sobota, 28 września 2019

Radko Pytlík - Nasz przyjaciel Haszek

Na stronie biblioteki przeglądam właściwie tylko dział z nowościami i stamtąd sobie odkładam na wirtualną półkę to i owo. Więc jak ja na tego starego Haszka trafiłam, to już nie wiem. W każdym razie egzemplarz był w bibliotece, która zaiste nie leży na mojej zwykłej trasie, ale w gruncie rzeczy to ledwie parę przystanków (plus mały spacerek) w bok, więc wybrałam się. A tam kogóż widzę - pani Grażynka, która przez długie lata urzędowała w filii na moim osiedlu :) w bonusie więc dostałam chwilę pogaduszek, jak to kiedyś zwykłyśmy :)

A Haszek mnie nie zawiódł! Zabrałam w drogę jadąc do Ojczastego i dosłownie połknęłam. Autor pisze w przedmowie, że postanowił wykorzystać rozmaite anegdoty , które nie weszły do napisanej przez niego wcześniej biografii Haszka. No i chwała mu za to, bo czyta się - jak to anegdoty - z przyjemnością. Do tego stopnia, że zapragnęłam mieć Naszego przyjaciela Haszka na własność.
A tu jeszcze taki zybcyk, że ja nazwisko Radko Pytlík znam doskonale, a to z czterech książeczek o Pradze, które sobie czy to przywiozłam czy sprowadziłam. Tylko nie miałam pojęcia, że to historyk literatury i znawca nie tylko Haszka. A ta jego biografia, o której wspomniałam, nosi polski tytuł Włóczęga Jarosław Haszek i ciekawe, czy też jest w bibliotece... bo skoro już mam taki background anegdotyczny, to może by głębiej sięgnać? Ale na razie, jak zwykle, koło łóżka czeka odpowiedni stos z biblioteki, więc cicho, cicho...

Początek:
Koniec:

Wyd. PIW Warszawa 1984, 273 strony
Tytuł oryginalny: Náš přítel Hašek
Przełożył: Antoni Kroh
Z biblioteki
Przeczytałam 22 września 2019 roku

NAJNOWSZE NABYTKI
Tak się napaliłam, że natychmiast po powrocie do domu wyszukałam najtańszy egzemplarz na allegro (3,99 zł) i lu go. Dzisiaj właśnie dotarł. Ale co za rozczarowanie - kiepsko wydrukowany, miejscami bardzo blada czcionka, a innymi miejscami z kolei czymś jakby pobrudzony, ale tak z drukarni, nie z użytkowania; użytkowany nie był, co zaś ciekawe, rozwala się (bo to klejone wydanie) dokładnie w tym samym miejscu, co i biblioteczny :)
A teraz już cisza, spokój - naprawdę nic nie kupię.
Mało tego, mam plan na niedzielę - wygospodarować miejsce na którejś półce i uprzątnąć stos praski z podłogi. Sama jestem ciekawa, czy dokonam tego cudu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz