jego publikacji. Jedną mam i nawet czytałam, to z kolei były wspomnienia, zarys sylwetki Jana Wericha, który też uczęszczał do tej samej szkoły; a dwie inne właśnie odkrywam, że są 😂 gdyby nie ten katalog, to byłabym całkiem pogubiona.

Gimnazjum zlikwidowali komuniści w 1949 roku, były tam jakieś koszary, a teraz budynek znów służy edukacji, średnia szkoła chemiczna, i pewnie rodzą się nowe anegdoty i opowieści...

Początek:

Koniec:

Wyd. REGION, Praha 1990, strony nienumerowane

Z własnej półki (kupione 8 sierpnia 2023 roku z pudła po 10 koron w Antykwariacie Spálená)

Przeczytałam 24 lipca 2024 roku

 

Najnowsze nabytki

Wczoraj w drodze z pełnym wózkiem na leżankę na łące (ręcznik, koc, jasiek, dwie książki, termos z herbatą i kubek 🤣) zahaczyłam o Jordanówkę. A wcześniej była coś pożyczać moja córka i pytałam - jest coś na półce nowego? Nie, nie ma. 

Akurat tam nie ma 😎

Faktem jest, że Jezioro osobliwości chyba mam, ale tu jest taka ładna okładka, muszę się zastanowić 😂 Audiobooków oczywiście nie słucham, bo usypiam. Ale Newerly i Peszek? Może którejś nocy bezsennej spróbuję?


 

A skoro o gratisach różnych mowa, to wspomniana córka niedawno przywlokła (na rowerze jadąc i trzymając jedną ręką kierownicę, a drugą łup) z jakiejś wystawki taki oto stołeczek. Co go szpeci to ten klej, co wylazł na wierzch, można by całość zabejcować, ale nie chcę ciemnego...

Córka co prawda planowała, że właśnie będzie go używać zgodnie z przeznaczeniem (czyli jako stołeczek), ale zaraz go zabrałam do kuchni 😁 Powiedzmy, że na razie w oczekiwaniu na półeczkę od stolarza. Któremu tym razem samochód się zepsuł. Ten człowiek nigdy nie powie zmęczony jestem, nie mam czasu. Nie, za każdym razem wymyśla bzdury.


Dodam jeszcze, że wszystkie te deski są ze Śmieciarki oraz cukierniczka z wystawki przed naszą klatką. Trzeba ją było zabrać ze stołu, bo Ojczasty wkładał tam paluchy 🙄 No cóż, wszystko maca.

A tę drewnianą szafeczkę zanabyłam na Temu. Z przeznaczeniem na... do wymyślenia. Aktualnie mam plan dać tam naszyjniki i takie tam. Tylko miejsca na nią nie mam. To znaczy wiem, gdzie będzie, ale to już wtedy, gdy nasz stan lokatorski zmniejszy się do dwóch osób.

Generalnie jakość wykonania... chińska 🤣 Widzicie te dziurki po gwoździkach? No ale.

17 komentarzy:

  1. Fajne nabytki. Napis na skrzynecce kojarzy mi sie z angielskim button czyli guzikami i moze na nie sluzyla w przeszlosci?
    Co za zbieg okolicznosci z tym stoleczkiem!!! Tyle co kupilam zupelnie podobny i tego rozmiaru bo mam teraz w dzwiech "judasz" do podgladania kto przy drzwiach ale umieszcony za wysoko dla mnie wiec bede musiala sobie podstawiac ten stoleczek by widziec. Sprobuj to miejsce z klejem porzadnie namoczyc woda mydlana i pozniej odskrobac go, moze sie uda.
    Wczoraj mialam Wielki Dzien bo zapisalam sie do tutejszej biblioteki!!!!! Bedac zapalona czytelniczka wiesz jakie to wazne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bouton po francusku to guzik, a mercerie - pasmanteria. Ja kupowałam z myślą o kuchennym zastosowaniu, ale za małe są te szufladki na cokolwiek.
      Z przystawianiem stołeczka do drzwi, gdy ktoś puka, to mało wygodne, ale lepsze to niż nic 😁
      Za radę, jak usunąć klej, dziękuję, wypróbuję.
      Czekam na pierwsze relacje z nowego miejsca zamieszkania - bibliotekę też pokaż!

      Usuń
    2. Moj starenki laptop przestal zamieszcza zdjecia i nawet zawiadomiono mnie ze musze zmienic na nowszy z Windows 11 bo wkrotce wogole przestanie robic updates i inne rzeczy ze wzgledu na wiek.
      To znaczy ze dopoki nie kupie sobie nowego zdjec nie bedzie. W kupnie musi mi pomoc corka jako ze ja nie znam sie na nich i nie umialabym uruchomic - a ciagle jest cos innego na glowie i ten zakup lezy odlogiem.
      Zdjecia apartamentu mam i trzymam wiec gdy sie da opublikuje.
      Zaczelas cos robic z tym klejem?

      Usuń
    3. No tak, laptop, zapomniałam. Poczekamy 😁
      Czy zaczęłam coś robić z klejem? A skąd! Weszłam teraz w planowanie Pragi na sierpień i o niczym innym nie myślę 🤣

      Usuń
  2. BBM: Trzeba przyznać, że masz oko do znajdowania ciekawych przedmiotów. U nas raz na jakiś czas organizowano wyprzedaż niepotrzebnych rzeczy za symboliczne pieniadze, ale zarzucono ten zwyczaj. Czemu? Nie wiem i trochę się dziwię, bo te wyprzedaże cieszyły się sporą popularnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rzeczywiście szkoda. Pytanie, kto to organizował, bo może dałoby się znów uruchomić ten zwyczaj?

      Usuń
    2. BBM: Podejrzewam, że to gminna a nie oddolna inicjatywa była. Zmienił się burmistrz i sporo rzeczy się skończyło, nie na lepsze, niestety.

      Usuń
    3. Można się koło tego zakręcić, zacząć dopytywać.
      Ale wiem - łatwo się mówi. Ja się nie mogę zebrać, żeby zacząć nudzić w Spółdzielni w prawie biblioteczki plenerowej na osiedlu...

      Usuń
  3. Czeszczyzna ma ładną oprawę graficzną - i okładkę (podoba mi się liternictwo tytułu), i rysunki. Kto jest autorem?

    Mieliśmy kiedyś taką cukierniczkę, nie pamiętam już kto pobił, ja czy babka. Teraz trzymam cukier w szklanej maselniczce, która chyba nigdy nie służyła w mieszkaniu babki do trzymania masła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam wpisać i zapomniałam - Jan Brychta. Też emigrował w 1968. Znaczy 'też', bo Škutina najpierw przesiedział 5 lat (był ważną postacią :Praskiej Wiosny), a potem również emigrował, wrócił w 1990).

      Ja wcześniej trzymałam cukier w ceramicznym naczyniu do zapiekania czy czymś takim. A może to sosjerka była 🤣

      Usuń
  4. Skrzyneczka cudna, stołeczko-półeczka także, a nie możesz zamalować na biało?
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  5. Skoro wspomniałaś U Fleku to może odwiedzisz również U Kalicha gdzie rezyduje dzielny wojak Szwejk.
    Stołeczek w porządku, mam nadzieję, że wskazówka Serpentyny go oczyści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się trochę obawiam takich osławionych miejsc... Choć oczywiście Szwejkowa knajpa U Kalicha ciągnie, żeby rzucić okiem.

      Usuń
    2. A ja tam byłem, ze Szwejkiem piwo piłem - mam zdjęcie :)
      Ciekawy wystrój, oczywiście ceny odpowiednie, ale jak dla mnie była to jedyna szansa w życiu.
      Jest danie "obiad Balouna" - Baloun to był wyjątkowy obżartuch, takiemu obiadowi nie dałbym rady, poprzestałem na czymś mniejszym.

      Usuń
    3. Właśnie - zajrzałam do menu, ceny okropne 😂
      Inna sprawa, że ten wystrój jest zrobiony pod Szwejka, a nie że tak wyglądała ta gospoda za czasów Haszka... Więc trochę to traktuję jako pułapkę dla turystów.
      PS. Jak sobie przypomnę Balouna, zaraz mnie zaczyna brzuch boleć 🤣

      Usuń
  6. Podoba mi się bardzo stołeczek i półeczka też. Ty to masz oko! Taki gliniany garnek mam, teraz go użyłam jako osłonkę do kwiatków, znaczy do doniczki, na doniczkę... echhhh ;)

    OdpowiedzUsuń