Cudowny, niezapomniany profesor Tutka, mający zawsze na podorędziu stosowne do poruszonego w rozmowie tematu opowiadanko. Czterech starszych panów spotyka się codziennie w kawiarni. Ktoś wspomina o interesującej kobiecie albo pokazuje zakupioną właśnie książkę ze złotymi myślami - a profesor Tutka już przypomina sobie pewną interesującą aktorkę czy pomnik w prowincjonalnym miasteczku, uwieczniający autora złotych myśli. I już snuje się opowieść, nigdy zbyt obszerna, nigdy zbyt fantazyjna, bo profesor dobrze pamięta radę, jaką dała mu dawno temu pewna tajemnicza wiedźma na temat opowiadania:
A nawet radziłabym panu, aby do czarnej kawy kazał pan sobie przynieść zawsze szklankę zimnej wody. Gdy wyobraźnia zechce ponieść pana zbyt daleko, niech się pan napije zimnej wody i dopiero mówi dalej.
Za to zawsze pouczająca, przynosząca refleksję i chwilę zastanowienia, wywołująca delikatny, subtelny uśmiech na twarzy słuchaczy i nas - czytelników. Finezja.
Pomyślałem sobie: ja jednak przepłynąłbym prędzej. I opowiedziałbym o tym wszystkim inaczej. Czy lepiej? Hm... jestem zawsze pełen kurtuazji dla kolegów-opowiadaczy, a pełen skromności wobec opowiadań swoich. W każdym razie opowiedziałbym krócej. Podczas jego opowiadania powracała do mnie coraz więcej świadomość, że to ja jestem - ja. "Styl to człowiek". Panowie! Na świecie jest tylko jeden Profesor Tutka.
Początek:
i koniec:
Zbiór zawiera oprócz Tutki jeszcze kilkanaście innych opowiadań:
oraz słuchowisko radiowe Zegarek, do którego mam od wielu lat duży sentyment:
Wyd. Wydawnictwo Literackie Kraków 1954, 217 stron
Z własnej półki (kupione 16 lipca 1982 roku)
Przeczytałam 11 lipca 2013
Do ponownej lektury skłoniło mnie odkrycie 14-odcinkowego serialu telewizyjnego Klub profesora Tutki z 1966 roku, w reż. Andrzeja Kondratiuka. Nie miałam pojęcia o jego istnieniu! Profesorem Tutką był idealny w tej roli Gustaw Holoubek.
Na YT można znaleźć niektóre odcinki (a może nawet wszystkie? nie miałam cierpliwości przeglądać).
Serial jest rozkoszny!
Profesor Tutka wyjaśnia sens tajemniczego rysunku:
Profesor Tutka wygłasza wykład:
Profesor Tutka daje przykład opowiadania pogodnego:
Moja znajomość z Szaniawskim zaczęła się od "Zegarka", na który przypadkowo trafiłem w radio w zamierzchłym PRL-u, nie jestem pewien czy nie zrobiono z niego przedstawienia teatralnego. W każdym razie mam do niego duży sentyment. Z Profesorem Tutką poznałem się dopiero kilka miesięcy temu ale na pewno jest to znajomość na dłużej.
OdpowiedzUsuńZnajomość z Profesorem Tutką jest na całe życie :)
UsuńMożna i tak powiedzieć :-)
UsuńHa! Cóż za zbieg okoliczności, akurat teraz sobie podczytuję Szaniawskiego, a o tym, że istniały radiowe i telewizyjne wersje nie wiedziałem zupełnie:)
OdpowiedzUsuńCały Kraków czyta Szaniawskiego :)
UsuńJa też na film trafiłam całkiem NIECHCĄCY, szukając czegoś zupełnie innego. Takie przypadki są osłodą życia.
Niektórzy narzekają, że Holoubek był za młody na Tutkę no i nie miał brody...
Ja narzekam :-) - nie tyle nawet na Holoubka i brak brody ile w ogóle na film - moim zdaniem to tylko nieudany pościg za niedościgłym ideałem.
UsuńAle spróbuj wyjść poza oczekiwania na Szaniawskiego w filmie - docenisz wówczas, jak cudowne to były nowelki, z jakim dowcipem i przymrużeniem oka zrealizowane. Choćby ta pierwsza, z prezydentem miasta. Ten gabinet. Ta kuchnia z królikami. Ten synek w krótkich spodenkach :)
UsuńPamiętam tę niewielką książeczkę, choć ja miałam chyba inne wydanie, też Wyd. Literackie. Na okładce profesor w meloniku, fraku z parasolką, a po bokach jakby rozsunięta kurtyna teatralna albo kotara.
OdpowiedzUsuńCzy nasza telewizja w ramach wakacyjnych powtórek nie mogłaby sięgnąć do takich zapomnianych perełek?
To musiało być kultowe wydanie z ilustracjami Daniela Mroza. Jakże mi żal, że mam inne.
UsuńJako nie oglądająca TV nawet bym o takich powtórkach nie wiedziała :)
Masz rację, urocza, urocza książeczka!Też pamiętam ją z ilustracjami Daniela Mroza. Serial musi być równie urokliwy, trzeba przekopać się przez yt, nie ma rady! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSą jeszcze inne opcje, oprócz YT :)
Usuńprosze pani,zawsze,kiedy czytam sobie opowiadania o profesorze tutce albo oglądam film,to marzę o jednym,wejść tam,między nich,zachłysnąć się tą atmosferą,posłuchać jak wspaniały gustaw holoubek w roli profesora tutki,opowiada kolejną historię
OdpowiedzUsuńPięknie napisane!
Usuń