poniedziałek, 22 maja 2023

Maria Łastowiecka - O Ali, Wojtku, kocie i rysowaniu na płocie + PRAGA poniedziałek

 

Ala z Wojtkiem głupio się pokłócili i kto wie, co by dalej było, gdyby nocą nie zaradzili problemowi: płot, krzak bzu, wiatr i na końcu kot.


Wyd. Nasza Księgarnia, Warszawa 1979 (wydanie II)

Ilustracje: Włodzimierz Terechowicz

Seria: Poczytaj mi mamo

Przeczytałam 22 maja 2023 roku

 

Praga, dzień piąty

Zawsze się trafi taki dzień - dzień byle jaki, bo z globusem. Jakkolwiek głupio to nie zabrzmi, byłam szczęśliwa, że Věra zrobiła sobie ziazi w nogi, bo gdyby nie to, byłybyśmy umówione na jakąś daleką wycieczkę, a tak byłam panią swego czasu i postanowiłam poświęcić dopołudnie na... no, na nic właściwie 😄 takie tam załatwianie spraw bytowych (czytaj zakupy spożywcze), oblecenie antykwariatów - jakże by nie. Pudełka po 10 koron wyglądają tak:

I oczywiście wygrzebałam sobie kryminał  😁
Ale patrzcie, co mieli na półce antykwarycznej z literaturą dziecięcą:

Wybrałam się na zakupy do Bazaru CD po zwyczajową porcję filmów. Mają tam stałą promocję weź 10 filmów plus 3 za darmo i zawsze z tego korzystam 😁 Filmy oczywiście po 20 koron (4 zł). Nie rozumiem - ja naprawdę nie miałam Butelek zwrotnych? Ale z listy w zeszycie wynika, że nie... mam nadzieję, że ta lista nie ma luk i nie kupuję podwójnych 😁

Przechodząc koło słynnego kubistycznego domu Diament zobaczyłam, że jakiś chłopak wchodzi po schodach, a brama jest otwarta. Się zdziwiłam, ale oczywiście wlazłam. Fociłam właśnie lampę na klatce schodowej, gdy mało co mnie ta brama nie zgniotła - automatycznie się zamykała właśnie...

Wdepnęłam obejrzeć ceramiczne poduszki na dziedzińcu ratusza nowomiejskiego, bo miałam je zapisane w zeszycie, a byłam niedaleko - nie że specjalnie pojechałam, nie, dziś żadnych takich! Dziś luz i bonanza!

Tak sobie pomyślałam, że na to mogłabym się kiedyś wybrać, przez sentyment - Śmierć komiwojażera była pierwszym dorosłym spektaklem, który obejrzałam w życiu; przy czym jeszcze nie w teatrze - teatr przyjechał do Dżendżejowa i występował w domu kultury.

To już trzeci wiersz, który znalazłam na rynnie - pamiętacie może, że w zeszłym roku też były? Jak bym miała w telefonie tę aplikację do odczytywania kodów, to bym się dowiedziała, co to jest 😏


 Nie byłabym sobą, gdybym nie wróciła po tego Gardnera do drugiego antykwariatu, tego za 5 koron czyli złotówkę. Ich tam było kilka, ale w grubszych wydaniach.

W końcu pojechałam na obiad, choć kupiłam w Lidlu nawet chińską zupkę, że niby nie będę w stanie nigdzie iść przez ten globus. Zupa soczewicowa była bardzo dobra, o wiele lepsza od mojej, zupełnie inna po prostu 😁 Ale na drugie wzięłam coś kompletnie mi nieznanego o nazwie lepenice, bo drugi wariant był z knedlikiem 😂 I to okazało się jakąś zapiekanką z ziemniaków, kapusty kiszonej i mięsa wieprzowego, co nie było złe, ale gdy wychodziłam, w menu pojawiło się risotto z kurczakiem - tak mnie wykołowali!


Była 13.30, gdy wróciłam do domu, przebrałam się w piżamę i poszłam do łóżka! Wzięłam tabletkę, nastawiłam budzik na 16.00 (bo miałam iść na oprowadzanie), ale i tak nie zasnęłam, więc czytałam sobie przywleczone z Urzędu Dzielnicy 1 gazetki.

Jednak pomogło, więc zwlekłam swój zewłok, ubrałam się z powrotem i hajda na Żiżkow. Przy okazji zajrzałam do biblioteki, przed którą stoi foglarowska ławeczka - jest ich sześć na razie w Pradze i mam plan je wszystkie wyfocić, w zeszłym roku się już starałam, ale fatalnie zdjęcia mi powychodziły. Foglar to był bardzo popularny w Czechach autor powieści dla młodzieży, ja też już czytałam dwie. Do ławeczki był przywiązany ten blondias i właśnie wyszła właścicielka i bardzo zadowolona mówiła, że jej pejsek jest taki fotogenický, nie chciałam jej rozczarowywać, że chodziło o ławkę 😂
 

No, ale przed biblioteką też mają pudła z książkami...

Patrzcie, co tam było - czytaliście?

W środku też było jedno pudło do wzięcia, no to wzięłam. Oj tam oj tam, jedna w tę, jedna we wtę...

Zwiedzanie nosiło tytuł Podwórka górnego Żiżkowa, toteż obejrzeliśmy kilka mniej lub bardziej zagospodarowanych przez lokatorów.


 


Zorganizowanie się mieszkańców kilku kamienic, żeby doprowadzić do utworzenia wspólnej przestrzeni, to droga przez mękę, opowiadał jeden z lokatorów. Ale warto. Powstaje miejsce, gdzie każdy może spędzać czas na powietrzu, czy to sam czy z sąsiadami lub zaproszonymi gośćmi. Czasem organizują koncerty, wspólne śpiewanie kolęd na przykład w okresie Bożego Narodzenia, oczywiście pieczenie kiełbasek i picie piwa, wiadomo 😂


 Królik był na smyczy, tak że nigdzie nie ukica.


 A takie klepadlo na koberce to już znam z osiedli, bardzo wygodna sprawa, że można niżej ten dywan położyć. U nas to albo na trawie obok albo na ławeczce, jeśli jest.


 A tu z kolei segregacja śmieci - podziemna.


 Na Żiżkowie mieszka pan Bezpalec i co mu zrobicie?

No, dosyć tego dobrego, bo jest już wpół do dziesiątej. Do jutra (mają być przejściowe opady i burze, ha ha ha)!


19 komentarzy:

  1. Nie wiem, jak u Ciebie, ale u mnie wystarczy, że najeżdżam aparatem na ten kod i on wtedy automatycznie mi proponuje link do odwiedzenia w telefonie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam z Tobą zwiedzać, tylko obiad mi nie pasuje, nie moje klimaty, bo jelita mam wrażliwe...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jak moja córka 😀
      Właśnie myślę, czy by dziś nie ominąć obiadu... z drugiej strony mam wpisane do zeszyciku dwa nowe miejsca, które bym chciała obadać 🤣 A jedno się nawet nazywa 'Dietní jídelna' i jestem bardzo ciekawa, co Czesi przez to rozumieją 😁

      Usuń
  3. Mimo wszystko miałaś bardzo intensywny dzien :)
    Kurcze, te książki po kilka złotych, to rzeczywiście raj na ziemi. Nic tylko brać. Ciekawa jestem, czy bardzo musisz szukać, żeby znaleźć coś atrakcyjnego, tzn. czy to są już bardzo przebrane książki?
    Widzę lupę ;-) Znam ten ból - kto w ogóle wymślił taki drobny druk?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najwyższy czas udać się do okulisty po okulary... ale ja to jeszcze trochę przeciągnę 😂
      Muszę też pomyśleć na przyszłość nad koncepcją torby. Bo mam normalnie obtarte lewe ramię od ciężaru: aparat, zeszyt, portmonetka z milionem monet, mapa taka książkowa "na kółkach", lupa do mapy, parasolka, butelka z piciem... a plecaków nie lubię, bo mi się ich uszy wrzynają pod pachy i zawsze się tam spocę. No sama nie wiem, co robić.

      Przegląd pudełka z książkami następuje błyskawicznie, nie myśl sobie! 😁

      Usuń
    2. Smartfon kup, zastąpi Ci aparat, mapę i zeszyt ;)

      Usuń
    3. Może się kiedyś złamię, ale na razie nie 😉

      Usuń
  4. Włodzimierz Terechowicz miał charakterystyczny styl. Od razu poznałem, że to grafika gościa od okładek pierwszego wydania serii o Muminkach w twardej oprawie.

    Zazdroszczę Czechom tych antykwariatów. Jakbyś jeździła na te wycieczki do Pragi z jakimś silnym mężczyzną (przydatnym za powrotem do dźwigania ciężarów) mogłabyś się obłowić a obłowić w tanie lektury :D

    Zmyślne trzepaki, ciekawe, jak się sprawdzaj przy dłuższych dywanach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CZECHA poderwij

      Usuń
    2. Ty jesteś spec od ilustratorów, a ja to kojarzę jedynie tych największych i najbardziej charakterystycznych 😀

      No, mogłabym też jeździć z kimś samochodem i zabierać tego towaru ile wlezie... ale ja jestem Gosia-Samosia 🤣

      Usuń
  5. My od lat podrozujemy z plecakami. W tym roku dobrze sie sprawdzilo z duza iloscia ksiazek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę to przećwiczyć... ale Ty mówisz o plecaku ZAMIAST walizki czy o plecaczku do chodzenia po mieście?

      Usuń
    2. Srednioduzy na podroz, slubny nosing maly z komputerem jak music pracowac, tez sie sprawdzalo.

      Usuń
    3. Aaa, to nie, ja mam na myśli, że muszę wypracować koncepcję "z czym chodzić po mieście", żeby jak najmniej bolało 😁

      Usuń
  6. Piesek naprawdę fotogeniczny 😀 Swoją drogą mimo globusa masz kondycję Małgosiu. Trzymam kciuki na zaś 😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to był taki globus niezdecydowany 🤣 Gdyby był prawdziwy jak się patrzy, to ani ręką ani nogą...

      Usuń