W weekend zrobiłam sobie przyjemność i przeczytałam (nie pierwszy zresztą raz) cudowne bajania Stanisława Broniewskiego o rzeczach i sprawach minionych.
Wszystkie wymienione wyżej pozycje udało mi się zgromadzić i pewnikiem prędzej czy później się tu pojawią, już pojedynczo:
Jedynie Kopca wspomnień jako dzieła wielu autorów tu nie przedstawiam. Nawiasem mówiąc, szkoda, że on taki duży i gruby, bo bym go ze sobą zabrała na poniewierkę sierpniową i raz w życiu przeczytała od deski do deski, a nie wybiórczo.
Poszczególne rozdziały dedykowane są przedmiotom niezwykle ważnym w życiu ówczesnych dzieci. Wychodząc od fantów, scyzoryka, sznurka, zapałek, gwizdka, gwoździa, kasztanów i pierścionka autor snuje dywagacje dotyczące życia w Krakowie przełomu XIX i XX wieku: tego życia codziennego, domowego (z wielkim praniem, zaopatrzeniem spiżarni, zabawami w pokoju dziecinnym, wizytami towarzyskimi rodziców, sznurowaniem gorsetu młodych panien, uzupełnianiem domowej apteczki - choć i tak najskuteczniejsza na ból zębów była nowenna do św. Apolonii, zakupami czy to jabłek na szarlotkę czy garnituru mebli na całe życie) jak i życia miasta: kulturalnego, gospodarczego, towarzyskiego.
Przebogate źródło anegdot, ilustrowane niesamowitą ilością zdjęć i rycin czy dawnych anonsów prasowych.
A' propos powszechnie dziś uwielbianych kamienic Teodora Talowskiego, Broniewski cytuje pewien liścik, przesłany przez architekta do współpracującej z nim firmy szklarskiej:
Zasr... Panie Szklarz!
Do d... są te szkiełka, coś mi pan do kościoła Św. Elżbiety dostarczył. Usr... się na taką robotę!
Z poważaniem Teodor Talowski
Prosto, zwięźle, zrozumiale. Nie żadne dzisiejsze "Państwa wyrób nie spełnia parametrów" etc.
Zaś jeśli chodzi o urządzenia higieniczne, to kto zgadnie, do czego służył "fotel do wychodzenia na dwór w pokoju"?
Oto wizerunek tego wynalazku:
A dla wszystkich bibliofilów wierszyk Jachiewicza:
Zamiast kwiatów, zamiast wstążki
Kupowała Wandzia książki;
Ale żadnej nie czytała,
Ot, tak tylko, byle miała.
Na to mama jej powiada:
"Książka w szafie nic nie nada.
Pszczółka z kwiatków miodek chwyta,
Kto ma książki, niechaj czyta."
Początek:
i koniec:
Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 1973, wyd.II, 381 stron
Z własnej półki (kupione w antykwariacie za 10 zł)
Cena okładkowa w 1973 roku wynosiła 55 zł, a na moim egzemplarzu jest przybita pieczątka o cenie zniżonej 5 zł. Zgroza! Takie wspaniałe krakauerskie wspomnienia za bezcen! Czyżby nie było wówczas na nie zapotrzebowania?
Przeczytałam 28 lipca 2013
Bezlitosna jesteś! Znowu muszę pędzić na allegro!
OdpowiedzUsuńJeśli już, to koniecznie po to właśnie drugie wydanie z 1973 toku - bo jest poszerzone w stosunku do pierwszego!
UsuńDziękuję za podpowiedź, będę na to zwracała uwagę
UsuńA w zakładce "Teraz czytam" masz kolejną książkę, którą bardzo lubiłam (trochę już zapomniana, ciekawa jestem Twoich wrażen)
OdpowiedzUsuńJa ją mam w zakładce już ponad miesiąc... przerwałam czytanie i tak schodzi. Będzie na wrzesień :)
Usuń