Sami przyznacie, że okładka jest OKROPNA. Toż to jakiś chłopo-robotnik! Ani fizjonomia ani tym bardziej prostacki gest nie pasują do wyrafinowanego kamerdynera Jeevesa. Pan, który zaprojektował to dzieło, trochę się poszkapił... nawet nie przeczytał książki.
Tym razem akcja toczy się wokół pewnej... krowy. Właściwie krówki i to nie byle jakiej, bo srebrnej, osiemnastowiecznej, będącej dzbanuszkiem na śmietankę. O tej krówce z antykwariatu marzy wuj Bertiego Woostera i gotów za nią poświęcić rodzinnego kucharza Anatola, mistrza rondla i patelni. Oczywiście Bertie nie może dopuścić do takiej straty, ale przedsięwzięte przez niego (a raczej przez ciotkę Dalię) środki będą wymagały interwencji Jeevesa.
Początek:
i koniec:
Wyd. Książka i Wiedza Warszawa 1984, 383 strony
Tytuł oryginalny: The Code of the Woosters
Tłumaczyła: Hanna Rowińska
Z własnej półki
Przeczytałam 5 lipca 2013
Lektura idzie powoli i ociężale, niczym lokomotywa z wiersza Tuwima... coś nieprawdopodobnego, potrafię spędzić wieczór nie tęskniąc za książką, jeszcze tego nie przerabiałam! Postanowiłam się rozerwać nieco serialem rosyjskim i wybór padł na kolejną głupotę czyli Annuszkę, 16 odcinków o tym, że życie kobiety rosyjskiej jest ciężkie i pełne goryczy :) to się rozrywam jak diabli :) słowo daję, chyba tylko sitcomy będę oglądać!
W międzyczasie sięgnęłam po rzekomą komedię rumuńską Wszyscy w naszej rodzinie... ha ha ha, komedia jak cholera... czysty dramat, o przemocy w rodzinie, o tym, jak się nakręca spirala i jak od rzemyczka do koziczka... ale warto było obejrzeć.
Zatkała mnie ta okładka. Gdybym po tym rysunku miała domyślać się treści sądziłabym, że dotyczyć będzie ferajny Maniusia Kitajca. Ja się obawiam ,że ten artysta książkę przeczytał, tylko on tak właśnie odbiera Jeeves'a.Magda
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący odbiór...
Usuń;)
Gość na okładce całkiem mi przypomina aktora, który w serialu Dom grał Jasińskiego , który zadawał słynne pytanie ;"Mówi Ci to coś?" Wirgiliusza Grynia.
OdpowiedzUsuńTekst mi się jak najbardziej przypomina, ale kto to grał, to już nie :)
UsuńOn ma tak charakterystyczny wygląd, że trudno go zapomnieć, ale ja ostatnio oglądałam powtórki więc mi się jego twarz utrwaliła w pamięci. Zresztą ogladałam go w innych filmach.)
UsuńMyślę ze to przez te krowę. Ta okładka. Jej autor przeczytał na chybił trafił to jedno słowo i pewnie pomyślał, że chodzi o brytyjska wersję samych swoich.
OdpowiedzUsuńCiekawa koncepcja :)
UsuńMam to, ale okładka jest już tak zniszczona, że faceta na okładce ledwo widać. I dobrze. ;)
OdpowiedzUsuńU mnie grzbiet się posypał.
Usuń