W środku wakacji przypomniałam sobie powieść dla młodzieży Koniec wakacji. Piętnastoletni Jurek wrócił do rodzinnego Borzechowa na Śląsku już po 2 tygodniach spędzonych na wsi u wujka - zbyt się tam nudził, a tu, w rodzinnym miasteczku jest przynajmniej staw, w którym można się kąpać i ruiny zamku, dokąd można pojechać na rowerze. Sytuacja w domu jest napięta, matka szykuje się do wyjazdu do sanatorium w Otwocku, ale ten wyjazd jakiś taki nagły i niespodziewany. Jurek niewiele jednak zważa na atmosferę domową, bo właśnie poznał Elżbietę, kuzynkę jednego z kolegów, która przyjechała z Warszawy. Szybko zaprzyjaźniają się mimo początkowego nieporozumienia - Elżbieta wjechała na Jurka rowerem :) - i spędzają razem coraz więcej czasu a to na kąpielach w stawie a to na wyjadaniu porzeczek na działce czy wreszcie wyprawach rowerowych. Tymczasem jednak do Jurka zaczyna docierać, że wyjazd matki mógł mieć inne przyczyny niż zdrowotne, zwłaszcza gdy odkrywa, że adres w Otwocku pokrywa się z adresem siostry matki, a nie sanatorium. Nie może się jednak zdobyć na zapytanie wprost ojca, co się dzieje. Nic mu nie chcą wyjaśnić i dziadkowie, do których obaj mężczyźni, pozostawieni na kawalerskim gospodarstwie, chodzą na obiady...
Świat młodzieńczych rozterek i trudnych wyborów, jaki nagle staje się udziałem Jurka, na pewno pociągał młodzież przed laty - była to zresztą lektura szkolna w ósmej klasie - ale i dziś potrafi zafascynować. Wszak to problemy i tematy uniwersalne.
Autor dostał za tę powieść Austriacką Nagrodę Państwową!
Mam również pozostałe wspomniane tu książki:
Detektywa Konopki nigdy nie czytałam, a teraz zajrzałam i aż się zdziwiłam, jak bardzo to jest fajnie zrobione graficznie, muszę też po to sięgnąć.
Ilustrował bardzo delikatną kreską Juliusz Makowski:
To nie kurnik, tylko - jak to na Śląsku - gołębnik :)
Początek:
i koniec:
Wyd. Nasza Księgarnia Warszawa 1973, wyd.III, 197 stron
Trzecie wydanie i sto tysięcy egzemplarzy nakładu!
Ilustrował: Juliusz Makowski
Seria "cieniowana" (tak ją zawsze nazywałam, jakie nosi prawdziwe miano - nie wiem; ulubiona z młodości; mam z niej czternaście książek)
Z własnej półki
Przeczytałam 29 lipca 2013
Miałam za młodu "Księżniczkę i chłopców", opowiadania, bardzo je lubiłam. Piękne to zdjęcie ze stosikiem, człowiek ma 30 na karku, a chętnie by w nim pobuszował :D
OdpowiedzUsuńCzłowiek ma pół wieku na karku, a chętnie buszuje :)
Usuń"Seria cieniowana" to Biblioteka Młodych :-) zaprojektowana przez Zbigniewa Rychlickiego.
OdpowiedzUsuńZ Domagalika znałem tylko "Bandę Rudego" i przez jakiś czas należała do moich ulubionych książek.
"Biblioteka Młodych"??? A gdzie to jest, u licha, napisane? Już myślałam prędzej, że to Biblioteka Polski Ludowej, bo tak tam piszą, że te książki łączy to, iż zostały napisane w Ludowej Polsce :) u mnie chyba pozostanie cieniowaną serią :)
UsuńA na "Bandę Rudego" to się nie natknęłam.
"Koniec wakacji" został sfilmowany przez Stanisława Jędrykę i wpadłam na pomysł, by to obejrzeć, ale stoi w miejscu, kurdebalans.
Faktycznie Wiki potwierdza tę BM!
Biblioteka Polski Ludowej?! :-) było coś takiego jak Biblioteka Literatury XXX-lecia ale to całkiem inna historia :-)
UsuńNo co, człek kombinuje jak koń pod górę :)
UsuńTeż z tej serii czytywałam książki ale tej nie.
OdpowiedzUsuńJak przejrzałam listę na Wikipedii to też sporo jest takich, których nie znam.
UsuńA wiesz, że ja też z ciekawości rzucę tam okiem.)
UsuńCzytało się, czytało! I kompletnie zapomniałam treść ksiązki:-( Dlaczego kuzynka ma zielone włosy na okładce?!
OdpowiedzUsuńDla efektu chyba :)
Usuńwściekle zazdroszczę,ale to już pani wie,prawda?
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJej ale nazbierałaś :). Nie widzę tylko w tym stosie mojej ukochanej Godziny pąsowej róży M. Kruger.
OdpowiedzUsuńAlbowiem Godziny pąsowej róży nie mam ani w tym wydaniu ani w żadnym innym :(
UsuńAlbowiem nie masz??? No jakże tak?
UsuńSama nie wiem, jak to mogło się zdarzyć zaiste :)
UsuńWspaniałe książki we wspaniałej serii. Jestem przekonana, że ona się nie zestarzeje i dzieciaki czytające będą po nią sięgać zawsze.
OdpowiedzUsuńZ tej serii uwielbiam książki Broszkiewicza: Mój księżycowy pech i Ci z Dziesiątego Tysiąca. Moje abslotnie najukochańsze lektury dzieciństwa. Jedną z nich masz, jak widzę, szcęściaro :)
Mam, ale z "odkupu", a nie z dzieciństwa. Moja Mum powydawała dzieciarni w rodzinie większość moich książek, buuuuu.
UsuńNie bucz, książki mają być czytane.
UsuńJa też porozdawałam książki dla dzieci.)
Swoje, czy Twoich dzieci?
Usuń:)
Swoje czytadła w ilości 200 sztuk dałam kiedyś do biblioteki, a te to dzieci. Chociaż przyznaję rację Twemu bólowi, gdyż książki dla starszych dzieci i nastolatków nadal okupują półki. Tyle, że kto by je dzisiaj chciał?
UsuńA z tej serii też mam, tak jak myślałam;"Tabliczkę marzenia" Snopkiewicz.)
UsuńJa się właśnie zabrałam za klasyczne czytadło czyli Jeźdźca miedzianego. Po raz pierwszy. Na razie jest dobrze :)
UsuńA jak Szołochow?
UsuńA Szołochow, jako że w 4 tomach, to czeka do pobrania w robocie po niedzieli :) jutro muszę się zabrać z a/ walizką b/ plecaczkiem c/ laptopem więc wolałam się ograniczyć do jednej książki.
OdpowiedzUsuńJanusz Domagalik niezmiennie kojarzy mi się z "Końcem wakacji"a chyba jeszcze bardziej z "Zielonymi kasztanami", które (o wstydzie!) do dziś potajemnie czytuję pod oniec sierpnia... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Żaden wstyd :)
Usuń