niedziela, 22 września 2019

Ilona Wiśniewska - Hen. Na północy Norwegii

Moje wrażenia nie tyle na temat książki, co jej bohaterów, są konkretne: JA PIER...Ę. Gdybym się tam urodziła, uciekłabym przy pierwszej lepszej okazji! Zresztą wielu z nich tak zrobiło ;) choć pewnie bardziej z przyczyn ekonomicznych. Próbowałam sobie wyobrazić, czym mogłabym zapełnić życie poza pracą, gdybym miała mieszkać w takich warunkach, i doprawdy nic mi nie przychodziło do głowy. Wlazłabym pod kołdrę i nie wyszła nawet na te dwa miesiące zimnego lata.

Springer tu na okładce twierdzi, że po przeczytaniu książki chce się pojechać. A w życiu! Owszem, doceniłam kunszt autorki w opowieści o miejscach i ludziach, ale do wyjazdu na północ Norwegii nic by mnie nie skłoniło. Nie mój klimat! W sensie dosłownym.



Początek:
Koniec:


Wyd. Czarne Wołowiec 2016, 247 stron
Z biblioteki
Przeczytałam 18 września 2019 roku


Byłam w jednej bibliotece na końcu świata, zwabiona książką o Haszku, i tam na półce, która nie pojęłam, czy obejmuje nowości czy też pozycje ostatnio oddane, zobaczyłam dwie kolejne Wiśniewskie, które sobie sfociłam ku pamięci:
Tak zaraz teraz to ich pożyczać nie będę, bo jednak to zimno i wiatr na północy Norwegii dały mi się we znaki - kobieta chyba zbyt obrazowo pisze :) Więc Spitsbergen i Grenlandia poczekają. Ale dorzucam je na wirtualną półkę biblioteczną i kiedyś tam, może w jakieś upały, sięgnę :)



NAJNOWSZE NABYTKI
Ugięłam się na wystawie w Domu Zwierzynieckim i zanabyłam drogą kupna, ale nie wiem, czy dobrze zrobiłam :) Powinnam teraz te Garbary postawić obok katalogów poprzednich wystaw, a niby jak to zrobię, jak wepchnę te 8 mm??


A teraz chciałam zobaczyć, jak wygląda autorka i trafiłam na omówienie książki, więc jak ktoś chce się naprawdę czegoś dowiedzieć, to voilà:

2 komentarze:

  1. Uwielbiam czytać o lodzie i chłodzie, czyli Wiśniewska całkiem dla mnie!

    OdpowiedzUsuń