piątek, 19 maja 2023

Katarzyna Nowacka - Wyprawa misia do Afryki + PRAGA piątek

 

Miś z innymi zwierzętami wybrał się do Afryki statkiem, ale burza statek rozpirzyła i gdyby nie wieloryby, to kto wie, jak by się ta historia skończyła...

Wyd. nie wiadomo kto, nie wiadomo kiedy... jakieś GK w królewskiej koronie na ostatniej stronie

Ilustracje: Anna Siejkowska

Przeczytałam 19 maja 2023 roku

 

Praga, dzień drugi

Matko, jaki gorący ten maj! Całe szczęście, że na dnie szafy odkryłam narzuto-koce, bardzo ciepłe - wcześniej ich nie było, widać się goście skarżyli na ziąb, że kupili - dzięki temu spanie było bardzo komfortowe, ale wstawanie tym gorsze, chętnie by się nie wychodziło z łóżka 😁 Założyłam dziś pod getry rajtki!!! Dobrze, że zabrałam dwie pary!

Ten pan (wierzcie mi na słowo, że to pan, a nie pani) wolał nie wstawać ze swego posłania na schodach kościoła... zresztą była dopiero 8:30, co się miał zrywać...


Tak, była ósma trzydzieści, a ja spieszyłam ... nie, skłamałabym, nie spieszyłam, przecież się umówiliśmy, że nie będzie nigdzie się spieszyć, tak? więc ja szłam sobie lekkim krokiem do antykwariatu 😂 Tak, bo są takie miejsca, które wychodzą naprzeciw potrzebom klientów i nie otwierają dopiero o 10.00 czy 11.00 😅 I jak widać na załączonym obrazku, inflacja nie objęła pudeł z książkami po 10 koron!

Mało tego - zaraz sobie wygrzebałam kolejny tom szwedzkiej spółki. Miałam w zeszyciku zapisane cztery tytuły, których mi brakuje, więc jeden mogę już skreślić 😍 Przy okazji jakoś nie powstrzymałam się i wzięłam Listonosza, który zawsze dzwoni dwa razy, a co se będę żałować! Trzeba trenować język!

Mówiłam, że zimno? Nie wszystkim najwyraźniej. Pani rozsiadła się na ulicznej ławce z gazetką rozdawaną w metrze, klapki na gołych nogach, zdjęła odzienie wierzchnie, brrrrr!


A my byłyśmy umówione z Věrą na stacji metra Opatov, skąd odjeżdżają podmiejskie autobusy. Byłam przed czasem, więc całą stację sobie zwiedziłam i w ten sposób odkryłam garaż dla rowerów. Płatny oczywiście, jakaś tam aplikacja jest potrzebna.


 

Znalazłam również bar szybkiej obsługi, o którym czytałam w internecie, że taki w starym dobrym socjalistycznym zapyziałym stylu 😅 Ta strona była stara i obawiałam się, że może być nieaktualna, ale bar jak najbardziej funkcjonuje i gdy tam weszłam o 9:45 kilka osób spożywało różne dania, w tym kapuśniak (cdn).

Podmiejskim autobusem udałyśmy się do Pruhonic, które okazały się leżeć już za granicami Pragi, w związku z czym musiałam dopłacić do biletu, carramba. Biletów nie kupuje się w tym przypadku w kiosku czy automacie, tylko u kierowcy. Ten podjeżdża i otwiera jedynie przednie drzwi i wszyscy chętni defilują przed nim i opowiadają się, gdzie jadą 😀 Tajemnicy nie zachowasz!

W Pruhonicach przez dwie i pół godziny łaziłyśmy po zamkowym parku - tak, to był mój pomysł, bowiem w maju kwitną rododendrony, których jest tam milion. Przy czym nie gwarantuję, że na tym zdjęciu są akurat rododendrony, a nie azalie, nie odróżniam za bardzo 😁

Gdyby w tym parku pobierali koronę od każdego wykonanego tam zdjęcia, uch... byliby bardzo bogaci.

A jeśli myślicie, że to jest kawałek jakiejś Wenus z Willendorfu, to się grubo mylicie. To po prostu największe na świecie nasionko, jakiejsiś palmy (może ważyć do 17 kg).

Na miejscowym ryneczku jest knihobudka i taki tam widziałam cymes 😁

Wróciłyśmy do świata czyli na stację metra, a ja nie mogłam się oprzeć temu kapuśniakowi. On tak nie do końca był taki jak polski - w sensie, że niewątpliwie jakaś kapusta w nim była, ale nie taka jak nasza - ale zawierał wystarczającą ilość ziemniaków i kiełbasy czy innego boczku, więc byłam absolutnie usatysfakcjonowana, tym bardziej, że właśnie zwolniło się miejsce przy stoliku przy witrynie - bo większość to takie wysokie stoły, gdzie je się na stojąco 😂 Jak w barze Smok koło Dworca Głównego w Krakowie za czasów dawno minionych 😂

Sporą część dnia spędziłam w metrze, bo musiałam poodbierać zamówione jeszcze przed wyjazdem książki, w tym na końcu świata. To przy okazji podzielę się taką refleksją, że NIENAWIDZĘ centrów handlowych. Naprawdę nienawidzę i zmiotłabym toto z powierzchni ziemi. No, ale już mnie tam prędko nie zobaczą.

A ponieważ cztery książki odbierałam z antykwariatu niedaleko dworca, oto tradycyjnie pobliska toaletka 😂 Nawet chciałam wejść z aparatem do środka, ale wtedy okazało się, że ktoś już właśnie korzysta 😁

To są odebrane książki (ważą!) i teraz tak - w sumie mam już dziewięć, z katalogu festiwalu zrezygnowałam (no w  sumie po co mi, czy ja mam miejsce w domu na takie pierdoły), dziesiątą mam nabyć od autorki w najbliższych dniach i w teorii można by powiedzieć STOP, DZIĘKUJĘ BARDZO, prawda? Tylko wiecie co? Tam przed antykwariatem mieli wystawione półki z książkami po 5 koron, no po złotówce! A było tam na przykład sporo Gardnera. Dobrze mówię? Ten od adwokackich kryminałów. Jakże przyjemnie by się je czytało po czesku... Więc nie jest powiedziane, że tam nie wrócę po niedzieli 😂

A na koniec - kino. Od dawna już chciałam się wybrać do kina Ponrepo, to jest kino czeskiego Instytutu Filmowego, z klubowym repertuarem, takim DKF-owym, więc dziś nadarzyła się okazja. Poniżej widać jaka 😂

Można się śmiać, ale film mnie rozłożył na łopatki, a w ogóle - co za wstyd - nie znałam tego reżysera. Ja, co mam ze dwa tysiące ruskich filmów 😁 Poszłam bardziej, żeby wreszcie zobaczyć wnętrze - to dawny refektarz - a tymczasem obejrzałam świetny obraz.

Viktor Ponrepo to był pseudonim założyciela pierwszego stałego kina w Pradze. Witał osobiście widzów i życzył im dobrego wypoczynku czyli Bon repos po francusku.

To ja też Wam życzę (i sobie przed intensywnym weekendem) BON REPOS!


14 komentarzy:

  1. Nasionko rozwaliło system:-)
    Sprytne zagranie z tymi bajeczkami, codziennie przeczytane i codziennie nowy wpis z Pragi!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, dobre że gospodyni taki zgrabny pomysł do głowy przyszedł :D

      Usuń
    2. Hebius sobie ironizuje, bo to był jego pomysł i domaga się oklasków 🤣
      No dobrze, jego pomysł, ale moja realizacja 😁 czyli zbieranie przez rok tych książeczek ze Śmieciarki 😁 bo mam oczywiście odpowiedni zapas jeszcze na sierpień, a i może coś na przyszły rok zostanie, na rozczyn.

      Usuń
    3. Ociupinkę :D

      Ale tegoroczna relacja to jest niebo a ziemia w porównaniu z poprzednimi, gdzie zmuszałaś nas do przewijania, przewijania, przewijania... zanim się wreszcie docierało do dorzuconych nowych treści :D
      I komentować wpisy jest wygodniej.

      Usuń
    4. Oj tak tak, dobry pomysł z tymi książeczkami, okropnie było niewygodne to przewijanie

      Usuń
    5. Taaa, teraz już będę skazana wiecznie na wożenie książeczek dla dzieci 😂

      Usuń
  2. A nie możesz tych książek sobie po prostu paczką wysłać i sie nie przejmować, że za dużo ważą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, paczką...
      Toż ja już nie zamawiam (prawie nigdy) książek z Ulubionego Antykwariatu, bo przesyłka tak sakramencko droga.
      Ale bardzo jest prawdopodobne, że kiedyś tam w przyszłości jednak dojdę do wniosku, że lepiej dołożyć kasy niż dźwigać. Zważyłam walizkę przed wyjściem z domu - 13 kg - nie mam zielonego pojęcia, co tyle waży! No i ile będzie ważyć z książkami...
      Wiem jedno: prawą ręką się od wczoraj nie bardzo mogę rozczesać po myciu głowy, bo tradycyjnie łapa boli po ciągnięciu walizki. No, bardziej po wnoszeniu po schodach tu i tam. Niestety "moja" stacja metra pozbawiona jest windy, nad czym boleję od samego początku.

      Usuń
  3. To ci się trafiła lektura, jakiś książkowy odpowiednik disco polo :D

    Fajnie mają w tej Pradze, z taką siecią antykwariatów.

    Kwiatki ładne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym stylu, faktycznie 😁

      Ilość antykwariatów istotnie spora. Inna sprawa, że mają się na kim oprzeć, wiadomo, że Czesi naród czytający. A i tak od czasu do czasu pojawia się jakaś akcja "uratujmy antykwariat/księgarnię X przed zamknięciem", bo właściciela dobijają opłaty za czynsz.
      Takie książki po 5 czy 10 koron to się zastanawiam, na jakiej zasadzie: czy na przykład z wykupionego w całości księgozbioru czy też rzeczy zalegające od lat na półkach i wystawione w ten sposób, żeby się ich wreszcie pozbyć.

      Usuń
    2. U nas są księgarnie z tania książką. Może w Czechach antykwariaty przejęły handel taką książką?

      Usuń
    3. Ale mają też sieć księgarń pod nazwą Levné knihy czyli tanie książki. Na początku tam kupowałam to i owo (o Pradze oczywiście), teraz już nic dla siebie nie widzę.

      Usuń
  4. Jejku - ilez sie u Ciebie dzieje! Z drugiej strony rozumiem chec wcisniecia w pobyt wszystkiego co Cie interesuje.
    Mysle ze bedziesz zadowolona z tego co widzialas, kupilas i jadlas tez - chetnie zjadlabym kapusniak ale taki jak robila moja Mama.
    Wspaniale ze piszesz meldunki z pobytu mimo tylu codziennych wydarzen.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszę te meldunki, choć najchętniej padłabym na łóżko 🤣

      Usuń