czwartek, 28 stycznia 2021

Zdeněk Svěrák - Podwójne widzenie

Pożyczyłam z biblioteki, znalazłszy w katalogu - a podczas czytania okazało się, że... że halo, skądś to znam 😃 Otóż czytałam w sierpniu zeszłego roku Povídky Svěráka, a to się okazało tłumaczeniem obu zbiorków (bo wyszły jeszcze Nové povídky, które też mam i zostawiłam sobie na później). Czyli połowę książki znałam. Wcale się tym jednak nie zmartwiłam, wręcz przeciwnie - to czysta przyjemność do niej wrócić.

Tak więc wszystko, co miałam do powiedzenia na temat tych opowiadań, znajdziecie pod linkiem. Mogę tylko dodać, że coraz bardziej lubię opowiadania jako gatunek - jak to się ludziom gusty zmieniają z wiekiem 😜 I że pan Svěrák generalnie jest BARDZO do polecenia, i jako aktor plus scenarzysta i jako pisarz - autor małych form.



Początek:
Koniec:

Wyd. Książkowe Klimaty, Wrocław 2015, 368 stron

Tytuł oryginalny: Povídky. Nové povídky 

Przełożyli: Dorota Dobrew, Jan Węglowski

Z biblioteki 

Przeczytałam 24 stycznia 2021 roku

 

Więc z panem Svěrákiem mam stosunek już od dawna 😎 W końcu czeskie filmy oglądałam jeszcze wtedy, gdy mi się o Pradze i czeskim nie śniło. A teraz obejrzałam też półtoragodzinny dokument o nim z 2004 roku, nakręcony przez syna Jana. Nazywa się Tatínek (czyli Tatuś, Czesi w ogóle o wiele częściej od nas używają określeń mamusia, tatuś - w sferze publicznej; ach, to takie moje małe spostrzeżenie, dać mi za to Nobla) i pokazuje Svěráka również w prywatnym zaciszu, dając wgląd w życie tej artystycznej rodziny.

Oglądałam oczywiście na DAFilms (nic innego teraz dla mnie nie istnieje), jest też chyba na Netflixie, jak ktoś ma i jest zainteresowany. Na YT natomiast jedynie trailer i jakieś fragmenty.

     

A tę rozmowę wstawiam sobie ku pamięci, żeby tego też wysłuchać w bliżej nieokreślonej przyszłości.

 

Też znalazłam przy okazji. Wejście na You Tube skutkuje totalnym przepadnięciem, wiadoma sprawa. Po tym, co się wczoraj stało, stanowczo lepiej zanurzyć się w odleglejszy świat, bo inaczej odechce się żyć. Choć i Czesi mają swoje problemy z władzą, jak wiadomo.

 

Pan Svěrák ma na czeskiej Wikipedii piękne długie hasło - też je sobie przestudiuję. Właściwie to chodzi mi po głowie, żeby mu wyrazić jakoś swój podziw, takim prawdziwym listem - tylko się za to zabrać nie mogę (całkiem jak do wypracowań z kursu)...

 

A to już stary dobry Kraków - trochę się przestraszyłam, widząc to z daleka 😉


21 komentarzy:

  1. I przeczytałaś te znane opowiadania drugi raz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :) W gruncie rzeczy to jakby nowa lektura (poza tym, że zna się koniec) - bo jednak czytając po czesku nie tłumaczę sobie w głowie na polski, z rzadka tylko zatrzymam się i zacznę zastanawiać, jak by to po naszemu było, a tu otrzymuję gotowy, nieco inny produkt.
      A poza tym - podobają mi się.

      Usuń
  2. Z listu na pewno się ucieszy, wszak pozna zdanie czytelniczki:-)
    Opowiadania czasami lubię poczytać, zwłaszcza na wakacjach lub w trakcie długiego oczekiwania na coś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No może miałby parę minut radości, też tak to traktuję, tylko odsuwam z tygodnia na tydzień...

      Usuń
    2. Nie odkładaj, bo i on zemrze

      Usuń
    3. No właśnie, to mnie martwi...

      Usuń
  3. Po pierwsze - gratuluję ogromnej ilości postów poświęconych książkom i tejże samej ilości ich przeczytanych - naprawdę zazdroszczę. Ale wracając do tego wpisu - po przeczytaniu powyzszych fragmentow mam odczucie, iż pan Sverak ma lekkie pioro . Z trailera filmu "Tatinek" wnioskuję, że to osoba o ciepłym , zartobliwym i przyjemnym usposobieniu. Ciekawe, czy sie zmobilizujesz i napiszesz do niego list , a czemu by nie ? Plakatu równiez się przestrasxyłam , tak jak ponownego druku M.... pewnego H....., pzdr. Renata ( ta trzecia ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystkie Twoje spostrzeżenia względem pana Svěráka są słuszne :)
      Na pewno nie zbiorę się do pisania w ten weekend... tak się właśnie odsuwa, odsuwa, a czasem jest za późno...

      Renata - ale czemu ta trzecia? Wybacz, ale kiepsko mi głowa funkcjonuje ;) znów sobota=migrena, niby wzięłam tabletkę, ale jestem - jak to mawiają - wymiśkowana.

      Usuń
    2. Dlaczego trzecia ? - bo taki oto uzyskałam status na praskiej liście wycieczkowej - ha ha. Dlatego pisalam tez , ze dla wspomozenia sie , w celu dowiedzenia sie co nalezaloby odkryc w najblizszej okolicy będąc w Pradze , wybiorę google maps- zaręczam , że korzystanie z tego moze sie okazac , nie ruszysz się z danego miejsca za daleko bo tyle będzie „muszę to zobaczyć” . Z tego jest taka konkluzja , internet w smartfonie to rzęcz pożyteczna i mamiąca , i chocbys nie wiem jak sie broniła przed tym sprzęcikiem , too jak skorzystasz to Cię nieżle w kręci , a i cesky rozhlas lub oglądanie czeskich filmow na yt będzie dostępne na bieżąco , ot tak - jak pstryknięcie - ha ha ;) A dla niewtajemniczonych - kiedy kontoler w autobusie czy tramwaju zapyta : Kdo ne ma listka w zadu? - nie mam powodu do obaw - to chodzi tylko o bilet - ha ha ......::))

      Usuń
    3. Dobre - z listkiem vzadu :)
      Czyli plan jest taki:
      - Gosia pierwsza
      - Basia druga
      - Renata trzecia
      Przy czym to zależy, kiedy nastąpi (wreszcie!) pierwszy wyjazd. Jeżdżę w maju i w sierpniu i to się pewnie ze względu na pracę długo nie zmieni. W maju wyjeżdżam w sobotę, w sierpniu w środku tygodnia.
      Basia druga chce jechać tylko na trzy dni z jednym celem - secesja, ale głównie w antykwariatach i jubilerach :) czyli majowy wyjazd odpada, no bo jednak jechałybyśmy razem, tylko ona wcześniej wróci. No a sobota i niedziela to dla niej dni stracone.
      Gosia pierwsza uczy, więc teoretycznie maj by też odpadał, ale może nie, tak się nie wzbraniała specjalnie (podczas czysto teoretycznego gdybania).
      Gdyby jednak obie zadeklarowały się na sierpień, to dla Ciebie maj byłby wolny :)
      A teraz powiesz, że Ty w maju też nie możesz :)

      Masz rację co do nieruszenia się z danego miejsca :) no ale co z tego, grunt to zobaczyć coś nowego. A' propos, do tej pory nie byłam w karlińskiej kasarnie, więc wstawiam na listę.

      Usuń
    4. Byłoby wspaniale móc jecha do Pragi na tydzień w maju , mnie taki termin odpowiada , zobaczymy jak sytuacja pandemiczna będzie wyglądać. Ty przygotowywuj listę musów do zobaczenia ( chociaż chętnie zobaczyłabym wnetrza Obecniho Domu - to przepiękna secesja ) , ogólnie ja się dostosuję , mnie interesuje wszystko , będziemy obserwować sytuację na bieżąco. Jaki srodek transportu preferujesz ?

      Usuń
    5. przepraszam za brakujące litery - gdzieś mi znikają , nie wiem dlaczego :)

      Usuń
    6. Też tam w środku jeszcze nie byłam :)
      Planuję niewątpliwie trafić i do prdele, choć drabina mnie przeraża :)
      https://www.david-cerny-tour.com/zadky

      Do tej pory jeździłam Leo Expressem: Kraków - Bohumin autobus, przesiadka w Bohuminie na pociąg. Wyjazd 9.55, Bohumin 12.35, (w przerwie studiuję zawartość półki z książkami "do vlaku" na stacji) odjazd pociągu z Bohumina 12.56 - przyjazd do Pragi 16.23 :) Mam nadzieję, że to połączenie wróci, bezpośredni pociąg K.-P. ma według mnie beznadziejny rozkład.

      Usuń
    7. Ten prdel jest niezły :) - tam w środku jest ekran z wyświetlaczem , uwielbiam prowokatora i luzaka Cerneho , jego rzezba w Lucernie tez niczego sobie. Aaa Leo przetestowałaś - z Leo jest tez tak, ze jezeli nie zlikwidują to mozna jechac pociągiem do Katowic i z Katowic Leo właśnie, ale ten Twój sposód też dobry i przyzwoite godziny, czy tak siak - chcę taaak :)

      Usuń
    8. chcę dodać jeszcze , że teraz w karnawale odbywa się taka miejska zabawa - Karlibeňská masopustní pátračka - do przeczytania więcej w necie , ale co ciekawe , będzie sie odbywac między Libeňským zámečkem a Karlínským náměstím , oj wpisałabym ten zameczek na listę do odwiedzenia.

      Usuń
    9. Można go zwiedzać podczas Open House i paczpani, właśnie w maju :)
      http://praskiefascynacje.blogspot.com/2018/11/libensky-zamek.html

      Żem jest zaabonowana na newsletter z dzielnicy, więc o tym mięsopustnej grze miejskiej wiem. O tym, że jak to takie imprezy, to rzecz dla posiadaczy smartfonów, nie będę się wypowiadać, tak? :)

      Usuń
    10. Rozśmieszyło mnie to , bo kiedyś miałam podobną sytuację. Jak nie jesteś , że tak powiem "na czasie" z nowinkami technicznymi ,to jesteś w tyle ( broń Boże nie w zadku - haha ). Nie masz smartfona - nie masz zabawy , jesteś wykluczona społecznie. Toż to zupełna dyskryminacja, ale nie przejmuj się , ja sie też długo wzbraniałam przed smartfonem, bo mówiłam, że koniec języka za przewodnika , a poza dzwonieniem mnie nic innego niepotrzebne , a tu jednak , jak się zecydowałam to wszystko mam pod ręka i mapy i nawet rozpoznawanie roślin ( ta, naprawdę) . Tak, że teraz w ogrodniczym o nic nie musze pytać tylko pyk , aplikacja i już wiem co za roślina itd. itd - buhaha . Właśnie kiedys też byłam wzburzona tym, że było coś tylko dla tych co mają smartfony, mówiłam wtedy do mojego dziecka , aaa to znaczy , że jak ja mam zwykły telefon to już nie mogę , szaleństwo haha :)

      No i paczapani to Ty tam byłaś. Przeczytałam od deski do deski Twój wpis ( to ile masz tych blogów ?) i jak się patrzy w maju otwarte , super - no niech tylko ten wirus idzie już precz.

      Usuń
    11. Właśnie, wykluczona - to jest to :( Coraz trudniej sobie poradzić bez. Już mnie wystarczająco wkurzył bank w 2019, gdy oznajmił, że nie będzie więcej papierowych list kodów do zatwierdzania transakcji, tylko SMS-y.
      Teraz dostałam mailem info o kodzie do paczkomatu, ale też nadejdzie chwila, że z tego zrezygnują.
      Ojczastemu emeryturę przynosi listonosz, teraz piszą, że będzie z tym koniec, już tylko konto w banku. Na szczęście dla nowych emerytów, starzy zostaną na dotychczasowych zasadach.

      Zdaję sobie sprawę, że jest całe wielkie mnóstwo rozmaitych pożytecznych aplikacji... ale skoro bez nich żyję do tej pory? :)

      Usuń
  4. Nie znam. Zapisałam. Popytam w naszej bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio czytałam Josefa Formanka "Mówić prawdę". Lekkie pióro, przytłaczająca, ważna lektura...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Formánka nie znam. To znaczy wiem tylko, że na podstawie jego powieści powstał film "Úsměvy smutných mužů", opowieść o alkoholikach na odwyku, nie najweselsza rzecz, jak się można domyślać, wyszłam z kina dość zdołowana.

      Usuń