poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Marta Tomaszewska - Kawka, Lulek i Sebastian + PRAGA poniedziałek

 

Całkiem sympatyczna opowiastka o rodzince, której szykuje się przeprowadzka do bloku. Już sam ten fakt nie podoba się braciom Lulkowi i Sebastianowi, a tu jak grom z jasnego nieba spada na nich wiadomość, że nie zabiorą na nowe mieszkanie psa Kawki, bo jest duży i nie mógłby się wybiegać (???). Trzeba temu niebezpieczeństwu zaradzić, więc starszy Sebastian wpada na "genialny" pomysł, żeby nastraszyć jakiegoś starszego pana psem, a potem go "uratować" i zostać dzięki temu bohaterem, którego pokażą w telewizji - a wtedy mama takiemu bohaterowi nie odmówi przecież zabrania psa 😉

Początek:


Koniec:


Wyd. Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 1983

Seria z wiewiórką

Z własnej półki

Przeczytałam 7 sierpnia 2023 roku


Praga, dzień czwarty

Oszukiści! Miało cały dzień padać! A pokropiło jedynie przez chwilkę!

Nie żebym strasznie z tego powodu narzekała, ale przecież ułożyłabym sobie inny PLAN 😂 No, ale nie taki plan, to inny, grunt, że się w domu nie siedziało. 

Zaczęłam od wizyty w centrum informacyjnym czwartej dzielnicy, żądając wydania mi papiórów na dwie gry miejskie. Przeczytałam o tym przed wyjazdem i już nie zdążyłam sobie tego wydrukować z internetu. Pan dzwonił do koleżanki, ta skanowała i przesyłała mu mailem skany, on drukował, po czym się okazywało, że brakuje szóstej strony w skanie, więc znowu telefon... matko, ileż czasu to wszystko trwało! Żeby się czymś zająć podczas czekania, nabrałam stos gazetek dzielnicowych (od początku roku!), że niby będę je studiować po powrocie. Ha ha, nie będziemy się przecież ograniczać z bagażem, prawda?

Zrobiło się na tyle późno, że postanowiłam nie zaczynać od razu jednej z gier, bo miałam plan na 11.30, o którym zaraz, więc tylko pospacerowałam po miejscowym parku i BARDZO DOBRZE, bo wreszcie odnalazłam lampę samobójców! Upamiętniającą tych, którzy wybrali koniec z Nuselskiego mostu, nieodmiennie mnie fascynującego. A w knihobudce, dość dobrze zaopatrzonej, wybrałam sobie najcieńszy kryminał. Znacie takiego autora? Bo ja nie. Do rosołu się nie rozbierałam, bo dziś straszliwie zimny wiatr.







Przejdźmy do 11.30. Praskie kościoły się zrehabilitowały. Wyczaiłam, że jeden z dominikanów (u których wszak mieszkam) ma dziś o tej godzinie mszę w kościele św. Bartłomieja, bliziutko stąd. Więc już o 10.00 się tam stawiłam. Pobożne towarzystwo klepało litanię, więc starałam się nie rzucać w oczy i nie przeszkadzać, na paluszkach się poruszać, cóż z tego, gdy dopiero wychodząc zauważyłam znak na drzwiach 🤣 Już drugi raz robię ten sam numer (kto by tam na drzwi patrzył)! Ale wiem już, do kogo się udać w razie bólu głowy!



Potem chciałam znaleźć kościół/klasztor od innej strony (bo to jest w ciągu domów) i znalazłam bonus 😁


 

Czekajcie, co tam dalej... pojechałam na Florenc szukać dwóch murali i po raz pierwszy byłam na dworcu autobusowym. No cóż, dworzec jak dworzec, to przykre miejsca, ale naprzeciwko jest Kasarna, com o niej dużo słyszała, a nigdy nie była. To kiedyś były koszary, a teraz stały się rodzajem centrum rozrywkowo-gastronomiczno-kulturalnego. Trochę jak u nas Dolne Młyny. Tamże po raz enty zrobiłam to samo głupstwo czyli wlazłam na wieżę widokową, po czym się prawie posrałam w majty, no bo ja mam przecież lęk wysokości 😂 Na samej górze w ogóle nie puściłam poręczy i stałam w obrębie korpusu, zamiast podejść do zewnętrznej barierki 🤣 Na dziedzińcu Kasarny jest wszystko (ze szczególnym uwzględnieniem toalet), nie brakuje nawet fotobudki ani jednorożca.














Dalej. O 16.00 na placu Strossmayera miało się zacząć przedstawienie dla dzieci, bajka o jabłkowej panience. Zajęłam miejsce wśród bardzo młodocianej publiczności, a co 🤣 Było fantastycznie, kompletnie odjazdowo, nie wiem, czy u nas by przeszły takie teksty dla dzieci (z mocnym puszczaniem oka do dorosłych). Fajne jest obserwowanie dzieci, jak żywiołowo reagują 😍 Co tu zresztą o dzieciach mówić, gdy ja sama... pan po wstępnych mimicznych wygibasach zaczął gromkich głosem BYL... a ja JEDNOU* 😂 No wczułam się 🤣

 

Dalej. Pojechałam obadać nową linię tramwajową na Libuš. Znaczy to jest przedłużenie innej, nowe cztery przystanki, bo od lat 70-tych, gdy powstała ta wcześniejsza, w pobliżu wyrosło wielkie osiedle. Z tego, co czytałam, ta linia będzie jeszcze dalej przedłużana, więc nie powinno mnie było zdziwić (a zdziwiło), że na końcu nie wybudowano pętli, tylko... tylko na samej końcówce zrobiono jeden tor i kursują tam tramwaje dwustronne, tak że przyjeżdżają, wypuszczają pasażerów prawą stroną, a potem wpuszczają nowych lewymi drzwiami.

 

Koniec jazdy!


No, a stamtąd pojechałam na Żiżkow, bo od 19.00 miała być potańcówka w rytmie swingu! Letní tančírna. Ja nie wiem, co się stało, ale nic nie było. Dzisiaj jest 7 sierpnia? Jest. No to miało być przecież - tu. Przy czym jak bym podeszła i zapytała, to bym się dowiedziała, przełożone na kiedy indziej czy co. Ale się wstydziłam 🤣 No i kuniec, nie potańczyłam! Ale! I bez tego mnie nogi bolą!


To jest takie dziwne, co nie? że dom ma z jednej strony trzy kondygnacje, a z drugiej cztery. A widziałam wczoraj taki z różnicą trzech pięter!

No, ale jak się ma takie ulice...



Dosyć tego dobrego na dzisiaj!


* Tak się zaczynają bajki - BYL JEDNOU JEDEN KRAL - był sobie pewnego razu król 😁


Ach nie. Poszłam do kuchni zagrzać sobie mleko, a tam naprzeciwko jest też hotel 🤣



23 komentarze:

  1. U mnie okna zawsze zaslobiete bez jednej szpary. Mnie nogi rozbolaly, a tylko czytam o zwiedzanych miejscach😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słusznie czynisz, co Cię mają potem do internetów wstawiać 😂

      Usuń
  2. 30 lat temu na dworcu na Florencu wsiadłam do nie tego autobusu co trzeba i znalazłam się w jakimś wygwizdowie, takiej mieścinie o nazwie Šteti - i, aby skontaktować się z Pragą postanowiłam znaleźć gdzieś 😁telefon, budki nie było żadnej, ale okazało się, że jest poczta - no i poszło jak z płatka, pani na poczcie zakręciła tylko korbą telefonu kilkukrotnie i voila - udało się z tej dziury nawiązać kontakt, a poźniej czekać na autobus powrotny do Pragi (a budynku dworca tam nie było 😶 - wysiadłam gdzieś na przystanku przy drodze głównej 😁), więc w tym samym miejscu trza było czekać na powrotny - haha - hej przygodo 💪, a jak jesteś w Lubuśe to niedaleko jest szpital w którym nagrywali Nemocnice na krajii mesta -baw się dobrze - no i miałyśmy do Pragi jechać razem - ij nieładnie tak być samolubnym 😁😉 - Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renata, ja dziękuję za takie przygody! Z walizką w dodatku!
      🤣🤣🤣
      Ale wspomnienie potem fajne. Tak jak ja dziś wspominam ten dzień, gdy po stawieniu się w hotelu usłyszałam, że nie ma dla mnie pokoju 😁

      Nie wiem, o którym szpitalu mówisz, bo znalazłam, że kręcili w Suchdole i w Motolu, jeśli chodzi o Pragę - a te miejscówki są kompletnie gdzie indziej. Może chodzi o Thomayerową nemocnice? Tam już byłam i boję się wrócić, żeby nie usłyszeć, że poznana wówczas i pracująca tam pani nie żyje (zachorowała na raka).
      Przypomniałaś mi zresztą, że się kiedyś wybierałam do Suchdolu... no ale plan tej wycieczki został w domu, kurka wodna.
      No nic, chyba pojadę robić jedną z tych gier miejskich.

      Usuń
    2. jedż, jedż - tak się najlepiej poznaje miasto , potem dasz sobie tlačenku albo parek v rohliku i obiad z głowy 😁

      Usuń
    3. Ha, właśnie myślę, gdzie się dziś wybrać na obiad - ale może faktycznie trafi się coś po drodze, jak wczoraj, gdym wdepła obadać do jakiejś jidelny na Florencji i już zostałam. Ach, pyszny mielony z bramburkami i kiszonym ogórkiem!
      Tak, wiem, że nie jada się mielonego "na mieście", ale co poradzę, jak w domu nie mam, a uwielbiam.

      Usuń
    4. może nie był oszukany ( kto tam wie 😁), a jak nie było sensacyi żadnych to znaczy, że git , bo najprostsze jest najlepsze,niedawno spotkałam Czechów na Kazimierzu też szukali 😁😁 knajpy na obiad i marzyli o bramborach - tak głośno gadali, nie żebym podsłuchiwała 😁😉

      Usuń
    5. Co to jest, że ja nigdy prawie Czechów w Krakowie nie spotykam!

      Pewnie dlatego, że nigdzie nie chodzę 🤣

      Usuń
  3. cd. a i ten pan na schodach wymiata :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm, a to pso- pan , nie zauważyłam bo jest wcześnie i dobrze nie widać ;)

      Usuń
    2. hmmm, a to pso- pan , nie zauważyłam bo jest wcześnie i dobrze nie widać ;)

      Usuń
    3. Ach, autor tam w wielu zdaniach wypowiada się na temat, czy trzeba WIEDZIEĆ, co dzieło sztuki przedstawia - przeczytam kiedy indziej 😂 Ale jest tam coś o tym, że to ani wilk ani wilkołak 😁

      Usuń
  4. I Ty masz migreny z powodu podróżowania? jesteś mistrzynią w zwiedzaniu Pragi, kobieto, podziwiam szczerze!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam migreny z każdego/ byle jakiego powodu 😂
      O dziwo, tu jeszcze teraz nie miałam (tfu tfu odpukać)!

      Usuń
  5. Kibelki nie powiem, wrażenie robią😉 Przypomniał mi się taki sprzed wieków w Krzeszowicach na stacji kolejowej, co to ino dziura w ziemi była i trza kucać było, co na dziecku (kiedyś dzieckiem byłam, hihihi 🤣) wrażenie niezatarte pozostawiło do tej pory 🤣 A patronkę od klarysek to chyba samą głowa boli, taki jej duży zakres obowiązków przypisali 😃 Małgosiu, zwiedzanie z Tobą nie ma sobie równych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Identiko był na stacji w Dżendżejowie i tak samo zapadł mi w pamięć! Bo jak jechaliśmy na wczasy, to oczywiście ledwo wyszliśmy z domu, już trzeba było skorzystać 😁 To ciekawe, jak człowiek zatacza koło z dzieciństwa w starość 🤣
      Nie wiem, jak długo jeszcze WC stacyjne miało tę postać... nie ma się od kogo dowiedzieć... ale podejrzewam, że jeszcze po zmianie ustroju się długo utrzymywały te dziury w ziemi.

      Usuń
  6. Widac ze jestes w swoim zywiole - i ciesze sie ze moglas odbyc ta wizyte. Co za oszalamiajace zdjecia! Na kazdym cos niezwyklego i fajnego.
    Takie pochyle ulice co zmusza do roznorodnej architektory domow, sa nagminnymi np w San Francisco, choc nie tylko. Dom syna jest tez taki - z frontu robi wrazenie parterowego, od tylu jest pietrowym bo teren na ktorym stoi jest lekka skarpa. Moj tez od tylu jest wyzszy co powoduje iz z balkonu/ patio schodzie sie do ogrodu po kilku schodkach. Czy z tych starodawnych wychodkow ludzie korzystaja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, znane filmowe sceny pościgów samochodowych w San Francisco na takich stromych ulicach!
      Co do wychodków, podejrzewam, że tak - ale są tez normalne, w budynku 😁

      Usuń
  7. Ciekawe, czy w Krakowie też są takie centra informacyjne z atrakcjami dla turystów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa... parę ulotek na krzyż 😁 głównie koncerty i wystawy.
      A tu jeszcze weź pod uwagę, że to była informacja DZIELNICOWA... Każda dzielnica ma swoje ośrodki. Gdybym tak znalazła czas, żeby oblecieć wszystkie, mogłabym się wiele nowego dowiedzieć 😉

      Usuń
    2. Ale na wszystkie dzielnicowe gazetki to by trzeba wtedy pewnie dodatkową walizkę :D

      Usuń
    3. Coś w ten deseń 😂 Gazetki można sobie oczywiście ściągać z ich stron - ale kto ma cierpliwość do czytania gazetek w komputerze?...

      Usuń